Od przeszło ćwierćwiecza żyjemy w wolnym kraju i w wolnej gospodarce. Wiele się nauczyliśmy, choćby tego, że kupując krajowe produkty tworzy się miejsca pracy. Ale przed nami jeszcze wiele lekcji, choćby zaufania i współpracy
Jak się rozwijaliśmy / Dziennik Gazeta Prawna
Czasu na to, żeby oduczyć się socjalizmu i nauczyć kapitalizmu, mieliśmy sporo. Jedni wykorzystali tę szansę w większym, inni w mniejszym stopniu. Ale są zapewne i tacy, którzy mentalnie wciąż tkwią w poprzedniej epoce.
Kilka miesięcy temu ukazał się opracowany na zlecenie Krajowej Izby Gospodarczej raport pt. „Reforma kulturowa 2020, 2030, 2040”. Autorzy, grono ekspertów z najróżniejszych dziedzin, stawiają w nim interesujące diagnozy dotyczące naszej mądrości gospodarczej i opisują bariery hamujące innowacyjność i przedsiębiorczość Polaków.
– Właśnie w tym dokumencie jeden z jego autorów przytacza dowcip sprzed ćwierćwiecza o dwóch sposobach wyjścia z dramatycznej sytuacji, w jakiej była wtedy Polska. Pierwszy, naturalny polegać miał na czekaniu, aż zstąpią z nieba anioły i coś z tym zrobią. Drugi, że sami zabierzemy się do roboty. Niespodziewanie wybraliśmy ten drugi sposób i w tym roku odnotowujemy 23 lata nieprzerwanego wzrostu gospodarczego Polski – relacjonuje Janusz Wiśniewski, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Jego zdaniem to właśnie przedsiębiorczość Polaków jest głównym źródłem naszych sukcesów gospodarczych. Prawdą jest, że mamy u mieszkańców innych krajów regionu opinię wyjątkowo przedsiębiorczych.
– Największym osiągnięciem ostatnich 25 lat jest to, że rośnie grupa ludzi, którzy rozumieją, co oznacza pojęcie „mądrość gospodarcza” – jest przekonany Adam Góral, prezes Asseco Poland, nawiązując tym samym do przewodniego hasła tegorocznej akcji DGP „Nie ma wolności bez przedsiębiorczości”. – Cieszę się, że dyskusja, którą zainicjowało środowisko przedsiębiorców, sprawiła, że zaczynamy rozumieć, iż sukces państw, które są ciągle znacząco bogatsze od nas, nie jest dziełem przypadku – dodaje twórca i szef jednej z największych spółek informatycznych w Polsce.
Sukces tych państw, jak wyjaśnia Góral, wynika stąd, że od lat przeciętny obywatel tych krajów rozumiał, że jeżeli kupuje produkt rodzimej produkcji, to najczęściej uczestniczy w tworzeniu miejsc pracy w swoim kraju i pomaga w ten sposób osiągnąć zysk, który stanowi podstawę kolejnych inwestycji – czyli budowy perspektyw dla wielu rodaków.
Góral cieszy się, że wspólnym wysiłkiem środowiska przedsiębiorców mądrość gospodarczą zdefiniowano jako płacenie wszystkich należnych podatków w miejscu powstawania przychodów i kupowania produktów od firm pochodzących z danego kraju, jeżeli jest to możliwe z punktu widzenia reguł gospodarki rynkowej.
– Nie straciliśmy tego czasu, jeśli chodzi o naukę – potwierdza Adam Maciejewski, były prezes warszawskiej giełdy. – Truizmem jest stwierdzenie, że staliśmy się bardziej profesjonalni. Z drugiej strony nie przesadzałbym z dumą z tego powodu. To było naturalne i praktycznie nie mogło być inaczej, bo wtedy należałoby powiedzieć wprost, nawet dosadnie, że jesteśmy idiotami – deklaruje menedżer.
Według niego nauczyliśmy się wiary w siebie. – Nie możemy mieć absolutnie żadnych kompleksów wobec kogokolwiek na świecie – przekonuje Maciejewski.
Ale przykładów jest według niego znacznie więcej: – Nauczyliśmy się, że żeby wygrywać, musimy być albo tańsi, albo bardziej innowacyjni, a najlepiej jedno i drugie. Tańsi możemy być jeszcze chwilę, a potem pozostanie innowacyjność. Ważne są nie tylko inwestycje, ale też konsumpcja, bo te pierwsze nie istnieją bez tego drugiego. Ekspansja może mieć wiele wymiarów, z pewnością więcej niż trzy – wymienia menedżer.
Na tej liście są jeszcze: świadomość znaczenia zaufania w każdej dziedzinie życia. I tego, że pieniądze to nie wszystko, a intuicja nie powinna być deprecjonowana, bo jest wynikiem czegoś niesłychanie cennego, czyli wiedzy i doświadczeń. – Lista tych dobrych nauk jest na szczęście niesłychanie długa i z pewnością nie zostanie wyczerpana – podsumowuje Maciejewski.
I okazuje się, że czasami, jak zauważa Cezary Smorszczewski, były wiceprezes Orlenu oraz Alior Banku, a obecnie szef PEManagers, nie potrzebujemy nawet błędów, żeby się uczyć. – Polska doskonale przeprowadziła dystrybucję środków z funduszy unijnych. Potrafiliśmy je wykorzystać – mówi.
Nie możemy jednak idealizować obrazu samych siebie. Są i tacy, którzy uważają, że choć przez ostatnie 25 lat osiągnęliśmy ogromne sukcesy gospodarcze, to tak naprawdę... niczego się nie nauczyliśmy. – Dalej nie mamy szacunku do własności prywatnej, lekceważymy prywatnych przedsiębiorców, którzy tworzą najwięcej miejsc pracy. I wpatrzeni w nieudolnie zarządzane przez polityków firmy państwowego władztwa korporacyjnego nie zwracamy uwagi na małe i średnie przedsiębiorstwa, które wytwarzają 3/4 polskiego PKB – wylicza Wiśniewski.
Smorszczewski dorzuca, że w efekcie polscy przedsiębiorcy powinni być przygotowani na najbardziej nawet zaskakujące sytuacje: – Kto by się spodziewał, że podatki w Polsce obniży lewica, a partia, która sama siebie nazywa liberalną, podatki będzie podnosić – wymienia prezes PEManagers.
– Najbardziej mnie boli to, że niektórzy nauczyli się czegoś, co kiedyś było specjalnością drobnych cwaniaczków, czyli kombinowania, ale na dużą skalę, na koszt społeczeństwa – dorzuca Maciejewski.
Czy to wszystko? Bynajmniej! Komentatorzy mogą wymieniać bez końca: tworzymy specjalne strefy ekonomiczne, czyli raje biznesowe, które przez 20 lat w ponad 80 proc. przyciągnęły swoimi przywilejami kapitał zagraniczny. Z drugiej strony pozwalamy wątłemu kapitałowi polskiemu kontrolowanemu na dodatek przez Skarb Państwa na zagraniczne harce, przymykając oko na całe sekwencje spisywanych w straty bezmyślnie kupionych aktywów. Nie potrafimy sobie poradzić z tzw. ustawą kominową i pozwalamy na różnego rodzaju kombinacje w płacach i kontraktach, które zniechęcają młodych menedżerów oczekujących jasnej ścieżki kariery.
Zmarnowaliśmy szkolnictwo zawodowe i dziś cierpimy na brak wykwalifikowanych kadr, co już staje się barierą w rozwoju kraju. Przedsiębiorczy Polacy, którzy wyjechali za granicę, przestali już przysyłać zarobki do kraju, co napędzało popyt wewnętrzny przez ostatnie lata i teraz trzeba mieć nadzieję, że inwestując nie zapomną o kraju. Największymi fundatorami i sponsorami renomowanych amerykańskich uniwersytetów są ich absolwenci – wdzięczni za pobrane nauki. Zobaczymy, czy nauki pobrane w kraju przez naszych rodaków wyzwolą w nich podobne sentymenty, bo przecież nikt nie zachęca ich do powrotu.
– Mądrość gospodarcza tworzy się już na poziomie gospodarstw domowych. To tu pozbywamy się złudzeń o mirażach przypadkowego bogactwa i uczymy planowania wydatków. Może więc kiedyś przestaną nas nabierać parabanki czy kredyty w walutach innych niż te, w których zarabiamy – ma nadzieję Wiśniewski.
Według niego pełno wciąż w nas wad, które są przeszkodami w dalszej modernizacji kraju. Są to nasze, powszechnie znane przywary narodowe, ale także bariery kulturowe, takie jak niski poziom zaufania, nieumiejętność współpracy, niechęć do ryzyka, folwarczne metody zarządzania, patologiczny indywidualizm, familiaryzm, nepotyzm, brak tolerancji dla błędów czy konfrontacyjny sposób rozstrzygania sporów.
Adam Góral jest optymistą: – Wierzę mocno, że znajdziemy w sobie tyle siły i mądrości, aby nie zejść z drogi, na którą w ostatnich latach weszliśmy – podsumowuje prezes Asseco Poland.