- Nie podpisałem się pod apelem nie dlatego, że się z nim nie zgadzam, lecz dlatego, że nie wierzę w jego skuteczność. Czytamy w nim m.in., że: „Ustawa ta cofa polskie prawo karne do czasów PRL-u”. I to jest fakt. Takie podejście do polityki kryminalnej jest archaiczne - mówi w rozmowie z DGP Marek Kulik, prof. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.

Ponad 170 naukowców zajmujących się szeroko rozumianym prawem karnym podpisało apel do prezydenta o zawetowanie nowelizacji kodeksu karnego. Pan, choć również krytycznie podchodzi do ustawy, nie zdecydował się na ten krok. Dlaczego?
Z prostej przyczyny. Nie podpisałem się pod apelem nie dlatego, że się z nim nie zgadzam, lecz dlatego, że nie wierzę w jego skuteczność. Czytamy w nim m.in., że: „Ustawa ta cofa polskie prawo karne do czasów PRL-u”. I to jest fakt. Takie podejście do polityki kryminalnej jest archaiczne, jednak, jak widać, taka filozofia ma też swoich zwolenników. Dlatego moim zdaniem zamiast skupiać się na krytyce podejścia do prawa karnego, jakie przyświecało autorom projektu, należało położyć nacisk na inne aspekty. A niezależnie od sporów co do tego, czy należy zaostrzać, czy liberalizować przepisy, trzeba podkreślić, że ta nowelizacja nie powinna wejść w życie, ponieważ będzie niewydajna w praktyce.
Co pan ma na myśli?
ikona lupy />
Marek Kulik, prof. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej / Materiały prasowe
Nadmierne rozbudowanie i rozwarstwienie typów przestępstw, okoliczności decydujących o kwalifikacji itp. będą powodować ogromne problemy z wykładnią przepisów. Przyznam, że podczas analizy nowych typów kwalifikowanych przy przestępstwach seksualnych traciłem już orientację, jak który przepis należy interpretować. A wydaje mi się, że mam w tym jednak duże doświadczenie. Takie wątpliwości mogą doprowadzić do wydłużenia postępowań. Drugim problemem są przepisy dotyczące wymiaru kary, które odbierają sądom luz decyzyjny. Nowelizacja wprowadza np. minimalną wysokość grzywny (wyrażoną w liczbie stawek dziennych), która ma być uzależniona od tego, ile lat grozi za dany czyn. Analogicznie ustawodawca postąpił z wymiarem kary ograniczenia wolności. Przykładowo jeśli za dany czyn grozi więcej niż dwa lata pozbawienia wolności, wówczas minimalna kara ograniczenia wolności musi wynieść nie mniej niż cztery miesiące. Mamy też wprowadzony ustawowy katalog okoliczności łagodzących i obciążających. Nawet jeśli prawodawca uważa, że sądy orzekają zbyt łagodnie czy zbyt surowo, wprowadzenie przepisów pętających sędziego przy wymiarze kary i tak będzie nieskuteczne. Bo to nie ustawodawca jest na sali sądowej i ocenia konkretne zdarzenie, tylko sędzia. I on musi mieć możliwość dostosowania konkretnego rozstrzygnięcia do celów kodeksu. Jeśli więc sąd będzie chciał wydać rozstrzygnięcie, które w jego sędziowskim sumieniu będzie sprawiedliwie, to zrobi to pomimo istnienia tych ustawowych wytycznych. Najwyżej tylko bardzo będzie musiał się nagimnastykować w uzasadnieniu. Innymi słowy uważam, że taki katalog jest zbędny, bo wcale nie służy odpowiedniemu dobraniu represji karnej.
Ale taki katalog od dawna jest przecież w kodeksie wykroczeń.
To prawda. Proszę jednak zwrócić uwagę, że pochodzi on z czasów, w których orzekaniem w tych sprawach zajmowały się kolegia do spraw wykroczeń, a więc podmioty nieprofesjonalne. Ustawodawca musiał więc dać im pewnego rodzaju wskazówkę. W przypadku sędziów to jest zupełnie zbędne. Wreszcie trzecim powodem, dla którego według mnie prezydent powinien zawetować ustawę, jest to, że wprowadza ona pewnego rodzaju chaos. Podczas czytania uchwalonych przepisów trudno się zorientować, co właściwie ma być celem wymiaru sprawiedliwości. Niby przestaje nim być resocjalizacja, a zaczyna być to odwet, jednak i to nie jest jednoznaczne. Bo gdyby jeszcze ta koncepcja retrybutywności wymiaru kary była wprowadzana w spójny sposób, to pół biedy, mimo iż to podejście przestarzałe. Natomiast przy całym szeregu przestępstw - przestępstwa seksualne są świetnym przykładem - oraz przy całym szeregu okoliczności określających wymiar kary nie da się sensownie ukształtować reakcji karnej. I o to mam chyba największe pretensje
Rozmawiał Piotr Szymaniak