18 września w fabryce Baltic Towers w Gdańsku świętowano wyprodukowanie pierwszej sekcji wieży dla farm morskiej energetyki wiatrowej. – Polska transformacja energetyczna będzie bezpieczna i skuteczna tylko wtedy, gdy zabezpieczymy w Europie własne łańcuchy dostaw – mówiła ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska. – Cieszę się, że polskie firmy angażują się coraz bardziej w produkcję kluczowych komponentów do produkcji turbin wiatrowych, takich jak gondole czy wirniki. Mamy do tego kompetencje i musimy je skutecznie wykorzystywać, z dumą rozwijając polski przemysł – dodała.
Uroczystość odbyła się trzy dni po tym, jak premier Donald Tusk mówił o potrzebie repolonizacji i zwiększenia udziału rodzimych przedsiębiorstw w łańcuchach dostaw dla energetyki. Baltic Towers to projekt polsko-hiszpański; spółka powstała z inicjatywy Agencji Rozwoju Przemysłu i hiszpańskiego GRI Renewable Industries. Wartość inwestycji to 200 mln euro, z czego 291 mln zł pochodziło z pożyczki udzielonej przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zatrudnienie znajdzie tu ok. 500 osób. W fabryce ma powstawać nawet 150 wież dla turbin wiatrowych rocznie. Moc każdej z nich wyniesie co najmniej 15 MW, czyli tyle, ile osiągają jedne z największych dostępnych obecnie turbin na świecie, wykorzystywanych m.in. w projekcie Baltic Power.
W Stoczni Gdańskiej w 2024 r. wyprodukowano 378 sekcji wieżowych dla energetyki wiatrowej
Fabryka Baltic Towers znajduje się w pobliżu Stoczni Gdańskiej. Jej właściciel – Grupa Przemysłowa Baltic – w strategii na lata 2025–2035 zakłada, że ok. 70 proc. przychodów będzie pochodziło z morskiej energetyki wiatrowej. – Chcemy i będziemy dostarczać końcowe produkty, a nie tylko same konstrukcje – deklarowali przedstawiciele spółki powołanej przez ARP. Obecnie powstają tu m.in. wielkogabarytowe stalowe konstrukcje dla wież wiatrowych, lądowych i morskich. Na ścianie jednego ze stoczniowych budynków widać rysunek wiatraka oraz napis „Realizacja sekcji wieżowych”. Zgodnie z podanymi danymi, w 2015 r. było ich 561,w 2021 r. – 674, a w 2024 r. – 378. Spora część trafia za granicę.
– Przed 2016 r. polskie firmy, takie jak Grupa Przemysłowa Baltic, miały dobrą pozycję w łańcuchu dostaw dla lądowej energetyki wiatrowej, dostarczając wieże i konstrukcje stalowe. Ok. 30 proc. stali wykorzystywanej w polskich projektach wiatrowych pochodziło wtedy z Huty Częstochowa – mówi Dominika Taranko z Fundacji Wind Industry Hub. Jak tłumaczy, wprowadzenie w 2016 r. zasady 10H w ustawie wiatrakowej zahamowało rozwój krajowego rynku. Część produkcji i usług przekierowano za granicę. – W październiku zorganizujemy warsztaty branżowe, aby ocenić aktualne możliwości sektora lądowej energetyki wiatrowej – dodaje.
Famur buduje polską turbinę wiatrową
Nowością jest działalność spółki Famur, przez lata znanej głównie z produkcji maszyn górniczych. W 2023 r. została ona przekształcona w Grupę Greenevia. We wrześniowej rozmowie z PAP wiceprezes Famuru Paweł Majcherkiewicz zapowiedział, że produkcja turbin wiatrowych ma się rozpocząć w 2026 r., a wiatrak w 75 proc. będzie składać się z polskich komponentów. – To może zwiększyć presję na rozwój krajowego łańcucha dostaw. Polska dysponuje dużym potencjałem przemysłowym, umożliwiającym produkcję większości komponentów dla lądowej energetyki wiatrowej. Wprowadzenie kryteriów pozacenowych w ramach Net Zero Industry Act może dodatkowo wspierać lokalną produkcję, szczególnie jeśli będą one sięgały głęboko w łańcuch dostaw – uważa Taranko.
Segment morskiej energetyki wiatrowej ma dodatkową "rentę geograficzną"
Wiceprezeska Fundacji WIH zauważa, że w branży energetyki wiatrowej pozycja europejskich producentów nadal jest silna, szczególnie w porównaniu do zdominowanej przez Chiny produkcji paneli fotowoltaicznych. – W przypadku morskiej energetyki wiatrowej funkcjonuje dodatkowa renta geograficzna, wynikająca z trudności transportu dużych komponentów czy potrzeby specjalistycznych nabrzeży do ich składowania – dodaje. Widać to na przykładzie portu instalacyjnego Orlen Neptun w Świnoujściu, który został otwarty w czerwcu. Będą tu mogły być przyjmowane ważące nawet 24 tys. t nadbudówki morskich stacji transformatorowych. Terminal został zaprojektowany tak, żeby pomieścić nawet największe statki.
Według Taranko, polskie firmy mają szansę zaistnieć w produkcji rozwiązań elektroenergetycznych, stacji transformatorowych, kabli oraz w usługach projektowych, instalacyjnych i serwisowych. Mogłyby dostarczać odlewy, okuwki, elementy hutnicze, komponenty elektryczne. Jest to też szansa dla hutnictwa. – Duże możliwości istnieją w sektorze fundamentów. Obecnie dominuje technologia monopali wbijanych w dno, ale przyszłościowymi kierunkami na rynku europejskim są także technologie floatingu i morskich betonowych fundamentów grawitacyjnych – mówi.
Łańcuchy dostaw dla energetyki wiatrowej lokują się wokół gigainwestycji
W 2025 r. w Szczecinie zaczęła działaćfabryka gondoli do morskich turbin duńskiego Vestasa. Infrastrukturę spółka kupiła w 2023 r. od upadłego ST3 Offshore. Obecnie w fabryce pracuje 550 osób. Z kolei w Goleniowie Vestas produkuje łopaty dla lądowych turbin wiatrowych. – Duże firmy produkujące turbiny często współpracują ze stałymi partnerami. Przykładem jest hiszpańskie Hine, które otworzy fabrykę w Polsce, by utrzymać współpracę z Vestasem. Jest to dowód na to, że łańcuchy dostaw lokują się wokół branżowych gigainwestycji – zauważa Taranko.
Aby polskie firmy zaistniały w globalnych łańcuchach dostaw, muszą śledzić nowinki branżowe, uczestniczyć w wydarzeniach i nawiązywać partnerstwa. – Tego często brakuje. Na międzynarodowych konferencjach z udziałem tysięcy osób zdarza się, że jestem jedyną Polką – kwituje. W ławach sejmowych dyskusje często skupiają się na oskarżeniach dotyczących „niemieckich lobbystów”. – Nie udał się wasz podstęp, żeby zrobić dobrze niemieckim firmom wiatrowym kosztem obywateli mieszkających na polskiej wsi – mówił np. 12 września poseł PiS Maciej Małecki, były wiceminister aktywów państwowych.