Osoba prowadząca agencję dla influencerów, kolejna zlecająca wysyłkę alkoholu w ramach tzw. współpracy ambasadorskiej i wreszcie początkujący influencer, który w ramach wymiany barterowej za butelki z alkoholem zgodził się zamieścić jego zdjęcia na swym profilu w portalu społecznościowym – wszyscy zostali uznani za winnych naruszenia zakazu reklamowania alkoholu.

Influencer nie zna przepisów

Sam fakt nawiązania współpracy między oskarżonymi nie budził wątpliwości. Potwierdzały to faktury wystawione między wspomnianymi agencjami i ostatecznie umowa zlecenia zawarta z samym nano-influencerem. Bezsprzeczne było też to, że opublikował on dwa posty, w których ukazywał zdjęcie butelki z alkoholem z dopiskiem, że „nie mogło go zabraknąć” i „szczególnie zmrożony smakuje idealnie”.

O ile oskarżeni nie kwestionowali tych faktów, o tyle przekonywali, że nie złamali prawa, gdyż nie mieli świadomości, że zlecenie publikacji posta w serwisie społecznościowym może być uznane za publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych napojów alkoholowych. Ich pełnomocnicy przekonywali, że zamieszczanie w serwisie społecznościowym zdjęć z butelkami alkoholu nie spełnia warunku publicznego rozpowszechniania, a stanowi jedynie legalną reklamę niepubliczną skierowaną do zamkniętego, oznaczonego i określonego kręgu odbiorców – użytkowników tego serwisu. Podkreślali, że mogli się z nią zapoznać jedynie zarejestrowani użytkownicy portalu, którzy obserwowali konto oskarżonego influencera.

Publiczne rozpowszechnianie zdjęć z alkoholem to zakazana reklama

Sąd nie miał wątpliwości, że w tej sprawie doszło do publicznego rozpowszechniania znaków towarowych alkoholu. Zwrócił uwagę, że wynika to już z wcześniejszego orzecznictwa, a samo językowe znaczenie tego zwrotu oznacza tyle co „dostępny lub przeznaczony dla wszystkich”.

Internet i media społecznościowe stanowią przestrzeń reklamową, która zaczyna mieć, a być może już ma, charakter dominujący względem tradycyjnych form reklamy, w tym reklamy telewizyjnej. Dodatkowo obecnie szczególnie atrakcyjna dla młodych osób jest reklama umieszczana w serwisach społecznościowych. Reklama taka ma dodatkowo dużą przewagę nad innymi formami reklamy w internecie, bowiem w tym wypadku posty ją zawierające są dostępne od momentu ich umieszczenia na profilu aż do momentu ich usunięcia (a więc zasięg tej reklamy może być znacznie szerszy, a posty umieszczone wiele lat wcześniej mogą być dostępne dla innych użytkowników internetu)” – można przeczytać w opublikowanym niedawno uzasadnieniu wyroku.

Problemy z definicją publicznego rozpowszechnienia

Sąd nie zgodził się również, by ewentualna konieczność wykładni przepisu czy też fakt posłużenia się w ustawie nieostrym pojęciem oznaczały, że oskarżonym nie można przypisać złamania prawa. Wspomniane problemy definicyjne były natomiast jednym z elementów, które skłoniły skład orzekający do warunkowego umorzenia postępowania na okres jednego roku próby. Dodatkowo wziął on pod uwagę ustabilizowany tryb życia oskarżonych oraz fakt, że posty z reklamą alkoholu zyskały stosunkowo niewielkie zasięgi w mediach społecznościowych.

Nie oznacza to jednak, że oskarżonych nie spotkała żadna kara. Sąd zasądził od nich obowiązek zapłaty świadczenia pieniężnego na Fundusz Sprawiedliwości. Najwięcej, bo 5 tys. zł ma zapłacić kierownik agencji, po 2 tys. dwaj pracownicy zleceniodawcy, a najmniej, bo 1,5 tys. zł sam influencer.

Orzecznictwo
Wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia z 4 sierpnia 2025 r., sygn. akt II K 952/24