Prowadzone dwutorowo negocjacje – z Amerykanami oraz Komisją Europejską przedłużają się. To sprawia, że krystalizujące się plany rządu w energetyce jądrowej nie mają wciąż jasnej perspektywyrealizacji.
- Nieprawidłowości w atomowej strategii?
- Umowny harmonogram jądrowych projektów
- Trudne rozmowy z amerykańskimi partnerami
- Wyższe oczekiwania przy drugiej jądrówce
- Atom numer dwa ma gospodarza
Wystąpienie NIK po kontroli, która toczyła się od lipca ub.r. to powód, dla którego, wbrew zapowiedziom, w minionym tygodniu Ministerstwo Przemysłu (MP) nie pokazało projektu aktualizacji Programu polskiej energetyki jądrowej. Dokument ten, po raz pierwszy przyjęty przez rząd w 2014 r. i aktualizowany w 2020 r., określa ramy rządowych inwestycji w tej dziedzinie, na które mają się złożyć dwie elektrownie o łącznej mocy 6–9 GW.
Nieprawidłowości w atomowej strategii?
Jak przekazali Marzena Czarnecka, szefowa resortu, i dyrektor departamentu energii jądrowej (DEJ) Paweł Gajda, oceniono, że przygotowany już projekt wymaga uwzględnienia „drobnych zmian” związanych z uwagami pokontrolnymi NIK i „pewnymi nieprawidłowościami” odnotowanymi w programie. W związku z tym, zostanie opublikowany za około dwóch tygodni. Jak słyszymy w otoczeniu resortu, doprecyzowania wymagają m.in. kwestie kompetencji poszczególnych komórek administracji. Problemem, na który wskazał NIK, ma być m.in. brak wyszczególnienia w dokumencie zakresów odpowiedzialności pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej i ministra nadzorującego DEJ. Według MP ustalenia inspektorów nie stanowią jednak „egzystencjalnego zagrożenia” dla projektu.
Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że NIK krytycznie ocenił sposób, w jaki rząd Mateusza Morawieckiego dokonał wyboru amerykańskich partnerów do realizacji pierwszej elektrowni, Westinghouse'a i Bechtela. – Zwrócono uwagę, że wybór technologii przeprowadzono „bez żadnego trybu”, że zabrakło postępowania konkurencyjnego. Odnotowano też, że w procesie podejmowania tej decyzji doszło do daleko idącego rozmycia odpowiedzialności za kluczowe decyzje. Nie jest np. jasne, kto był wnioskodawcą podjęcia przez rząd uchwały o wskazaniu technologii – mówi jeden z naszych rozmówców, który widział wystąpienie NIK.
Umowny harmonogram jądrowych projektów
Zgodnie z zamierzeniami resortu przemysłu kontynuowana ma być realizacja elektrowni jądrowej na Pomorzu (EJ1). Jeszcze w tym roku można się spodziewać przekazania terenu budowy wykonawcy. W przyszłym spodziewane jest skompletowanie raportu lokalizacyjnego dla inwestycji, które umożliwić ma uzyskanie pozwolenia na wstępne prace budowlane w 2027 r. i zezwolenia na budowę rok później. W tym samym 2028 r. wylany mógłby zostać pierwszy beton jądrowy. MP podtrzymuje zarazem – kwestionowane już przez część ekspertów i przedstawicieli branży – lata 2036, 2037 i 2038 jako orientacyjne terminy rozpoczęcia eksploatacji kolejnych bloków.
Kilka zaangażowanych w projekt osób podkreśla jednak niezależnie od siebie w rozmowach z DGP, że do czasu podpisania umowy z Amerykanami – konsorcjum Westinghouse’a, dostawcy technologii, i Bechtela, generalnego wykonawcy – nie ma mowy o realistycznych harmonogramach budowy, lecz tylko o „szacunkowo-życzeniowych” założeniach.
Warunkiem podpisania kontraktu, jak się uważa, jest z kolei uzyskanie decyzji Brukseli w sprawie pomocy publicznej. Podstawą przedstawionych przez resort przemysłu terminów jest założenie, że KE wyda ją jeszcze w tym roku, mimo że Wojciech Wrochna, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, przyznawał w ostatnich tygodniach, że jest to scenariusz optymistyczny, przypominając, że przeciętny czas trwania analogicznych postępowań Komisji to 1,5–2 lata. Marzena Czarnecka ma jednak nadzieję na skrócenie notyfikacji ze względu na podobieństwa z systemem wsparcia zatwierdzonym w przypadku czeskiej elektrowni w Dukovanach.
Trudne rozmowy z amerykańskimi partnerami
Jeszcze w marcu można oczekiwać podpisania przez Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) i amerykańskie konsorcjum umowy pomostowej, pozwalającej na kontynuację prac po wygaśnięciu dotychczasowej umowy na usługi inżynieryjne i uniknięcie przestojów. Czarnecka przyznała, że negocjacje były trudne. Jak informowaliśmy w DGP, strona polska zabiegała w nich o utrzymanie w ryzach kosztów projektu.
Na ostatniej prostej zdecydowano się na uruchomienie wstrzymywanych dotąd ze względu na wrażliwość procesu negocjacyjnego zmian we władzach spółki inwestorskiej. Stanowiska straciło troje członków rady nadzorczej PEJ, w tym jej przewodniczący Adam Piotrowski (zastąpi go w tej roli Witold Drożdż, dokooptowany do Rady w czerwcu ub.r.), a w ślad za nimi prezes Leszek Juchniewicz (jego obowiązki pełni obecnie jego dotychczasowy zastępca, Piotr Piela).
Wyższe oczekiwania przy drugiej jądrówce
Tempa nabrać ma drugi projekt (EJ2) planowany w centralnej Polsce, który ma być oparty na odmiennych założeniach niż inwestycja w Lubiatowie-Kopalinie. Ministerstwo wytypowało cztery lokalizacje zbliżone do obecnych elektrowni węglowych, w tym dwie preferowane, związane z opalanymi węglem brunatnym elektrowniami Bełchatów (woj. łódzkie) i Konin-Pątnów (woj. wielkopolskie), oraz dwie rezerwowe, związane z elektrowniami Kozienice (woj. mazowieckie) i Połaniec (woj. świętokrzyskie). Ostateczny wybór nastąpić powinien najpóźniej do czasu kolejnych wyborów. Do tego czasu planuje się równoległe prowadzenie badań i procedur pozwoleniowych dla kilku lokalizacji.
Ministerstwo potwierdziło, że proces wyboru partnera strategicznego dla EJ2, czyli m.in. dostawcy technologii reaktorowej, odbędzie się w drodze postępowania konkurencyjnego. O tym, że rząd zdecydował się na taką ścieżkę informowaliśmy w DGP jako pierwsi, jeszcze w październiku ub. roku. Rozpoczęto wstępny dialog z podmiotami zainteresowanymi udziałem w rywalizacji, w tym z amerykańskim Westinghousem, czyli dostawcą technologii dla EJ1, i francuskim EDF-em. Formalne rozpoczęcie postępowania planowane jest jeszcze w tym roku, a jego rozstrzygnięcie – do końca 2026. Rząd oczekuje od partnera dołożenia się kapitałowo do inwestycji przynajmniej na etapie budowy oraz przedstawienia oferty obejmującej offset. W kolejnym kroku, w roku 2027, planowane jest ustalenie modelu biznesowego przedsięwzięcia.
Resort przemysłu przewiduje w jego ramach ofertę podzielenia się własnością elektrowni z zainteresowanymi odbiorcami końcowymi, m.in. z sektora energochłonnego. W zamian mogliby oni liczyć na dostęp do energii elektrycznej po kosztach jej wytworzenia – tak jak zakładają to modele spółdzielcze (stosowane m.in. w Finlandii czy USA), a także pokrewny im polski model SaHo. Zaktualizowany program zakłada też zbadanie potrzeb dalszego zwiększania mocy jądrowych oraz selekcji kolejnych lokalizacji na potrzeby tej gałęzi energetyki. Jak pisaliśmy w DGP na początku grudnia, proces ten może doprowadzić do decyzji o budowie kolejnej, trzeciej elektrowni, np. w południowej części kraju, lub ewentualnie większej liczby jednostek o małej mocy (tzw. SMR-y). W grę wchodzi też wspieranie technologii jądrowych na potrzeby miejskich systemów ciepłowniczych.
Póki co jednak plany rządu w zakresie małych reaktorów sprowadzać się będą do monitorowania postępów prowadzonych przez podmioty komercyjne projektów – jak Orlen Synthos Green Energy – oraz przygotowania mapy drogowej SMR, dokumentu, którego główną rolą ma być opisanie dobrych praktyk i rekomendacji dla inwestorów zainteresowanych małym atomem. – W momencie, kiedy będzie można już bardziej precyzyjnie określić, jakie są te rozsądne harmonogramy, jakie są cele konkretne, ile tych bloków mogłoby powstać do jakiej perspektywy czasowej, to na tym etapie powinny być one już wpisywane jako też cel w programie, ale na dzisiaj to jest jeszcze za wcześnie – mówił dyrektor DEJ.
Atom numer dwa ma gospodarza
Jeszcze w tym roku powinniśmy poznać inwestora, który będzie odpowiedzialny za EJ2 i który może także odegrać ważną rolę w procedurze wyłaniania partnera technologicznego. Faworytem do tej roli jest, na dzień dzisiejszy, Polska Grupa Energetyczna, która jest stuprocentowym dysponentem jednej (Bełchatów) i połowicznym drugiej (Konin) z wiodących lokalizacji (jako partner w PGE PAK Energia Jądrowa, która miała realizować projekt jądrowy w Pątnowie; obecnie toczą się negocjacje, które mogą w ciągu najbliższych miesięcy doprowadzić do przejęcia przez PGE pozostałych 50 proc. udziałów w tej spółce).
Wśród ekspertów z otoczenia rządu to właśnie ta Grupa cieszy się największą estymą ze względu na doświadczenie i kompetencje związane z realizacją dużych inwestycji w energetyce. Oficjalnie w grę wchodzą jednak także inne rozwiązania. – Brane są pod uwagę różne konfigurację, zarówno jedna spółka (PGE), druga (PEJ), także stworzenie jakiegoś rodzaju joint venture – mówił Paweł Gajda. Zastrzegł, że wytypowane lokalizacje „mają swoich gospodarzy”. Szef DEJ przyznał także, że rząd nie wyklucza odejścia od dotychczasowych założeń o PEJ jako domyślnym operatorze dla polskiego atomu.
Odgrzewane kotlety czy egzystencjalne ryzyko
Raport NIK w sprawie realizacji rządowego Programu, którego ukończenie i podanie do wiadomości publicznej spodziewane jest w perspektywie najbliższych miesięcy, może rzucić na nowe światło na procesy decyzyjne, które w ocenie części administracji pozostają źródłem ryzyka dla projektu, m.in. ze względu na ryzyko stwierdzenia niezgodności z regulacjami UE.
Jak zwracają uwagę analitycy Nuclear PL, w szczególności tryb wyboru wykonawcy inwestycji, jest jednym z zasygnalizowanych przez Komisję „potencjalnie kontrowersyjnych (także na gruncie zgodności z prawem unijnym) elementów inwestycji”, które nie będą oceniane w ramach postępowania notyfikacyjnego. – Wyraźnie zostawiono sobie przy tym możliwość przeprowadzenia w tej sprawie odrębnego postępowania w przyszłości – uważa Maciej Lipka, jeden z ekspertów ośrodka.
Za szczególnie problematyczną uchodzi w tym kontekście wskazanie Bechtela jako generalnego wykonawcy inwestycji choczewskiej. – Podstawowym argumentem dla tej decyzji miało być to, że jest to jedyna firma, która może wybudować AP1000. Okazało się jednak, że w niektórych przypadkach – takich jak Bułgaria czy Słowenia – Westinghouse nie tylko może, ale nawet woli współpracować z koreańskim Hyundaiem. Może to przywieść Komisję do wniosku, że alternatywa istniała – zauważa osoba z branży. Pod koniec 2022 r. plany rozpisania przetargu na budowę elektrowni na Pomorzu sygnalizowała ówczesna szefowa resortu klimatu, Anna Moskwa. – Wykonawca nie musi być ten sam co dostawca. Wbrew pozorom rozwój elektrowni jądrowej nie jest ograniczony tylko do opcji ze Stanów Zjednoczonych. Jest wiele firm z różnych krajów, które mogłyby wykonać tę technologię – mówiła.