Komisja Europejska chce ograniczyć liczbę importerów przedstawiających sprawozdania w ramach CBAMnawet o 200 tys. Przemysł i eksperci uważają, że potrzebne jest uszczelnienie systemu i wsparcie w dekarbonizacji
Komisja Europejska pracuje nad uproszczeniem mechanizmu CBAM, zakładającego dostosowywanie cen na granicach z uwzględnieniem dwutlenku węgla, jaki został wyemitowany w procesie produkcji. Od 2026 r. koszt emisji miałby być doliczany do cen importowanych spoza Unii Europejskiej aluminium, cementu, energii elektrycznej, nawozów, stali czy żelaza. Od października 2023 r. trwa okres przejściowy, w którym importerzy przygotowywali sprawozdania o wbudowanych emisjach. Na ich podstawie na razie nie są jednak naliczane żadne opłaty.
Za wdrożenie CBAM w Polsce odpowiada Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE). Jak wskazują jego przedstawiciele w publikacji „GO2’50. Klimat. Społeczeństwo. Gospodarka”, importerzy nadal mają małą świadomość co do obowiązków, które na nich spoczywają. To oni odpowiadają za sprawozdawczość dotyczącą emisji, przy czym dane do raportów powinni pozyskiwać od operatorów instalacji w krajach, z których sprowadzają produkty. Eksperci KOBiZE wskazują, że importerzy często napotykają opór zagranicznych partnerów, przez co obawiają się, że nie otrzymają prawidłowych danych o emisjach.
Na początku okresu przejściowego możliwe było korzystanie z wartości domyślnych; wtedy korzystano z nich w aż 90 proc. raportów. Robert Jeszke z KOBiZE mówi, że celem CBAM jest wyrównanie szans europejskich firm, które ponoszą koszty w ramach systemu handlu uprawnieniami do emisji EU ETS. – Im wyższy koszt emisji w ramach ETS1 czy później ETS2, tym bardziej maleje konkurencyjność europejskiego przemysłu i rośnie ryzyko tzw. ucieczki emisji, czyli przenoszenia wysokoemisyjnej produkcji poza Unię. Tego chcemy uniknąć, bo przecież chodzi o globalną redukcję emisji, a nie przenoszenie jej z jednego miejsca w drugie – tłumaczy w rozmowie z nami.
Co zmieni Komisja Europejska?
Komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra w wywiadzie dla dziennika „Financial Times” wyraził chęć ograniczenia CBAM do największych importerów. Zaledwie 20 proc. firm odpowiada za 95 proc. emisji objętych mechanizmem. To uwolniłoby z obowiązku sprawozdawczego nawet 200 tys. przedsiębiorstw. Marcin Dusiło z Forum Energii zauważa, że oznaczałoby to ulgę dla przeładowanych obowiązkami raportowymi firm, ale zarazem niosłoby ze sobą zagrożenia. – Jednym z nich jest potencjalna fragmentaryzacja łańcuchów dostaw i tworzenie tysięcy wirtualnych importerów krzaków o kapitale zakładowym 5 tys. zł tylko po to, by zmieścić się poniżej ustalonego rocznego limitu importowanych emisji – mówi.
Dusiło dodaje, że tego typu przepisy stworzyłyby finansową zachętę do nieuczciwej konkurencji, początkowo psując rynek, a docelowo ograniczając sens wprowadzenia mechanizmu CBAM. Z kolei Grzegorz Krechowiecki, szef zespołu ds. CBAM w Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, podkreśla wprowadzenie szczelnego systemu. – Nie powinien on dopuszczać do podawania nierzetelnych informacji, takich jak zaniżone wartości emisji, zawyżone koszty emisji w danym kraju czy omijanie CBAM poprzez sprowadzanie do UE tylko produktów o niższej emisyjności – podkreśla.
Przemysł chce wsparcia
Michał Smoleń z Fundacji Instrat wskazuje, że choć zwolnienie mniejszych importerów z obowiązków sprawozdawczych może ucieszyć biznes, to nie rozwieje wątpliwości związanych ze stopniowym zastępowaniem darmowych uprawnień do emisji dla przemysłu przez CBAM. – Dotychczasowe rozwiązania nie chronią eksporterów na rynki pozaunijne, mogą natomiast przełożyć się na wyższe koszty produkcji w UE poprzez nałożenie CBAM na importowane zasoby. Innym problemem jest negatywna reakcja naszych partnerów handlowych, którzy uznają CBAM za nieuzasadniony instrument protekcjonizmu, sprzeczny z międzynarodowymi zasadami wolnego handlu – mówi Smoleń.
Europejski przemysł apelował o wprowadzenie ulg eksportowych. – Zagadnienie to zostało prawie całkowicie pominięte w obecnym rozporządzeniu. W praktyce może to wykluczyć wytwarzanie niektórych produktów na eksport – mówi Krechowiecki. Według Aleksandra Śniegockiego, prezesa Instytutu Reform, obecna sytuacja pokazuje głębszy problem. – CBAM to mechanizm niedoskonały i przejściowy. W jego przypadku zawsze będziemy musieli wybierać między skutecznością ograniczania ucieczki emisji a ograniczeniem kosztów działania systemu, również politycznych – tłumaczy. Dlatego postuluje, by obok EU ETS i CBAM zapewnić europejskiemu przemysłowi dodatkowe wsparcie w dekarbonizacji, zarówno po stronie podaży poprzez inwestycje w zeroemisyjną infrastrukturę, jak i popytu, chociażby przez zielone zamówienia publiczne.