Mrożenie cen energii dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh ma zostać przedłużone na czwarty kwartał 2025 r. Z kolei bon ciepłowniczy będzie obowiązywał w drugiej połowie 2025 r. i przez cały 2026 r. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zarzucają koalicji skąpstwo. Ich projekt mrożenia cen miał kosztować ponad osiem razy więcej.
- Z bonu ciepłowniczego skorzysta ok. 400 tys. gospodarstw domowych
- Nawet 5250 zł z bonu ciepłowniczego
- Wnioski o bon ciepłowniczy można będzie składać od 3 listopada
- Mrożenie cen energii ma kosztować prawie 900 mln zł
- Trzy pomysły na mrożenie cen energii
Podczas piątkowego posiedzenia sejmu przedstawiono sprawozdanie Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów o rządowym projekcie ustawy o bonie ciepłowniczym oraz o zmianie niektórych innych ustaw.
- Ten projekt ma chronić w ostatnim kwartale Polaków, jeśli chodzi o mrożenie cen energii - mówił w piątek Krzysztof Gadowski (KO), sprawozdawca komisji. Dodał, że uwzględnienie zapisów dotyczących mrożenia cen energii w tym projekcie wynika z weta prezydenta w stosunku do tzw. ustawy wiatrakowej. To w niej rząd wcześniej zawarł analogiczne zapisy.
- Ceny rynkowe spadają i liczymy na to, że uda się nam doprowadzić do większej obniżki cen energii [w przyszłym roku – red.]. Kiedy ustawa mrożąca ceny energii na trzy kwartały wchodziła w życie, wyraźnie sygnalizowaliśmy, że będziemy cały czas ten proces monitorowali (...) Liczymy, że ceny taryfowe będą spadać w tym roku, ale przede wszystkim - w roku kolejnym – tłumaczył z mównicy sejmowej. Dodał, że projekt ustawy zawiera także przepisy dotyczące bonu ciepłowniczego. - Mamy nadzieję, że wiele gospodarstw domowych uniknie dodatkowych, zwiększonych kosztów, a ten bon pomoże im przetrwać trudną sytuację w zakresie opłat za energię cieplną – mówił Gadowski.
Celem ustawy jest „zamrożenie” ceny maksymalnej za energię elektryczną dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh. Taki sam poziom obowiązywał przez pierwsze trzy kwartały tego roku. Oprócz tego ustawa wprowadza bon ciepłowniczy, który ma być wypłacany za drugą połowę 2025 r. i cały 2026 r. gospodarstwom domowym o najniższych dochodach, które doświadczają wysokich cen ciepła.
Z bonu ciepłowniczego skorzysta ok. 400 tys. gospodarstw domowych
Ministerstwo Energii w uzasadnieniu projektu ustawy wskazuje, że rosyjska agresja na Ukrainę wymusiła wprowadzenie rozwiązań ograniczających wzrost cen ciepła. Mechanizm przedłużano aż do 30 czerwca 2025 r. Przedsiębiorstwom ciepłowniczym były w tym czasie wypłacane wyrównania za stosowanie przez nich obniżonych cen i stawek w rozliczeniach z odbiorcami. Z obniżonych cen korzystali wszyscy odbiorcy ciepła, niezależnie od sytuacji materialnej. Według resortu energii, obecnie uzasadnione jest odchodzenie od powszechnych mechanizmów interwencyjnych i stosowanie działań osłonowych jedynie wobec osób o niskich dochodach, które w największym stopniu odczuwają wzrost rachunków za ciepło.
Bon ciepłowniczy ma trafić do osób, które osiągają niskie dochody oraz płacą wysokie ceny za ciepło (powyżej 170 zł za GJ netto). Progi dochodowe wynoszą:
- 3272,69 zł w przypadku jednoosobowych gospodarstw domowych
- 2454,52 zł dla wieloosobowych gospodarstw domowych.
Ministerstwo Energii przewidziało także wprowadzenie mechanizmu „złotówka za złotówkę”, zgodnie z którym nawet jeśli odbiorca ciepła przekroczy próg dochodowy, będzie otrzymywał bon ciepłowniczy pomniejszony o kwotę przekroczenia progu dochodowego. Minimalna kwota wypłacanego bonu to 20 zł.
Ministerstwo Energii szacuje, że ok. 270 tys. gospodarstw domowych spośród korzystających z ciepła systemowego i spełniających próg dochodowy płaci za ciepło powyżej 170 zł za GJ netto. Te osoby będą mogły otrzymać pełną kwotę bonu ciepłowniczego. Uwzględniając także gospodarstwa domowe, które skorzystają z mechanizmu „złotówka za złotówkę”, do otrzymania bonu uprawnionych będzie ok. 402 tys. gospodarstw domowych.
Nawet 5250 zł z bonu ciepłowniczego
Bon ciepłowniczy będzie przyznawany dwukrotnie. Za drugie półrocze 2025 r. będzie można otrzymać:
- 500 zł, jeśli jednoskładnikowa cena ciepła obowiązująca w rozliczeniach z odbiorcami ciepła w danej grupie taryfowej w danym systemie ciepłowniczym jest wyższa niż 170 zł/GJ netto, ale nie wyższa niż 200 zł
- 1000 zł, jeśli cena ciepła jest wyższa niż 200 zł/GJ netto i nie przekracza 230 zł
- 1750 zł, jeśli cena ciepła jest wyższa niż 230 zł/GJ netto.
Za 2026 r. gospodarstwa domowe będą mogły otrzymać:
- 1000 zł, jeśli jednoskładnikowa cena ciepła obowiązująca w rozliczeniach z odbiorcami ciepła w danej grupie taryfowej w danym systemie ciepłowniczym jest wyższa niż 170 zł/GJ netto, ale nie wyższa niż 200 zł
- 2000 zł, jeśli cena ciepła jest wyższa niż 200 zł/GJ netto i nie przekracza 230 zł
- 3500 zł, jeśli cena ciepła jest wyższa niż 230 zł/GJ netto.
Piotr Kleinschmidt, Dyrektor Programu Ciepłownictwo w Forum Energii w rozmowie z DGP zauważa, że w praktyce ceny różnią się w zależności od miasta, paliw i momentu zatwierdzenia taryfy. – W wielu systemach będą niższe niż 170 zł/GJ, w niektórych mogą być wyższe, np. jeśli przedsiębiorstwo zakontraktowało gaz w szczycie cenowym. Warto podkreślić, że obecnie ceny paliw są dużo niższe niż w kryzysie energetycznym sprzed 2–3 lat, co ogranicza presję na dalsze wzrosty rachunków w kolejnym sezonie – mówi Kleinschmidt.
Dodaje, że sam bon jest krokiem w stronę lepszego ukierunkowania wsparcia – zamiast sztucznego poziomowania cen dla wszystkich, które osłabiało bodźce inwestycyjne, adresuje potrzeby najbardziej wrażliwych gospodarstw. - Jednak rozwiązanie oparte na sztywnym progu 170 zł/GJ rodzi ryzyko, że taryfy będą projektowane „pod próg”. Lepsza byłaby formuła ze stopniowo rosnącą dopłatą wraz ze wzrostem ceny ciepła – zauważa Piotr Kleinschmidt.
Wnioski o bon ciepłowniczy można będzie składać od 3 listopada
Mieszkańcy będą mogli składać wnioski o wypłatę bonu ciepłowniczego:
- od 3 listopada 2025 r. do 15 grudnia 2025 r. za drugie półrocze 2025 r.,
- od 1 lipca 2026 r. do 31 sierpnia 2026 r. za 2026 r.
Za przyjmowanie i rozpatrywanie wniosków o wypłatę bonów ciepłowniczych będzie odpowiedzialny wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Na rozpatrzenie prawidłowo złożonego wniosku gminy będą miały 90 dni. Za obsługę zadania otrzymają 3 proc. wartości wypłaconych świadczeń.
Według szacunków Ministerstwa Energii, bony ciepłownicze będą kosztować budżet państwa 889,4 mln zł, z czego 294,83 mln zł za drugie półrocze 2025 r. oraz 589,57 mln zł za 2026 r.
Mrożenie cen energii ma kosztować prawie 900 mln zł
Zgodnie z projektem ustawy, cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w czwartym kwartale 2025 r. ma nadal wynosić 500 zł za MWh. Ministerstwo Energii tłumaczy, że wynika to z analizy tendencji kształtowania się cen hurtowych energii elektrycznej czy sytuacji ekonomicznej największych spółek energetycznych Skarbu Państwa. „Wstępne wyniki tej analizy wskazują, że obniżenie cen energii elektrycznej w zmienionych taryfach dla energii elektrycznej sprzedawców z urzędu może być niewystarczające, aby zapewnić pełne poczucie bezpieczeństwa energetycznego gospodarstw domowych” – czytamy w uzasadnieniu. Obecnie ceny w taryfach zatwierdzanych przez Prezesa URE wynoszą ok. 623 zł za MWh, czyli 25 proc. więcej niż zamrożona cena. Z danych zawartych w OSR wynika, że taryfy, które będą stosowane od 1 października 2025 r. wyniosłyby ok. 580 zł za MWh, czyli o 16 proc. więcej niż zamrożona cena energii.
- Cena z taryfy na ostatni kwartał będzie niższa o kilka procent od tej, z którą mamy do czynienia w pierwszych trzech kwartałach. Mimo to nie jest to cena, która mogłaby doprowadzić do tego, że nie doszłoby do wzrostu inflacji i po prostu narażenia na szwank budżetów polskich rodzin. Dlatego zdecydowaliśmy o przedłużeniu tego wsparcia – mówił w środę w sejmie Miłosz Motyka, minister energii. Deklarował, że rząd zrobi wszystko, żeby od nowego roku nie mrozić ceny energii elektrycznej, tylko żeby taryfy zatwierdzone przez prezesa URE były na poziomie niższym niż 500 zł. - Ceny powinny być systemowo niższe. Do tego dążymy. To jest jeden z priorytetów naszego rządu – mówił Motyka.
Mrożenie cen ma kosztować 887 mln zł, z czego 296 mln zł w 2025 r. oraz 591 mln zł w 2026 r.
Trzy pomysły na mrożenie cen energii
Projekt rządowy nie był jedynym pomysłem na mrożenie cen energii. Pierwotnie zapisy dotyczące zamrożenia cen energii także na czwarty kwartał pojawiły się w projekcie tzw. ustawie wiatrakowej, która została zawetowana przez prezydenta Karola Nawrockiego. W odpowiedzi Karol Nawrocki zaproponował swój projekt, którego zapisy były analogiczne do tzw. ustawy wiatrakowej w zakresie mrożenia cen energii.
Kolejną propozycją był projekt ustawy przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość, który wpłynął do Sejmu 7 lipca. Pierwsze czytanie w Sejmie odbyło się w środę, chwilę po przedstawieniu rządowego projektu. W przeciwieństwie do rządowego projektu, zakłada mrożenie cen energii nie tylko w czwartym kwartale 2025 r., ale także przez cały 2026 r. Cena energii dla gospodarstw domowych miałaby zostać zamrożona na poziomie 412 zł, a nie 500 zł. Z mrożenia cen miałyby skorzystać także podmioty użyteczności publicznej wykonujące kluczowe role władz publicznych, w szczególności z zakresu polityki zdrowotnej, edukacyjnej i rodzinno-opiekuńczej tzw. odbiorcy wrażliwi, jednostki samorządu terytorialnego w zakresie w jakim zużywają energię elektryczną na realizację zadań publicznych, producenci rolni oraz mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Te podmioty za energię miałyby płacić 500 zł za MWh. Szacowany koszt? Według PiS „nie powinien przekroczyć kwoty ok. 7,5 mld zł”. To kwota ośmioipółkrotnie wyższa niż w przypadku mechanizmu zaproponowanego przez koalicję rządzącą. Dlatego też Marek Suski podczas dyskusji w sejmie zarzucał rządowi skąpstwo, a przedstawiciele koalicji przekonywali, że rozwiązanie rządowe jest bardziej kompleksowe i wyważone.
10 września sejmowa Komisja do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych wniosła o odrzucenie projektu ustawy, skupiając się jedynie na projekcie koalicji rządzącej.
Z czego wynikają wysokie ceny energii? Spór w Sejmie
Dyskusje towarzyszące sejmowym pracom nad projektami obracały się nie tylko wokół wsparcia dla mieszkańców, ale również – transformacji energetycznej.
Przedstawiciele koalicji rządzącej zwracali uwagę na to, że konieczność mrożenia cen energii wynika m.in. z opóźniania transformacji energetycznej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
- Musimy jednak pamiętać, dlaczego w ogóle płacimy tak wysokie ceny za energię i ciepło. Co prawda z jednej strony jest to efekt kryzysu energetycznego wywołanego pandemią COVID-19 i wojną w Ukrainie. Ale z drugiej strony, i to jest zdecydowanie ważniejsze, jest to efekt wieloletnich zaniedbań i polityki energetycznej opartej niemal wyłącznie na węglu kosztem odnawialnych źródeł energii – mówił Krzysztof Habura (KO). Podkreślił, że brak inwestycji w OZE, dywersyfikacji źródeł energii i modernizacji sieci elektrociepłowniczych doprowadził do rosnących kosztów produkcji i dostaw energii.
Koalicja zwracała też uwagę na to, że zawetowane tzw. ustawy wiatrakowej przez Karola Nawrockiego pogłębi ten problem. - W mojej ocenie weto prezydenta jest działaniem na szkodę wszystkich polskich rodzin. PiS straszy wiatrakami, dywersyfikacją energetyczną, jakże niezbędną w obecnej chwili, kiedy jest radykalna zmiana architektury bezpieczeństwa – mówił w środę poseł Andrzej Szewiński (KO).
Z kolei opozycja winy za wysokie ceny energii upatrywała nie tylko w kryzysie energetycznym wywołanym rosyjską agresją na Ukrainę, ale także w polityce klimatycznej Unii Europejskiej. - Kolejnym elementem drastycznych wzrostów cen energii elektrycznej czy ciepłownictwa jest swego rodzaju podatek europejski, czyli ratowanie płonącej planety. Wprowadzone zostały różne opłaty ETS – mówił Marek Suski, poseł PiS i przewodniczący Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. - Polska, tak jak kiedyś, jest między Wschodem a Zachodem. Z każdej strony jesteśmy przyciśnięci do muru z różnych powodów – dodawał. Według niego system ETS powinien zostać zawieszony lub ceny powinny zostać obniżone.
Przedstawiciele koalicji rządzącej w odpowiedzi odwoływali się m.in. do niewykorzystania przez rząd PiS wpływów z ETS na transformację energetyczną. Raport NIK z 2024 r. pokazał, że dochody ze sprzedaży uprawnień w latach 2013-2023 wyniosły blisko 94 mld zł, z czego tylko ok. 1,3 proc. przekazano bezpośrednio na cele związane z redukcją emisji gazów cieplarnianych lub zarządzaniem tymi emisjami.
- 100 mld zł z opłat ETS-u, które powinny być przeznaczone na transformację energetyczną Polski. Gdzie poszły? Zostały w większości przejedzone – mówiła w środę Małgorzata Gromadzka (KO) deklarując, że koalicja nadrabia zaległości. - Jest m.in. ogólny plan inwestycyjny na lata 2025–2034 w kwocie 64 mld zł. Środki z KPO w kwocie ponad 1 mld zł, BGK, środki na transformację – ponad 10 mld zł – wymieniała.
Przedstawiciel Konfederacji Witold Tumanowicz podzielał jednak zdanie PiS: - Cała ta polityka pseudoklimatyczna podnosi ceny energii, zabija konkurencję i nakłada koszty na obywateli. Prąd może być tańszy, państwo nie musi dopłacać – zapewniał.
Prawica mówiła także o wpływie „lobbystów” podczas prac nad tzw. ustawą wiatrakową oraz wspieraniu niemieckich przedsiębiorstw poprzez rozwój lądowej energetyki wiatrowej. - Pan prezydent nie podpisał ustawy, dlatego że dokleiliście do niej wstawkę dotyczącą niemieckich wiatraków, które miały być montowane przy zabudowaniach Polaków – mówił poseł Józef Szczurek-Żelazko (PiS).
Projekt zawetowanej ustawy wiatrakowej zakładał jednak m.in. że turbiny mogłyby stanąć w odległości 500 metrów od zabudowań tylko w sytuacji, w której zgodziłaby się na to gmina. W dodatku osoby mieszkające w odległości 1 km od turbiny otrzymywałyby do podziału 20 tys. zł rocznie za każdy megawat zainstalowanej energii w elektrowniach wiatrowych. Więcej pisaliśmy o tym w artykule: Ustawa wiatrakowa zawetowana. Premier Donald Tusk: "Koszmarna niekompetencja prezydenta Nawrockiego".
Minister Miłosz Motyka przypominał także, że już obecnie udziału polskich przedsiębiorstw w łańcuchach dostaw dla lądowej energetyki wiatrowej wynosi już ok. 60 proc. Pisaliśmy o tym w artykule: Czy „local content” przekona prezydenta? Ustawa wiatrakowa na ostatniej prostej
Minister mówił także o potrzebie systemowego podejścia do problemu w zakresie ciepłownictwa. - Docelowo oczywiście będziemy podejmowali rozwiązania znowu służące temu, by tych dopłat, bonów, mrożeń nie było, by systemowo ograniczać ceny ciepła – zapowiadał.
O jakie działania chodzi? - Nie tylko mamy programy w ramach narodowego funduszu ochrony środowiska, które są przygotowywane i wdrażane, ale także są zmiany na poziomie prawodawstwa europejskiego, tak aby koszty inwestycyjne, które dzisiaj w pewnej części są przerzucane w taryfy i później niestety znajduje to odzwierciedlenie na rachunkach, nie były do tego wliczane – zapowiadał deklarując, że rozmowy na ten temat trwają już w Brukseli. Zapowiedział też większą rolę ciepłownictwa w Krajowym Systemem Elektroenergetycznym – tak, żeby sektor mógł korzystać z nadwyżek energii z OZE.