Zarzuty o moje powiązania z władzą wykonawczą są absurdalne.

Korzystając z prawa repliki do artykułu, jaki ukazał się w DGP 4 października 2022 r., oświadczam, że przewrotnością jest ze strony Pana sędziego Jarosława Matrasa twierdzenie, że został zmuszony do zabrania głosu w sprawie wywiadu, którego udzieliłem DGP pt. „Nie ma sporu Daniluk-Matras. Tu chodzi o coś głębszego”.
Pan sędzia J. Matras jako sędzia celebryta od lutego do października 2022 r. w mediach szeroko przedstawiał swoje racje na temat sprawy związanej z moim rzekomym brakiem bezstronności. Pan sędzia wręcz narzucił swoją narrację mediom, przekazał im nawet informacje o przebiegu rozprawy przed Sądem Najwyższym z 27 stycznia 2022 r., zanim zarządzenia sądu trafiły do adresata. Moja odpowiedź na z gruntu poniżające i podłe publicystyczne insynuacje Pana sędziego J. Matrasa określane są tymczasem jako „kolejne” działania ukazujące się tym razem na łamach wysoko notowanego dziennika. To najbardziej boli Pana sędziego, który oczekiwałby potulnego przyjęcia inkwizycyjnego wyroku autorstwa politycznie zaangażowanych sędziów. Pan sędzia J. Matras zasadność swojego rozstrzygnięcia (zamiast w uzasadnieniu orzeczenia) próbuje tłumaczyć w licznych wystąpieniach w mediach.
Odnośnie do konfliktu personalnego przypomnieć należy sędziemu SN, iż pod pojęciem stosunku osobistego, skutkującego wyłączeniem od udziału w sprawie, należy rozumieć taki stosunek, który jest oparty na wzajemnym uczuciu przyjaźni czy niechęci lub łączności czy rozbieżności interesów i stwarza uzasadnioną podstawę do powątpiewania w bezstronność sędziego. Pan sędzia J. Matras bardzo chętnie odżegnuje się od powiązań rodzinnych ze środowiskiem sędziów z Lublina, świadomie przemilcza natomiast powiązania towarzyskie z sędziami odsuniętymi od sprawowanych funkcji po 2016 r. Te powiazania są powszechnie znane w środowisku lubelskim. To z tymi osobami Pan sędzia sympatyzuje, solidaryzuje się z nimi, ma poczucie tożsamości interesów. Relacje te jednocześnie wzbudzają niechęć i wrogość do osób, które Pan sędzia J. Matras utożsamia ze zmianami, które nastąpiły po 2016 r. Takie nastawienie znajduje odzwierciedlenie w sporządzonym przez niego uzasadnieniu wyroku z 27 lipca 2022 r. Jednoznacznie świadczy o tym skala tendencyjnych, wręcz absurdalnych zarzutów mających świadczyć o moich powiązaniach z władzą wykonawczą, poczynając od odwołania z funkcji wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Lublinie Cezarego Wójcika, wszczęcia postępowania wyjaśniającego w sprawie sędzi SA Barbary du Château, przez sprawowanie funkcji komisarza wyborczego, brak delegacji do sądu apelacyjnego, lapsus w wypowiedzi członka KRS, po poparcie do KRS pana Łukasza Piebiaka itd. Stopień nagromadzenia złej woli, uprzedzeń ze strony niby bezstronnego sądu jest wręcz porażający.
W tym kontekście dokonana powtórnie przez SN ocena kwalifikacyjna sędziego Jerzego Piotra Daniluka przez tak „bezstronny” sąd jawi się jak kpina z przepisów prawa i przyzwoitości. Żadne zabiegi i manipulacje Pana sędziego J. Matrasa nie zmienią oceny dokonanej przez dwóch wizytatorów Sądu Apelacyjnego w Łodzi: „sędzia Daniluk jest bardzo dobrym prawnikiem. Ma dużą wiedzę i kwalifikacje zawodowe (…)”. Oceny dokonanej w wymaganym przez przepisy prawa trybie przez bezstronnych sędziów wizytatorów z wieloletnim stażem i doświadczeniem. Sędzia Matras, nie posiadając tych przymiotów (nigdy nie pełnił funkcji wizytatora), nie ma odwagi ani argumentów, aby sędziom tym zarzucić brak bezstronności czy też niekompetencję, i tym samym podważyć merytoryczność ich oceny. I tak się składa, że nie ma pretekstu do kwestionowania ich statusu (nominację sędziowie ci uzyskali przed 2016 r.).
Im bardziej Pan sędzia Matras sięgał w przeszłość, tym bardziej stawiał pod znakiem zapytania transparentność powołań sędziowskich. Wbrew bowiem subiektywnemu przekonaniu sędziego o swojej doskonałości jawi się pytanie: jakie to dokonania przesądziły o delegacji sędziego do Sądu Apelacyjnego w Lublinie? Jakimiż to mądrymi orzeczeniami, dogłębnymi komentarzami, ciętymi filipikami i cieszącymi się uznaniem głosami pan sędzia zwrócił na siebie uwagę środowiska sędziowskiego, że zaproponowano mu delegację? Tym bardziej, że jego orzecznictwo nie podlegało kontroli ze strony Sądu Apelacyjnego w Lublinie, zaś kontrola dokonywana przez Sąd Najwyższy nie wypadała najlepiej. W środowisku sędziowskim znane jest orzeczenie SN wydane w drodze kasacji od wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie, którego sprawozdawcą był Pan sędzia J. Matras w sprawie tzw. giętkiego holu. Orzeczenie to zostało uchylone do ponownego rozpoznania z powodu rażącego naruszenia prawa przez wyrażenie oczywiście błędnego poglądu prawnego, iż osoba w głębokim stanie upojenia alkoholowego, kierując pojazdem holowanym na połączeniu giętkim, nie popełnia przestępstwa (wyrok SN z 18 marca 2003 r., sygn. akt III KKN 390/01, opublikowano: OSNKW 2003/5-6/56). Orzeczenie, w którym sędzia J. Matras uniewinnił oskarżonego, kompromituje go i stawia pod znakiem zapytania kwalifikacje do objęcia tak eksponowanych stanowisk jak sędzia sądu apelacyjnego czy też sędziego Sądu Najwyższego (zachęcam do lektury wyroków SR, SO i SN na stronie Sądu Apelacyjnego w Lublinie).
W każdym razie w procedurze, w której brał udział sędzia J. Matras, z uwagi na niejawność postępowania, przy braku obowiązku uzasadniania uchwał KRS, ale przede wszystkim naruszającym Konstytucję RP braku odwoławczej drogi sądowej od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 27 maja 2008 r., sygn. akt. SK 57/06), podejrzenie, iż awanse mogły być podyktowane czynnikami politycznymi, jest w pełni uzasadnione (nominację na sędziego sądu apelacyjnego Pan sędzia Matras otrzymał 14 stycznia 2004 r., w czasie sprawowania funkcji ministra sprawiedliwości przez Grzegorza Kurczuka z SLD). W tym świetle chwalenie się przez sędziego, że szkolił aplikantów czy też wygrał w konkursach z kandydatami z tytułami profesorskimi, jest tym bardziej zastanawiające.
Zwracam również uwagę Panu sędziemu, że wstydliwie ukrywa fakt bezprawnego przetwarzania moich danych osobowych. Zdumienie budziło żądanie przez Sąd Najwyższy całości akt osobowych sędziego, zawierających np. jego dane rodzinne, medyczne, numer konta bankowego, prywatny adres, PESEL itp. Zachowanie to powinno zostać ocenione przez pryzmat wyczerpania znamion występku opisanego w art. 107 ustawy z 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych (tekst jedn. Dz.U. z 2019 r., poz. 1781 ze zm.).
Na zakończenie wzywam Pana sędziego J. Matrasa do niestosowania dość prymitywnych zabiegów erystycznych ośmieszających adwersarza bądź sprowadzających jego argumenty do absurdu, np. że nie wie, w jakim składzie SN orzekał. Truizmem jest wyjaśnianie, że uzasadnienie wyroku sporządził Pan sędzia J. Matras w oparciu o dowody, które miał w głowie, zamiast w aktach. I nie ma żadnego dowodu, że wiedzą tą sędzia Matras podzielił się ze stronami, a członkowie składu poznali ją przed podpisaniem uzasadnienia.
Historia sporu
Pod koniec lipca Izba Karna SN – rozpatrując jedną z kasacji – z urzędu przeprowadziła wobec Jerzego Daniluka tzw. test bezstronności i niezależności, stosując kryteria zawarte w uchwale trzech połączonych izb SN z 2020 r. Test wypadł dla sędziego niepomyślnie. Jerzy Daniluk w wywiadzie opublikowanym w DGP 27 września 2022 r. stwierdził, że SN na siłę starał się udowodnić jego związki z władzą i w tym celu posłużył się manipulacjami. Zarzucił też jednemu z członków składu Jarosławowi Matrasowi kierowanie się osobistymi pobudkami. Zasugerował, że podejrzanie szybko zrobił on karierę zwieńczoną awansem do SN. W polemice opublikowanej w DGP 4 października sędzia Matras odniósł się do tych stwierdzeń, zaznaczając, że ataki personalne na niego to od samego początku sposób sędziego Daniluka na dezawuowanie lipcowego orzeczenia Izby Karnej SN.
ESZA