25 lat temu Lechpol zaczynał od importu układów scalonych. Dziś firma wytwarza pod swoimi markami różnorodny asortyment elektroniczny. To daje stabilność i 150 mln zł obrotu rocznie
Mądrość niejedno ma imię. Także ta gospodarcza. Ale choć modeli biznesowych jest bez liku, to wydaje się, że podstawą każdego sukcesu jest konsekwencja. Także w przypadku firmy z Garwolina jest ona widoczna już na pierwszy rzut oka. W ubiegłym tygodniu na rynek weszły najnowsze modele smartfonu – LIVE 3 – i tabletu 2 w 1 – EDGE 1161 Kruger & Matz, sztandarowej marki Lechpolu. Firma, która właśnie świętuje ćwierćwiecze istnienia, od dawna stawia na tworzenie własnych produktów.
– Dostarczamy wysokiej jakości elektronikę w najlepszych cenach. Nie staramy się zmienić rzeczywistości, tylko się do niej dostosowujemy. Dlatego nasze produkty, tak jak 95 proc. elektroniki na świecie, powstają w Chinach – przekonuje Michał Leszek, twórca marki Kruger & Matz. – Telefon, który u światowych gigantów kosztuje 2 tys. zł, my sprzedajemy za tysiąc złotych. Ale pod własną nazwą i co ważne, nasz kontakt z klientem nie kończy się tylko na sprzedaży. Sami zapewniamy także pełną obsługę posprzedażową, dzięki czemu klienci nabierają do nas zaufania – wyjaśnia przedsiębiorca i dodaje, że produkcja telefonów nieco przypomina składanie klocków. Najważniejsze elementy, takie jak procesor, produkuje kilku czy kilkunastu światowych gigantów, jak Intel, Samsung czy Qualcomm, i to od nich kupują je pozostali producenci sprzętu. Także Lechpol. Z kolei elementy telefonów, takie jak płyta główna, do różnych marek często są produkowane w tej samej fabryce w Chinach.
– Nasza rola to mądre dobranie poszczególnych elementów i stworzenie całego oprogramowania tak, by to było wygodne dla polskich użytkowników. Sprzęt jest tej samej jakości, ale u nas koszty marketingu są znacznie mniejsze – śmieje się Michał Leszek. Jednak dzięki temu, że mają własny, już rozpoznawalny produkt (w tym roku przychody Kruger & Matz wyniosą ok. 40 mln zł, a liczba klientów idzie w dziesiątki tysięcy), mogą mieć większą marżę niż przy gołym imporcie. I choć nie są w stanie kupić najnowszych technologii, które dostępne są tylko dla największych graczy jak Apple czy Samsung, to jednak z kilku-, kilkunastomiesięcznym opóźnieniem mogą zaoferować telefony czy tablety zbliżonej jakości.
Znana głównie z telefonów Kruger & Matz to już kolejna marka, którą stworzyła mazowiecka firma. Wcześniej był m.in. znany wielbicielom sprzętu grającego w autach Peiying czy mający w swojej ofercie akcesoria komputerowe takie jak myszki czy klawiatury Quer.
Tworzenie kolejnych linii produktów weszło firmie w krew. Takie działanie pozwala uniknąć m.in. ryzyka produkcji i importu dla jednego dużego odbiorcy sprzedającego pod własną marką – co często dzieje się w przypadku dostaw do dużych sieci handlowych. Zagrożenie jest wtedy takie, że partnerzy stopniowo będą wymuszać obniżenie ceny, a dostawca nie ma większych możliwości ruchu – utrata głównego odbiorcy dla wielu firm może się okazać nie do udźwignięcia i grozić bankructwem. Podobne przypadki znane są m.in. z polskiej branży rowerowej – taką drogę, na szczęście z happy endem, przeszedł przasnyski Kross, dziś jeden z największych producentów rowerów w Europie.
Porzekadło ludowe, które znakomicie sprawdza się w życiu gospodarczym, mówi, by nie wsadzać wszystkich jajek do tego samego koszyka. Bardziej naukowo można to nazwać dywersyfikacją portfela inwestycyjnego. Tak czy inaczej, dokładnie tego trzyma się Lechpol. Portfolio firmy to ponad pięć tysięcy produktów zgrupowanych w kilkunastu markach i segmentach.
– Szeroka paleta produktów oznacza, że możemy sobie pozwolić na to, by przetrwać trudne okresy w poszczególnych branżach. Jest to rozłożenie ryzyka poprzez szeroką gamę produktów, które oferujemy – tłumaczy Michał Leszek. Warto pamiętać, że dojście do tak szerokiego asortymentu zajęło ponad 20 lat. Początki to przywożenie maluchem z Czechosłowacji układów scalonych do wchodzących w Polsce systemów telewizyjnych PAL–SECAM oraz fonii do odbiorników radiowych i telewizyjnych. Mając dwa pawilony na giełdzie elektronicznej w Warszawie, można było już sprzedawać znacznie więcej różnego rodzaju elektroniki. Naturalnym krokiem było też poszerzenie kręgu dostawców i właśnie dlatego założyciel Lechpolu, Zbigniew Leszek, zaczął regularnie latać do Azji. Bezpośredni kontakt z producentami pozwalał także na lepsze zrozumienie procesu produkcji.
Jeśli mówimy o sukcesie Lechpolu, to istotną zasadą, którą kieruje się przedsiębiorstwo, jest ciągła reinwestycja zysków. – My naprawdę nie szalejemy z pieniędzmi. Prawie sto procent zysków inwestujemy z powrotem w firmę. Oczywiście żyjemy na godnym poziomie, ale zdecydowana większość zarobionych pieniędzy zasila Lechpol. Posiadanie własnego kapitału to także większa swoboda i niezależność w realizacji nowych pomysłów – twierdzi Michał Leszek.