„Wyliczenia KNF są niedoszacowane. Sami jeszcze obliczamy koszty przyjętych przez Sejm regulacji” – powiedział PAP szef Związku Banków Polskich.
„KNF oszacowała koszty z punktu widzenia stabilnościowego, ostrożnościowego, bo taka jest funkcja Komisji. Natomiast koszty gospodarcze i koszty wynikające ze sporów międzynarodowych i związanych z nimi konsekwencji spadku dobrej reputacji kraju mogą być zdecydowanie większe” - podkreślił.
Jak wskazał, skutki gospodarcze, to m.in. bardzo istotne obniżenie tempa i wysokości finansowania gospodarki, co odbiłoby się na dynamice naszego PKB. „Z kolei jeśli chodzi o koszty reputacyjne, czy też ewentualne prawne konsekwencje wprowadzenia takich rozwiązań, to trzeba o nich pamiętać, ale zrobić wszystko, by doprowadzić do zawarcia porozumienia usankcjonowanego ustawowo” - zaznaczył.
„Paradoks całej tej sytuacji polegałby na tym, że na skutek błędu regulacyjnego - powstałego w gorączce politycznych kampanii - doprowadzilibyśmy do sytuacji, w której sektor bankowy, który jako jeden z nielicznych finansował cały czas gospodarkę, regularnie płacił podatki do budżetu, bardzo istotnie wzmocnił fundusze własne i zbudował Bankowy Fundusz Gwarancyjny, zostałby zdegradowany i stracił swoją reputację, a także istotnie zmniejszył zdolność do służenia społeczeństwu i państwu” – mówił szef ZBP.
Celem ustawy o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych jest umożliwienie restrukturyzacji części walutowych kredytów hipotecznych. Wiązałoby się to z przewalutowaniem kredytu i obliczeniem różnicy między uzyskaną kwotą, a kwotą zadłużenia posiadaną, gdyby kredyt został udzielony w złotych. Różnica ta, jeżeli będzie wartością dodatnią ma być umarzana, ale - zgodnie z nieoczekiwanie przyjętą przez Sejm poprawką SLD - koszt tego w 90 proc. miałyby ponieść banki. W pierwotnej wersji była mowa o rozłożeniu kosztów po równo pomiędzy bankiem a kredytobiorcą.
Uchwalenie przez ustawy wraz z niekorzystną dla banków poprawką SLD wywołało panikę na giełdzie - dzień po przyjęciu ustawy akcje banków traciły od kilku do ponad 20 proc.
Ustawa przewiduje, że kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Przewalutowanie następowałoby po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegało na wyliczeniu różnicy pomiędzy wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank ma umarzać 90 proc. tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.
Z programu będą mogły skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia jest wyższa niż 80 proc. Kolejnym warunkiem jest kryterium powierzchni nieruchomości - w przypadku mieszkania jego powierzchnia nie może przekraczać 100 m kw., a w przypadku domu 150 m kw. Jednak kryterium powierzchni nie dotyczy rodzin z trójką i więcej dzieci. Aby skorzystać z dobrodziejstw ustawy, kredytobiorca nie może posiadać innego mieszkania ani innego domu, chyba że ma inny lokal mieszkalny lub jego część w związku nabyte w drodze spadku już po zaciągnięciu restrukturyzowanego kredytu.
Ustawa trafiła teraz do Senatu, który ma się nią zajmować na początku września.