Wielu menedżerów nie wie, z jakiego powodu nie otrzymali absolutoriów za swoją działalność, jak długo będą czekać na rozstrzygnięcia, czy będą mieli do czynienia z prokuratorem ani czy zostaną pozwani przez firmy, którymi kierowali.
Skwitowania za ostatni rok nie uzyskali członkowie zarządów takich spółek, jak: Tauron, PGNiG, Energa, PKP, Grupa Azoty, KGHM czy PZU, chociaż w wielu przypadkach prezesów broniły wyniki firm (jak w PGNiG czy PZU). A jednak ich praca została oceniona negatywnie, najczęściej zresztą bez podania uzasadnienia. Brak absolutorium to dla prezesa skaza na zawodowym życiorysie, a w przypadku instytucji finansowych w praktyce szlaban na zasiadanie w zarządach w przyszłości. Jednak ma też skutki prawne – możliwe jest dochodzenie przez spółkę roszczeń za ewentualne straty od byłych członków zarządu. Brak absolutorium może być wstępem do postępowania prokuratorskiego. Na razie wielu menedżerów znalazło się w stanie zawieszenia.
Wprawdzie żadna decyzja jeszcze nie zapadła, jednak jeśli wziąć pod uwagę deklaracje rządu i nowych władz spółek, najbardziej oczywistym kandydatem do podjęcia dalszych kroków prawnych wydają się zarządy PGNiG i Taurona (kierowany przez Dariusza Luberę) za inwestycje w elektrociepłownię w Stalowej Woli. Projekt, mocno opóźniony, jest dziś wstrzymany i będzie znacznie kosztowniejszy, niż wcześniej zakładano. – To przykład, w jaki sposób nie należy takich inwestycji prowadzić – grzmiał obecny prezes PGNiG Piotr Woźniak, który jako dodatkowe powody nieudzielenia absolutorium wskazywał również doprowadzenie do fatalnej sytuacji w Polskiej Spółce Gazownictwa i złe prowadzenie negocjacji gazowych z Rosjanami.
Drugim wielkim przegranym czerwcowych ocen zarządów był prezes KGHM Herbert Wirth, który również nie uzyskał skwitowania. – To decyzja akcjonariuszy na wniosek rady nadzorczej. Rada uznała, że nie ujawni powodów takiej rekomendacji – mówi Jolanta Piątek z biura prasowego KGHM. Nie chciała się również wypowiadać na temat możliwych konsekwencji takiej decyzji akcjonariuszy. – W spółce trwa audyt, więc wszelkie spekulacje są przedwczesne – twierdzi. Nieoficjalnie mówi się jednak, że nowe władze będą chciały pociągnąć poprzedni zarząd do odpowiedzialności za nieudaną inwestycję w Chile. Przy tak olbrzymiej skali inwestycji znalezienie nieprawidłowości nie jest niemożliwe.
Inwestycje zagraniczne mogą być również powodem kłopotów dla byłych członków zarządu Grupy Azoty. Sztandarowa inwestycja w złoża fosforytów w Senegalu została mocno przeszacowana, co zdaniem obecnych władz spółki miało wpływ na jej wynik. W tym przypadku jednak nic nie wiadomo o dalszych krokach prawnych i brak absolutorium może się okazać największą karą.
Kolejnymi mocnymi kandydatami do ewentualnych dalszych sankcji jest dwóch byłych prezesów Energi – Andrzej Tersa i Mirosław Bieliński – i czterech wiceprezesów. Wprawdzie za ich urzędowania spółka osiągała dobre wyniki, jednak obecny rząd krytykował ich za inne działania – podnoszono wątpliwości dotyczące umowy zawartej na sponsorowanie stadionu w Gdańsku (gdzie rządzi PO) oraz wartej 700 tys. zł umowy na usługi reklamowe zawarte przez Energę z Fundacją Lecha Wałęsy. Oba te przypadki przywołał jako przykłady nieprawidłowości w spółkach Skarbu Państwa minister skarbu Dawid Jackiewicz. Tu możliwe są wszelkie scenariusze, padają głosy o roszczeniach odszkodowawczych.
Największym zaskoczeniem był chyba brak absolutorium dla starego zarządu i rady nadzorczej PZU. Zaskoczeniem – bo poprzedni prezes Andrzej Klesyk cieszył się na rynku dużą renomą. Skąd zatem negatywna ocenal Uzasadnienie braku absolutorium jest tajne. – Nie komentujemy decyzji ZWZA – usłyszeliśmy w biurze prasowym ubezpieczyciela. Wiele wskazuje na to, że na ocenie zarządu PZU mogły zaważyć kontrowersje wokół prywatyzacji Ciechu – to bowiem jedna ze spółek grupy. OFE PZU sprzedał przy okazji tej prywatyzacji swój pakiet Janowi Kulczykowi. Sprzedaż akcji Ciechu nadzorował prezes PZU Życie oraz zasiadający w radzie nadzorczej OFE PZU Dariusz Krzewina, w połowie czerwca odwołany przez radę nadzorczą z funkcji prezesa PZU Życie. Od kilku tygodni CBA bada przetargi informatyczne w PZU. Niewykluczone, że sprawa Ciechu może zaważyć o ocenie władz GPW – były prezes Paweł Tamborski był bowiem wiceministrem skarbu pilotującym tę transakcję. Walne GPW przerwano do połowy lipca i wtedy zapadnie decyzja o absolutorium.
Ze skwitowania nie może się również cieszyć zarząd PKP z Jakubem Karnowskim. Tu powodem jest sprzedaż zagranicznemu inwestorowi spółki PKP Energetyka. Politycy PiS (zresztą nie tylko oni) wielokrotnie zapowiadali, że uważają tę prywatyzację za skandal i będą szukali sposobu, by ją unieważnić. Na razie jednak nie znaleźli, a niedawny raport NIK uznał, że transakcja była legalna, chociaż ryzykowna.
W przypadku spółek Skarbu Państwa brak absolutorium, chociaż nie jest częsty, nie jest też niczym wyjątkowym. W 2008 r. skwitowania (podobnie jak obecnie) nie uzyskały władze BOŚ. Zdarzało się to również w PZU przed zakończeniem konfliktu o tę spółkę. Tym razem skala jest znacznie większa, a byli prezesi nie za bardzo mogą się nawet bronić – po pierwsze, uzasadnienie decyzji jest tajne, po drugie, walne zgromadzenia nie głosowały za nieudzieleniem absolutorium, ale przeciwko udzieleniu. A ten szczegół powoduje, że nie można zaskarżyć uchwały, bo jej nie ma.
Analitycy wprost mówią, że najczęściej chodzi o polityczny odwet. Wątpliwości ma również były wicepremier Janusz Steinhoff. – Być może w spółkach dochodziło do nieprawidłowości, ale tego nie wiemy, bo w większości przypadków powody negatywnej oceny utajniono – twierdzi.