W I kwartale do sądów trafiło ponad tysiąc wniosków o upadłość firm – to o 7 proc. mniej niż rok temu.
Informacja o wnioskach o ogłoszenie upadłości, jakie uzyskaliśmy z Ministerstwa Sprawiedliwości, to kolejny dowód na to, że płynność finansowa firm się poprawia. Jest ona też lepszym miernikiem siły finansowej sektora przedsiębiorstw niż liczba ogłoszonych upadłości, bo świadczy o bieżącej kondycji firm, a nie jest echem jej stanu sprzed kilku miesięcy.
Od początku stycznia do końca marca do sądów trafiło 1078 wniosków o upadłość w porównaniu do 1159 rok wcześniej. Resort sprawiedliwości zastrzega, że to dane wstępne. Ale są zgodne z tym, o czym informują firmy zajmujące się np. ubezpieczaniem należności i biura informacji gospodarczych. Niepublikowany jeszcze raport o stanie należności polskich przedsiębiorstw Krajowego Rejestru Długów wskazuje, że widać spory spadek zatorów płatniczych w I kw. tego roku w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego. KRD mierzy to specjalnym wskaźnikiem (INP – indeks należności przedsiębiorstw), wyliczanym na podstawie ocen przedstawianych przez firmy, dotyczących m.in. stanu i problemów z egzekwowaniem należności czy okresu ich przeterminowania. W I kw. wartość indeksu wyniosła 88,3 pkt. Rok wcześniej było to 82,2 pkt. – Im wyższy wskaźnik, tym zatory są mniejsze. W porównaniu do kwietnia ub.r. różnica jest olbrzymia. Można to tłumaczyć tym, że dzięki lepszej koniunkturze więcej pieniądza krąży w gospodarce, co sprawia, że firmy chętniej regulują należności. Drugi czynnik jest psychologiczny: w czasie spowolnienia część firm nie płaciła kontrahentom nie dlatego, że nie miała pieniędzy, a dlatego, że bały się, iż ktoś im nie zapłaci, przez co stracą płynność. Teraz wiele tych obaw zniknęło – mówi Andrzej Kulik z KRD.
Według informacji zebranych przez KRD w I kwartale tego roku 29,7 proc. pytanych firm deklarowało poprawę swojej sytuacji finansowej, 17,5 proc. twierdziło, że się ona pogorszyła. Rok temu przeważali pesymiści: na poprawę sytuacji wskazywało 17,1 proc., na pogorszenie 26,5 proc.
Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao, uważa, że spadek liczby wniosków o upadłość nie powinien dziwić również dlatego, że kondycja finansowa firm poprawiała się już pod koniec ubiegłego roku. Wskazuje na to opublikowany wczoraj raport NBP na temat sytuacji finansowej przedsiębiorstw w IV kw. Według niego wskaźnik płynności na koniec 2013 r. znalazł się nawet na poziomie wyższym niż przed wybuchem kryzysu z 2008 r. A odsetek przedsiębiorstw ze wskaźnikami płynności uważanymi za bezpieczne był najwyższy od 2007 r.
– Te wszystkie informacje potwierdzają to, co już wcześniej widzieliśmy w tzw. twardych danych z gospodarki: koniunktura w I kw. była dobra – mówi Marcin Mrowiec. Ekonomista dodaje jednak, że test siły polskich firm dopiero przed nami. Będą nim skutki kryzysu wschodniego.