Komisja Nadzoru Finansowego przedstawiła projekt zmian w rekomendacji T, dotyczącej badania zdolności kredytowej osób ubiegających się o pożyczki. Nowe zasady mają pozwolić bankom na zwiększenie sprzedaży kredytów i zatrzymanie wzrostu rynku pożyczek pozabankowych.
ikona lupy />
DGP
W poniedziałek projekt zmian KNF rozesłała po instytucjach finansowych do konsultacji. Nadzór chce przyjąć nową rekomendację T jeszcze w tym roku, by banki mogły udzielać kredytów w nowy sposób od kwietnia. – Zmiany idą w dobrym kierunku. Zastrzeżenia można mieć do szczegółów – ocenił Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich.
– Odchodzimy od konieczności przynoszenia zaświadczeń o zarobkach na rzecz oświadczeń składanych w odpowiedniej formie przez klientów. Oczywiście bank będzie weryfikował historię kredytową klienta w bazie informacji międzybankowej i w innych bazach – tłumaczył dziennikarzom Wojciech Kwaśniak, zastępca przewodniczącego KNF.
Tyle że uproszczone badanie zdolności kredytowej nie zawsze będzie możliwe. Nadzór zgodzi się, by z tej możliwości korzystały tylko najbardziej bezpieczne banki – których współczynnik wypłacalności będzie wynosił co najmniej 12 proc. i które będą mogły się pochwalić odpowiednio wysokimi wskaźnikami płynności. Według nadzoru nie powinna to być duża przeszkoda. – Obecnie uproszczone zasady mogłoby stosować 90 proc. sektora – mówi Andrzej Jakubiak, przewodniczący KNF.
Mariusz Zygierewicz z ZBP podkreślił, że ta zasada to jedna z wad nowej regulacji. – Dzieli się banki na lepsze i gorsze. To będzie niewygodne dla klientów. Sami będą musieli sprawdzać, które instytucje mają odpowiednio wysoki współczynnik wypłacalności.
Poza tym uproszczona procedura badania zdolności kredytowej będzie stosowana jedynie przy mniejszych kwotach. Im większy kredyt, tym dłuższy będzie wymagany czas współpracy banku z klientem. To oznacza, że powrotu znanych sprzed kilku lat kredytów na dowód nie będzie.
KNF zdecydowała się także na wprowadzenie innej zmiany. Obecnie osoby, których płaca nie przekracza połowy średniego wynagrodzenia w gospodarce, na spłatę wszystkich kredytów mogą przeznaczać nie więcej niż połowę dochodu (pozostali – 65 proc.). Po zmianie rekomendacji nie będzie odgórnie narzuconego wskaźnika „dług do dochodu”, banki będą go ustalały samodzielnie.
Według przedstawicieli nadzoru, o ile w przypadku banków dojdzie do poluzowania wymogów kredytowych, to planowana zmiana ustawy o kredycie konsumenckim zmniejszy dostępność pożyczek z firm pozabankowych. Możliwe jest też ograniczenie prowizji, które podnoszą łączny koszt obsługi zadłużenia. – Opowiadamy się za powrotem do limitu kosztów związanych zarówno z udzieleniem kredytu, jak i z jego późniejszą obsługą – zapowiedział Andrzej Jakubiak.