Żądanie udzielenia informacji przez jednego akcjonariusza drugiemu jest nadużywane. Takie wnioski można wyciągnąć obserwując spór w browarze Perła – Browary Lubelskie.
Żądanie udzielenia informacji przez jednego akcjonariusza drugiemu jest nadużywane. Takie wnioski można wyciągnąć obserwując spór w browarze Perła – Browary Lubelskie.
Artykuł 6 ust. 4 kodeksu spółek handlowych stanowi: akcjonariusz, wspólnik, członek zarządu albo rady nadzorczej spółki kapitałowej może żądać, aby spółka handlowa, która jest wspólnikiem albo akcjonariuszem, udzieliła informacji, czy pozostaje w stosunku dominacji lub zależności wobec innej, również będącej wspólnikiem albo akcjonariuszem w tej samej spółce kapitałowej. Uprawniony może żądać również ujawnienia liczby akcji (udziałów) lub głosów, jakie w niej posiada. Przy tym zgodnie z przepisem zarówno żądanie, jak i odpowiedź powinny zostać złożone na piśmie.
Co gdy wezwany do udzielenia informacji tego nie uczyni? K.s.h. przewiduje poważną sankcję: od dnia rozpoczęcia biegu terminu udzielenia odpowiedzi do dnia jej udzielenia nie może on wykonywać praw z akcji albo udziałów. Termin na odpowiedź wynosi zaś 10 dni od otrzymania żądania.
Art. 6 ust. 4 stał się bronią. Na jego podstawie kilka tygodni temu pełnomocnicy akcjonariusza mniejszościowego w Perle – duńskiego Royal Unibrew – zostali wyprowadzeni siłą przez ochronę z walnego zgromadzenia. Powód? Royal nie odpowiedziało na żądanie, w związku z czym wykonywanie praw z akcji było niemożliwe. Duńczycy się bronią: żadnego wezwania nie dostaliśmy.
Garść beletrystyki
Co powinno się uznawać za pismo z żądaniem określonym w art. 6 ust. 4, co zaś tych wymogów nie spełnia? Odpowiedź, jak wskazuje choćby przykład Perły, warta jest miliony.
– Jeżeli na przedostatniej stronie z 12 znajdujemy bliżej nieokreślone zapytanie, podczas gdy na pozostałych czytamy o dziełach Bolesława Prusa czy Platona, intencja wysyłającego pismo wydaje mi się jasna: wprowadzenie w błąd co do charakteru pisma – komentuje Bartosz Krużewski, pełnomocnik Royal Unibrew w sporze z Marconia Enterprises (akcjonariuszem większościowym), adwokat w kancelarii Clifford Chance.
Royal Unibrew bowiem nie wypiera się, że otrzymało pismo. Ale, jak twierdzi, nie z żądaniem ujawnienia informacji, lecz z bliżej nieokreśloną propozycją. W skrócie: osoba fizyczna – jak się później okazało akcjonariusz Perły – wysłała do Duńczyków propozycję „współpracy biznesowej”. Na pierwszych 10 stronach można przeczytać o tym, że piwo jest najpopularniejszym napojem na świecie, zapoznać się z fragmentami „Lalki” Bolesława Prusa, poznać twórczość Platona oraz dowiedzieć się co nieco na temat kondycji polskiego rynku piwowarskiego. Na 11 stronie zaś umieszczona zostaje prośba o wskazanie pozycji Royal Unibrew w browarze.
Jak nam mówi pełnomocnik Royal Unibrew Bartosz Krużewski, pisma z bliżej niesprecyzowaną ofertą nawiązania współpracy biznesowej nie można uznać za żądanie określone w art. 6 par. 4 k.s.h. I dodaje, że skoro przepis stanowi, iż z żądaniem może wystąpić akcjonariusz, wspólnik, członek zarządu albo rady nadzorczej spółki kapitałowej, to – przynajmniej zdaniem Royal Unibrew – niezbędne jest, aby nadawca jasno określił, w jakim charakterze występuje, oraz to udokumentował.
Oczywiste nadużycie
Podobnie uznał sąd, decydując o zabezpieczeniu powództwa w tej sprawie. „Pismo to nie wskazywało wprost, że stanowi zapytanie w trybie art. 6 par. 4 k.s.h. Nie wykazywało, że osoba, która je składa, czyni to jako akcjonariusz” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia.
„Pismo zostało tak zredagowane, że zostało sporządzone jako propozycja współpracy biznesowej i (...) nie może być interpretowane jako zapytanie akcjonariusza w trybie art. 6 par. 4 k.s.h. A jeżeli takie znaczenie i cel próbowano mu nadać, to jest to nadużycie, i to oczywiste, które miało za zadanie wprowadzić drugą stronę w błąd co do intencji rzeczywistych” – uzasadnia dalej sąd.
To jednak dopiero postanowienie o udzieleniu zabezpieczenia. Może się więc okazać, że w toku procesu sąd uzna, iż rację miał jednak akcjonariusz większościowy.
Ostrożny w ocenach jest dr Paweł Chyb, partner w kancelarii SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy. Jak wskazuje, jedynymi wymogami określonymi przez kodeks są te, aby zapytanie było skierowane na piśmie, a jego nadawca uczestniczył w spółce kapitałowej, której akcjonariuszem bądź wspólnikiem jest także adresat. – Pytający powinien dodatkowo określić, czy oczekuje jedynie uzyskania informacji o istniejącym stosunku dominacji bądź zależności, czy może żąda również ujawnienia liczby akcji (udziałów) lub głosów, jakie akcjonariusz (wspólnik) posiada w spółce kapitałowej. K.s.h. nie przewiduje innych wymogów w zakresie treści żądania – podkreśla dr Chyb.
Czy więc bez znaczenia jest to, iż wezwanie jest ukryte w gąszczu zupełnie nieprzydatnych w kontekście funkcjonowania spółki informacji?
– Sytuacja taka, pomimo iż w praktyce utrudnia adresatowi dotarcie do treści zapytania, nie ma wpływu na jego skuteczność i tym samym nie zwalnia z obowiązku udzielenia odpowiedzi – uważa dr Paweł Chyb.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama