W piątek zakończyły się konsultacje projektu nowelizacji ustawy dotyczącej systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych oraz niektórych innych ustaw (tzw. ETS 1). Jedną z najważniejszych wprowadzanych zmian jest zwiększenie finansowania na cele związane z ochroną klimatu i adaptacją do jego zmian – zamiast dotychczasowych 50 proc. dochodów uzyskanych z aukcji uprawnień do emisji (lub ich równowartości), ma to być 100 proc. Zapis wynika nie tylko ze zobowiązania Koalicji 15 października, ale przede wszystkim – z konieczności implementacji unijnych przepisów. Kwota jest niebagatelna – w 2021 r. dochód z tytułu sprzedaży uprawnień do emisji wyniósł ponad 25 mld zł, w 2022 r. – ponad 23 mld zł. W 2024 r. przychody z aukcji uprawnień były na niższym poziomie niż w poprzednich latach i wyniosły 3,8 mld euro (ponad 16 mld zł).
Nowe przepisy rozszerzają i zmieniają katalog celów klimatycznych, na które mogą zostać przeznaczone pieniądze z aukcji uprawnień do emisji. Ma to być m.in. rozwój energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii oraz rozwój elektroenergetycznych sieci przesyłowych, rozwój innych technologii przyczyniających się do przejścia do „bezpiecznej i zrównoważonej gospodarki niskoemisyjnej”, zwiększenie efektywności energetycznej, unikanie wylesiania, wspieranie ochrony i odtwarzania torfowisk czy bezpieczne dla środowiska wychwytywanie i geologiczne składowanie dwutlenku węgla. Na liście uwzględniono także m.in. inwestowanie w formy transportu, które przyczyniają się w znacznym stopniu do dekarbonizacji tego sektora, przyjazne dla klimatu kolejowe przewozy pasażerskie i towarowe. Wymieniono też zrównoważone paliwa alternatywne, takie jak wodór i amoniak produkowane ze źródeł odnawialnych czy działania służące zwiększeniu efektywności energetycznej systemów lokalnego ogrzewania i izolacji budynków. Pieniądze mogą być też przeznaczane na wsparcie finansowe gospodarstw domowych o niskich i średnich dochodach, np. poprzez zmniejszenie opłat za prąd z OZE.
Sprzyjający klimat dla SMR-ów
Do propozycji Ministerstwa Klimatu i Środowiska odniosła się spółka ORLEN Synthos Green Energy (OSGE), powołana przez płocki koncern i spółkę Michała Sołowowa, która realizuje projekt budowy floty małych elektrowni jądrowych. „Wśród celów wskazanych w ustawie, na które powinny być przeznaczane środki pieniężne uzyskane z aukcji uprawnień, należy wprost wskazać rozwój energetyki jądrowej, opartej zarówno na wielkoskalowych jednostkach wytwórczych jak i modułowych reaktorach jądrowych (small modular reactors - SMR)” – zaapelowało OSGE. Spółka przyznała, że co prawda energetykę jądrową można zaliczyć do „innych technologii przyczyniających się do przejścia do bezpiecznej i zrównoważonej gospodarki niskoemisyjnej”, jednak mimo to kluczowe jest uzupełnienie przepisu o energetykę jądrową z racji roli, którą ma odegrać „w zapewnieniu stabilnych dostaw bezemisyjnej energii”. Według OSGE, przeznaczanie pieniędzy z aukcji uprawnień na rozwój energetyki jądrowej ma przyczynić się do rezygnacji z rosyjskich dostaw ropy naftowej, gazu i węgla.
Maciej Lipiński, analityk ds. polityki klimatyczno-energetycznej w Instytucie Reform mówi DGP, że wprowadzenie SMR-ów do katalogu celów klimatycznych w ramach EU ETS byłoby zmianą symboliczną. - Nie zmieniłoby zasad wydatkowania środków z systemu handlu emisjami ani nie zobowiązywałoby rządu do żadnych konkretnych działań. Taki przepis byłby jednak wyraźnym sygnałem preferencji dla tej technologii w Polsce i mógłby ułatwić spółkom zabieganie o wsparcie dla tego typu inwestycji – mówi nam ekspert.
Dodaje, że w ostatnich 12 miesiącach klimat dla SMR-ów jest sprzyjający zarówno w kraju, jak i w Unii Europejskiej. W maju 2024 r. rozpoczął działalność European Industrial Alliance on SMRs, powołany z inicjatywy Komisji Europejskiej, która na 2025 r. zapowiada przygotowanie unijnego programu rozwoju SMR-ów i prowadzi analizy potrzeb inwestycyjnych w tym sektorze. - Wśród krajów członkowskich na szczególną uwagę zasługuje Rumunia, która 18 marca 2025 r. ogłosiła „wstępnie” finalną decyzję inwestycyjną dla projektu SMR realizowanego z amerykańską firmą NuScale. Jeśli dojdzie do realizacji, będzie to pierwszy taki projekt w Europie – wymienia Maciej Lipiński. - SMR-y zostały też uwzględnione w styczniowym porozumieniu o współpracy jądrowej z Kanadą – dodaje ekspert Instytutu Reform.
SMR-y kanadyjskie a polskie. Jaki będzie koszt?
Kanada odgrywa zresztą szczególną rolę w rozwoju SMR. W Darlington rusza budowa pierwszego komercyjnego reaktora SMR na zachodzie. Ostateczną decyzję inwestycyjną w tej sprawie podjął rząd prowincji Ontario. Powstanie tam model BWRX-300, zaprojektowany przez GE Hitachi Nuclear Energy. Projekt ma kosztować łącznie 20,9 mld dol. kan. i składać się z czterech reaktorów. Moc każdego z nich to 300 MW.
Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat mówi DGP, że zabiegi OSGE dotyczące wpisanie do katalogu kosztów energetyki jądrowej są pochodną nowej wyceny kanadyjskiego projektu. Jest ona według niego mniej konkurencyjna względem „dużego atomu” niż wcześniej zakładano. Jak mówi, SMR ma być „nie trzy razy tańszy, ale dość blisko tej wyceny”. Dodaje, że już wcześniej wydatki na polski atom były zaliczane jako inwestycje w transformację energetyczną. Z analiz Instrat wynika, że np. w 2022 r. z dochodów ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 aż 4 mld zł trafiły na wsparcie rozwoju energetyki jądrowej (dla porównania – na wsparcie OZE trafiło 4,1 mld zł).
W kwietniowym wywiadzie dla Forbes Michał Sołowow mówił, że „koszt dla jednego SMR-u BWRX-300 to 2 mld dol. versus ponad 70 mld dol. całkowitej inwestycji w duży atom, które planuje nasze państwo. Łatwo policzyć, że stawiając na SMR, osiągniemy taką samą moc trzykrotnie taniej i szybciej”. Zapewniał, że średni koszt wyniesie 2 mld dolarów za jeden SMR przy budowie pięciu jednostek.
Także na portalu X Hetmański pisał, że „SMR z Kanady będzie kosztował za 1 GW ok. 70 mld zł, tyle co pierwsza polska elektrownia PEJ”. Odniósł się do tego Rafał Kasprów, prezes OSGE. „W Kanadzie koszt wybudowania 4 reaktorów BWRX-300 podano jako 20,9 mld CAN. To daje łącznie kwotę 56,4 mld zł. Daje to 47 mld zł za 1000 MW” – wskazał prezes OSGE. Dodał, że dane podane przez stronę kanadyjską zostały wykonane na podstawie zawartego kontraktu z wykonawcami, a te podawane przez PEJ nie są oparte o informację wynikającą z kontraktu wykonawczego, ale o szacunki. „Dodatkowo koszt 20,9 mld CAN zawiera w sobie cała infrastrukturę niezbędną do realizacji elektrowni w tym chłodzenie, przebudowę infrastruktury, przyłącze” – wymienia Kasprów.
„W odróżnieniu od projektu PEJ, który jest w pełni państwowy, a koszty tego projektu poniesiemy nie tylko my, ale i nasze dzieci i wnuki, projekt OSGE jest projektem prywatnym” – pisał też Rafał Kasprów. To motyw, który często powtarza się także w wypowiedziach Michała Sołowowa, który w Forbes mówił, że „Ontario Power Generation jest firmą należącą do prowincji Ontario i państwa kanadyjskiego. Dla nich koszt budowy pierwszego reaktora może być wysoki. Oni świadomie go zaakceptowali, bo wiedzą, że wspierają rozwój projektu BWRX-300 dla Kanady i całego świata”.
W tej samej rozmowie wskazywał, że oczekuje od państwa wsparcia dla SMR-ów w formie kontraktów różnicowych – czyli dopłat w sytuacji, gdy cena energii spadnie poniżej określonego poziomu oraz oddania nadwyżki, jeśli cena rynkową ją przekroczy. Dodał, że „państwo powinno ten projekt uwzględnić w swoich dokumentach strategicznych, przyznać budżet Państwowej Agencji Atomistyki na licencjonowanie, poprosić ABW o ochronę i nadzór nad tym projektem”. Apelował też o powołanie pełnomocnika ds. SMR-ów.
Inni też chcą zmiany akcentów. Pieniądze z ETS na ciepłownictwo czy biowodór
OSGE nie jest jedyne, które wnioskuje o zmianę rozłożenia akcentów w katalogu działań finansowanych z ETS. ORLEN chce poszerzenia katalogu o wodór i amoniak produkowane ze źródeł niskoemisyjnych, paliwa węglowe pochodzące z recyklingu i biowodór. Polskie Towarzystwo Energetyki Cieplnej oraz Tauron proponują, aby „silniej podkreślić konieczność wsparcia dekarbonizacji ciepłownictwa”.
Według Macieja Lipińskiego, z perspektywy efektywnego zagospodarowania wpływów z ETS znacznie ważniejsze byłoby utworzenie odrębnego funduszu, w całości finansowanego ze środków ETS i przeznaczonego wyłącznie na transformację energetyczną. - Pozwoliłoby to lepiej monitorować wydatkowanie tych pieniędzy, które obecnie rozlewają się w budżecie na bardzo różne cele. Niestety, projekt przewidujący utworzenie takiego funduszu od dawna nie może opuścić zamrażarki – ostatnio został odrzucony przez rządowy zespół deregulacyjny – dodaje Maciej Lipiński.
W podobnym duchu wypowiada się Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, która w uwagach do projektu zaproponowała, aby z zapisu mówiącego, że „środki pieniężne uzyskane z aukcji uprawnień do emisji ogólnych w danym roku kalendarzowym lub ich równowartość przeznacza się przynajmniej na jeden spośród następujących celów (...)” wykreślić słowa „lub ich równowartość”. - Proponowana zmiana ma na celu zapewnienie, że całość polskich przychodów z EU ETS będzie przeznaczana na zieloną transformację, co zakończyłoby praktyki tzw. kreatywnej księgowości w raportowaniu wydatkowania środków pieniężnych uzyskiwanych przez Polskę w ramach tego systemu – wskazuje Fundacja.
Transport morski objęty ETS i inne zmiany
Projekt wprowadza także inne zmiany, w tym mechanizm stopniowej redukcji przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji dla instalacji produkujących towary objęte mechanizmem dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 (czyli CBAM), a także zmniejszenie przydziału o 20 proc. w sytuacji, gdy np. nie zostaną wykonane zalecenia wynikające z audytu energetycznego.
Projekt wprowadza też takie zmiany jak możliwość zwiększenia przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji o 30 proc. dla sektora ciepłowniczego czy włączenia do systemu EU ETS transportu morskiego.