ikona lupy />
Cezary Kaźmierczak prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
dr Marcin Liberadzki radca prawny, adiunkt, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Piotr Kuczyński główny ekonomista, Xelion / Dziennik Gazeta Prawna
Rozliczeniami transakcji zajmuje się specjalna komórka prowadząca konta uczestników. ZPP uruchomił specjalną stronę internetową, na której zarejestrowane firmy wystawiają oferty handlowe, a inni uczestnicy systemu mogą z nich skorzystać, płacąc zielonymi. Pomysł odbił się szerokim echem w prasie. Do tej pory z programu już korzystają przedsiębiorcy zrzeszeni w związku w województwach świętokrzyskim i małopolskim. ZPP planuje, że do końca 2016 roku programem objęte będą wszystkie województwa. Czy taka lokalna waluta jest potrzebna? Czy ma szanse na powodzenie wśród przedsiębiorców? I jak powinien rozliczać transakcje przedsiębiorca ją stosujący?
OPINIE EKSPERTÓW
Główną ideą programu jest pomoc małym i średnim firmom w sprzedaży nadwyżek handlowych. Za zielonego mogą oni kupić i sprzedać to czego nie mogą sprzedać za gotówkę. Przykładowo: hotel nie mający pełnego obłożenia może sprzedać część wolnych miejsc w zamian za dostawę środków czystości od przedsiębiorcy zajmującego się ich dystrybucją. I jeden podmiot, i drugi zyska dodatkowego klienta.
Jeśli chodzi o rozliczenia fiskalne, to mamy tutaj do czynienia z transakcją barterową. Rozliczenia są podobne jak w przypadku obrotu gotówkowego. W przypadku barteru zamiennikiem pieniądza są towary lub usługi dostarczone przez kontrahenta. Wymiana towarów jest równoważna wartościowo. Jedne towary są wymieniane na inne towary lub usługi. Nie wnikając w szczegóły: na fakturze należy jedynie wyraźnie oznaczyć, że jest to kompensata wzajemnych należności.
Nad emisją pieniądza w systemie czuwa spółdzielnia. Suma bilansowa ma zawsze wynosić zero, a wartość jednego zielonego zawsze będzie równać się 1 zł. W przeciwieństwie zatem do waluty, jaką jest bitcoin, który ma zmienną wartość, nie ma tutaj zagrożenia ewentualną grą spekulacyjną.
Zachętą jest powiązanie z naszym systemem lojalnościowym – wirtualną walutą będzie można płacić za pośrednictwem karty punktowej.
Zainteresowanie programem zgłaszają nie tylko przedsiębiorcy, lecz także samorządy. Doświadczenia z innych państw wskazują, że lokalna waluta jest sposobem na powstrzymanie pieniądza na lokalnym rynku. System taki sprawdza się m.in. od kilkudziesięciu lat w Szwajcarii.
System proponowany przez Związek Pracodawców Prywatnych jest czymś, co funkcjonuje w ograniczonej skali na świecie i nazywa się lokalną walutą. Przy czym, moim zdaniem, w odniesieniu do lokalnych walut termin „waluta” jest nieprecyzyjny, ponieważ zielony nie jest pieniądzem. Zgodnie z Konstytucją RP, ustawą o NBP oraz ustawą o denominacji złotego prawo emisji pieniądza w Polsce przysługuje wyłącznie Narodowemu Bankowi Polskiemu. Polskie przepisy nie przewidują możliwości wydawania pieniądza lokalnego, rozumianego jako prawny środek płatniczy, tj. posiadający moc przymusowego umarzania zobowiązań. W tym kontekście zielony można raczej zaklasyfikować prawnie jako żeton, bon towarowy czy program lojalnościowy. W sensie ekonomicznym jest to raczej system wymiany towarów i usług pomiędzy uczestnikami, w którym właśnie nie ma potrzeby wykorzystywania pieniądza. Istnieją dla przykładu pojedyncze miasteczka w Hiszpanii, gdzie próbuje się organizować lokalną działalność gospodarczą na zasadzie świadczenia sobie wzajemnie usług lub dostarczania produktów bez konieczności wykorzystywania waluty euro, której wielu podmiotom brakuje.
W materiałach ZPP czytamy, że kurs zielonego jest równy złotemu. Lecz jest to jedynie nominał przeliczeniowy, służący ustalaniu ekwiwalentności wzajemnych świadczeń; nie znalazłem informacji, że zielony będzie wymieniany na gotówkę. Zresztą zgodnie z ideą pieniądza lokalnego walutę wymienia się jedynie na towary i usługi – bo kto miałby mieć rezerwy gotówkowe gwarantujące wymienialność zielonego, czyli de facto stać się bankiem.
Propagując tę interesującą inicjatywę, ZPP powinien pamiętać, by działać w taki sposób, który nie wprowadza odbiorców w błąd co do prawnego charakteru zielonych. W szczególności nie wolno przypisywać im przymiotu pieniądza rozumianego jako prawny środek płatniczy.
Pomysł lokalnej waluty nie jest nowy, znany jest z innych krajów. Wydaje mi się jednak interesujący dla tych rynków, które mają problemy z płynnością waluty, z destabilizacją systemu bankowego. Dlatego jestem raczej sceptyczny co do dużego powodzenia tego pomysłu na polskim rynku.
W Polsce nie mamy problemu z płynnością systemu bankowego, a rodzima waluta jest stosunkowo silna, płynna, nie ma problemu z dostępem pieniądza w bankach. Powstaje pytanie: dlaczego przedsiębiorcy mieliby stosować lokalną walutę? Oczywiście, lokalnie, w sytuacji zatorów płatniczych, wymiana barterowa może być dla niektórych przedsiębiorców swoistym remedium na brak gotówki. Ograniczeniem, które zapewne będzie wpływało na popularność waluty, jest jej lokalny zasięg. Powodzenie zależy od tego, czy znajdzie się dostatecznie dużo chętnych. Lokalna waluta de facto oznacza wprowadzenie pewnego rodzaju systemu wymiany barterowej, a więc w zasadzie jest to cofnięcie się w rozwoju. Tak więc nie wróżę pomysłowi olbrzymiego sukcesu.