Im więcej czasu poświęcamy na korzystanie z legalnych internetowych serwisów wideo, tym szybciej zmniejsza się popularność filmów i seriali z nielegalnych źródeł.
Internauci w Stanach Zjednoczonych i największych państwach Europy oglądają pirackie materiały wideo rzadziej niż jeszcze dwa lata temu – wynika z badania przeprowadzonego przez firmę Ampere Analysis. Zbadała ona poziom korzystania ze stron i serwisów internetowych z nielegalnymi filmami i serialami w 10 krajach. Prawie wszędzie popularność pirackich źródeł w I kw. br. okazała się niższa od zanotowanej w analogicznym okresie 2017 r.
Największe zmiany zaszły we Francji, USA, Holandii i Hiszpanii. W tym pierwszym kraju z pirackich serwisów streamingowych dwa lata temu korzystało 5 proc. internautów – a w pierwszym kwartale br. tylko 2 proc. W ten sposób Francja dołączyła do Niemiec, jako kraj o najniższym współczynniku korzystania z platform internetowych oferujących treści z nielegalnych źródeł. W USA i Holandii zainteresowanie pirackimi serwisami spadło z 9 proc. do 4 proc., a w Hiszpanii z 12 proc. do 7 proc. – przy czym nielegalne serwisy są tam nadal najpopularniejsze. W Wielkiej Brytanii i Niemczech odsetek internautów oglądających pirackie materiały wideo spadł o jedną trzecią (odpowiednio do 2 proc. i 4 proc.), a we Włoszech prawie o jedną trzecią (do 5 proc.). W Polsce i Szwecji zmniejszył się z 7 proc. do 6 proc.
Wzrost popularności nielegalnych serwisów – o jedną trzecią – nastąpił tylko w Danii, ale mimo to z wynikiem 4 proc. znajduje się ona w gronie czterech państw zajmujących drugie miejsce pod względem niskiego piractwa.
Eksperci Ampere spadek zainteresowania nielegalnymi serwisami wiążą z upowszechnianiem się legalnych platform z wideo w internecie (SVOD). Richard Broughton, dyrektor ds. badań w Ampere, podkreślił, że najsilniejszą redukcję piractwa odnotowano w krajach, gdzie wystąpił największy wzrost czasu poświęconego na oglądanie serwisów SVOD lub materiałów wideo platform telewizyjnych w trybie catch-up (tj. dostępnych do kilku dni po emisji telewizyjnej). Broughton, cytowany w serwisie TVB Europe, zastrzegł, że rosnąca dostępność usług świadczonych przez Netflix i podobnych operatorów sama w sobie nie zwalczy piractwa. – Ich oferta musi być atrakcyjna dla widzów. Jeśli te platformy nie będą miały treści, które użytkownicy chcą oglądać, wtedy, gdy mogą, to istnieje realne ryzyko, że korzystanie z nich zacznie spadać, co szybko wykorzystają serwisy pirackie – uważa Broughton.
Do zwalczenia sieciowego piractwa – mimo tych optymistycznych wyników – wciąż jest daleko. I nadal stanowi ono bardzo kosztowny problem dla rynku wideo. Amerykańska Izba Handlowa w opublikowanym w czerwcu raporcie podaje, że sektor produkcji treści wideo w USA i współpracujące z nim branże rocznie tracą na piractwie co najmniej 29,2 mld dol. – co oznacza zmniejszenie obrotów tej gałęzi gospodarki o 11 proc.
Utracone przychody samych serwisów internetowych z legalnymi treściami i płatnej telewizji w USA według firmy badawczej Parks Associates wyniosą w br. 9,1 mld dol. (oprócz piractwa uwzględniono tu też wpływ współdzielenia jednej subskrypcji przez kilka osób). Do 2024 r. ta kwota wzrośnie do 12,5 mld dol. Brett Sappington, główny analityk w Parks, podkreśla przy tym, że piractwo to złożony problem bez jednego uniwersalnego rozwiązania. Jego zdaniem, choć wzrost liczby abonentów legalnych platform wskazuje na zdrowy rynek wideo, to jednak kiedy wydatki na te serwisy dojdą do maksymalnego pułapu akceptowalnego dla użytkowników, szybko nastąpi zwrot ku nielegalnym treściom. – Większość piratów subskrybuje przynajmniej jedną usługę wideo w internecie. Nie są złodziejami, ale entuzjastami wideo – zaznacza Sappington.
2 proc. internautów w ostatnim miesiącu korzystało z pirackiego serwisu w Niemczech i we Francji
7 proc. robiło to w Hiszpanii, 6 proc. w Polsce
29,2 mld dol. rocznie traci na piractwie branża produkcji wideo w USA