Czy prawnicy, którzy przykładają rękę do zmian naruszających konstytucję, powinni ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną w ramach sądownictwa korporacyjnego? Jak zmieniła się rola rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych po 2018 r.? Na ile orzekana w postępowaniu dyscyplinarnym kara powinna być adekwatna do winy, a na ile przyczyniać się do ochrony autorytetu samorządu, którego wizerunek naraża na szwank zachowanie danego prawnika? I wreszcie – dlaczego oskarżony w postępowaniu dyscyplinarnym ma czasem mniej praw niż oskarżony w procesie karnym?

Takie m.in. tematy poruszono podczas konferencji pt. „Odpowiedzialność dyscyplinarna prawników i nauczycieli akademickich”, która odbywała się w piątek na Uniwersytecie Technologiczno-Humanistycznym w Radomiu. To już trzecia konferencja zorganizowana w ramach Radomskich Spotkań Prawników.
Choć cechą immanentną tych wydarzeń jest interdyscyplinarność, w tym udział przedstawicieli różnych zawodów prawniczych, to jak zauważył adwokat Jerzy Naumann „spotykamy się w gronie, dla którego refleksja etyczna jest czymś naturalnym, chcianym i lubianym, podczas gdy brakuje na tej sali tych, do których przede wszystkim chcielibyśmy adresować postulaty przestrzegania podstawowych zasad etycznych i przyzwoitości”.
Jak zwracali uwagę dyskutanci, zakwestionowanie przez TSUE Izby Dyscyplinarnej SN oraz powołanie obarczonej tymi samymi wadami nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej (w której orzekać mogą również sędziowie powołani przez obecną Krajową Radę Sądownictwa) sprawia, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej jest w głębokim kryzysie.
– Taka sytuacja stawia prawnika przed szatańską alternatywą. W sytuacji gdy zostanie skazany przez sąd dyscyplinarny swojego samorządu, musi albo zrezygnować ze swoich konstytucyjnych praw, albo odwołać się do Sądu Najwyższego, legitymizując w ten sposób nową izbę – mówił prof. Sławomir Patyra z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
DGP był patronem medialnym wydarzenia.