Namawianie lekarzy, by kierowali pacjentów po medykamenty do konkretnych placówek, łamie zakaz reklamy. Grozi za to grzywna, a nawet utrata zezwolenia. Tak uważa inspekcja farmaceutyczna
Niektóre apteki, aby pozyskać nowych klientów, wysyłają swoich pracowników do przychodni lekarskich. A ich przedstawiciele namawiają lekarzy, aby kierowali pacjentów do ich placówek. Proceder jest coraz szerszy, wyspecjalizowały się w nim niektóre sieci. Ba, część z nich organizuje nawet szkolenia dla pracowników, w jaki sposób skutecznie zachęcić lekarzy do współpracy.
Jednak takie działania agitacyjne zdaniem nadzoru farmaceutycznego łamią prawo!
Lubuska Okręgowa Izba Aptekarska w Zielonej Górze opublikowała w ubiegłym tygodniu stanowisko, w którym przestrzega kierowników aptek przed „wysyłaniem pracowników do przychodni lekarskich w celu reklamowania podmiotu sprzedającego leki oraz kierowania do niego pacjentów”. Zdaniem LOIA tego typu działania naruszają zakaz reklamy aptek opisany w art. 94a ustawy z 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.). „Taki przedsiębiorca, jak i kierownik apteki, którzy świadomie naruszają zapisy ustawy, nie dają rękojmi na prowadzenie apteki” – czytamy w stanowisku.
Stanowisko inspekcji
Stanowisko LOIA podziela Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF).
– Zauważamy to stosunkowo nowe zjawisko i uznajemy, że łamie ono przepisy prawa farmaceutycznego – przyznaje Paweł Trzciński, rzecznik prasowy GIF. Jego zdaniem problem dotyczy głównie sieci aptecznych, gdyż opisane działania marketingowe opłacają się im bardziej niż aptekom indywidualnym.
Niektóre sieci organizują szkolenia dla kierowników aptek, jak mają postępować z lekarzami. Zdobyliśmy nawet materiały z takich szkoleń: programy i wskazówki dla uczestników, m.in. w jaki sposób skutecznie dostać się do gabinetu lekarskiego i nawiązać relację z lekarzami (sic!). Zgodnie z założeniami szkolenia nawiązują do „nowoczesnego zachodniego modelu współpracy lekarz-farmaceuta, w którym motywacją do podjęcia współpracy są korzyści i cele, a nie bonusy finansowe”.
W innym piśmie przedstawionym przez Ruch Aptekarzy Polskich w mediach społecznościowych czytamy zaś, że do lekarzy trzeba przychodzić pod pretekstem poprawiania recept i przedstawiać nie tylko ofertę cenową i akcje rabatowe, lecz także technologie, które wyróżniają aptekę spośród innych (np. możliwość wykonywania leków recepturowych na poczekaniu).
Izba zna problem
Naczelna Izba Aptekarska zna problem. Dotyczy on aptek w całej Polsce.– Dochodzą do nas głosy o próbach reklamowania aptek wśród lekarzy. To ewidentne łamanie prawa– komentuje Marek Tomków, wiceprezes NIA.
Przypomnijmy: organy kontrolne bardzo surowo podchodzą do jakichkolwiek prób obchodzenia zakazu reklamy aptek. Linia orzecznicza w tym zakresie jest spójna. Sądy niejednokrotnie stwierdzały, że „reklamą działalności apteki jest każdy zamiar przyciągnięcia potencjalnych klientów do dokonania zakupu towarów sprzedawanych w aptece – niezależnie od form i metod jej prowadzenia oraz użytych do jej realizacji środków – jeśli jej celem jest zwiększenie sprzedaży produktów leczniczych lub wyrobów medycznych” (wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 17 października 2008 r., sygn. akt VII SA/Wa 698/08, z 1 lutego 2008 r., sygn. akt VII SA/Wa 1960/07, oraz z 20 września 2010 r., sygn. akt VI SA/Wa 838/10).
W tej kwestii wypowiadał się również Sąd Najwyższy. W wyroku z 2 października 2007 r. (sygn. akt II CSK 289/07) orzekł: „Reklama oznacza każde przedstawienie (wypowiedź) w jakiejkolwiek formie w ramach działalności handlowej, gospodarczej, rzemieślniczej lub wykonywania wolnych zawodów, dokonane w celu wspierania zbytu towarów lub usług. Powszechnie przyjmuje się, że reklamą są wszelkie formy przekazu, w tym także takie, które nie zawierając w sobie elementów ocennych ani zachęcających do zakupu, mogą jednak zostać przyjęte przez ich odbiorców jako zachęta do kupna”.
Kto odpowie za marketing
Lubuska izba nie przypadkiem skierowała ostrzeżenie do kierowników aptek. Jak wyjaśnia, art. 88 pkt 5 prawa farmaceutycznego precyzyjnie określa zadania kierownika apteki. „Wszelkie dodatkowe polecenia muszą być zgodne z obowiązującym prawem i Kodeksem Etyki Aptekarza RP” – czytamy w stanowisku LOIA. Według izby kierownik angażujący się osobiście lub wysyłający pracownika (magistra farmacji) apteki do agitacji w przychodniach lekarskich nie tylko łamie prawo, lecz także naraża siebie oraz pracownika na postępowanie dyscyplinarne przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej. Dotyczy to także farmaceuty, który działa bez wiedzy kierownika apteki – zaznacza LOIA.
- Zdarza się, że niektórzy farmaceuci z własnej inicjatywy prowadzą akcje marketingowe wśród lekarzy, i to nierzadko wbrew woli kierownictwa apteki – twierdzi Adam Chojnacki, lubuski wojewódzki inspektor farmaceutyczny. W takim przypadku na konsekwencje naraża się jedynie pracownik działający bez wiedzy kierownika apteki.
Za działania pozostałego personelu (pomocy aptecznej, techników farmaceutycznych) odpowiada wyłącznie kierownik.
Konsekwencje za agitowanie w przychodniach mogą być jednak znacznie poważniejsze niż tylko postępowanie dyscyplinarne. – Za prowadzenie reklamy w zakładach opieki zdrowotnej możemy ukarać aptekę grzywną do 50 tys. zł, w zależności od ciężaru przewinienia – mówi Paweł Trzciński. Jak dodaje, tego typu działania marketingowe czynione z premedytacją zostałyby potraktowane bardzo surowo.
Natomiast gdyby się okazało, że po nałożeniu kary doszło do dalszego łamania prawa, GIF ma również możliwość odebrania aptece zezwolenia.
Problem: jak skontrolować
Rzecznik prasowy GIF przyznaje, że przepisy zabraniają inspektoratowi kontrolowania podmiotów leczniczych. Dlatego kara musiałaby być nałożona na podstawie innych dowodów niż „złapanie na gorącym uczynku” w przychodni.
Jak informuje nas Adam Chojnacki, często agitacją na rzecz aptek w przychodniach zajmują się przedstawiciele handlowi producentów leków lub suplementów diety. Współpracują oni z aptekami na prostej zasadzie: apteka (lub sieć aptek) zgadza się na przyjęcie partii produktów w określonej cenie, ale w zamian oczekuje promocji wśród lekarzy.
Uważa się, że jest to dobre obejście zakazu reklamy aptek, bo trudne do udowodnienia. Według GIF działania producentów również naruszają zakaz reklamy aptek, jednak udowodnienie aptece przewinienia byłoby faktycznie bardzo trudne.
– Potrzebowalibyśmy zarówno dowodów na prowadzenie działań marketingowych, jak i umowy pomiędzy producentem a apteką – mówi Paweł Trzciński. Dodaje, że dopóki prawo nie zezwala GIF na kontrolowanie podmiotów opieki zdrowotnej, dopóty tego typu praktyki nie będą łatwe do ukrócenia.
Paulina Kutrzebka adwokat w Kancelarii Prawnej „Świeca i Wspólnicy” sp. k. specjalizująca się w prawie farmaceutycznym oraz prawie medycznym / Dziennik Gazeta Prawna
OPINIA EKSPERTA
Beneficjentem ewentualnych korzyści związanych ze zwiększeniem sprzedaży wskutek niezgodnej z prawem działalności reklamowej poszczególnych pracowników jest apteka. To jej kierownik jako osoba reprezentująca na zewnątrz będzie odpowiedzialny za działania swoich pracowników. A pojęcie reklamy apteki jest rozumiane bardzo szeroko. Zgodnie z art. 94a prawa farmaceutycznego zabroniona jest reklama aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. Nie stanowi reklamy jedynie informacja o lokalizacji i godzinach pracy apteki lub punktu aptecznego, a zatem zabronione jest samo działanie, bez względu na to, czy wykonuje je farmaceuta, czy technik lub pomoc.
W pierwszej kolejności za działania swoich pracowników odpowiedzialność ponosi kierownik. Jednakże dalsza odpowiedzialność poszczególnych pracowników czy też osób współpracujących będzie wynikała ze stosunku zobowiązaniowego, na podstawie którego świadczą oni pracę na rzecz apteki: stosunek pracy czy też umowa cywilnoprawna.