Gminy w ramach konsultacji publicznych projektu ustawy o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych wyraziły szereg wątpliwości związanych z przyszłym planowaniem tych instalacji. Jedna z nich dotyczy konieczności sporządzania planu miejscowego przez sąsiednią gminę, jeśli jej teren zostanie objęty oddziaływaniem elektrowni wiatrowej.

Celem projektu jest odblokowanie rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie elektrowni wiatrowych. Obowiązująca zasada 10H, która oznacza, że zabudowania nie mogą się znajdować w odległości mniejszej od instalacji niż dziesięciokrotność wysokości wiatraka, ma być złagodzona. Gminy, które będą chciały mieć na swoim terenie elektrownię wiatrową, będą mogły określić, jaka odległość może dzielić wiatrak od zabudowań – jednak wciąż nie będzie to mniej niż 500 m.
Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, powołując się na dane Fundacji Instrat, podaje, że obecnie z możliwości postawienia elektrowni wiatrowych wykluczone jest 99,7 proc. obszaru kraju. Dlatego postuluje, aby jednostkom samorządu terytorialnego pozostawić dowolność, gdy mowa o ustanawianiu odległościowych ograniczeń. – Proponowane brzmienie ustawy wymaga każdorazowo przeprowadzenia odpowiednich analiz i ustalenia oddziaływania planowanej elektrowni na otaczające środowisko. Tymczasem stosowanie zasady 10H powinno być wyjątkiem, a nie regułą – mówi Anna Frączyk, analityczka prawna Fundacji ClientEarth.
Tak jak obecnie, elektrownie wiatrowe będą mogły stanąć tylko na obszarze objętym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Zmienić się mają przepisy dotyczące granic obszaru, który musi zostać objęty planem. Obowiązek sporządzania planu na potrzeby elektrowni wiatrowej ma dotyczyć „obszaru prognozowanego oddziaływania” elektrowni, a nie jak obecnie obszaru wyznaczonego zgodnie z zasadą 10H. Tu pojawia się szereg pytań. Projektowane przepisy określają bowiem, że jeśli zasięg oddziaływania instalacji wykracza poza granice gminy, na której ma stanąć elektrownia, plan miejscowy musi sporządzić również pobliska gmina. Co, jeśli ta gmina nie planowała takich działań lub sprzeciwia się elektrowni wiatrowej? – Co w przypadku, gdy przystąpi do planu, ale będzie on uniemożliwiał lokalizację elektrowni wiatrowych w gminie sąsiedniej? – pytają wrocławscy urzędnicy w uwagach zgłoszonych do projektu.
W dodatku, jeśli okaże się, że zasięg oddziaływań elektrowni wiatrowej wykracza poza obszar objęty planem, trzeba będzie powtórzyć procedurę sporządzenia go „w niezbędnym zakresie”. Jednak – jak zaznaczają samorządowcy – prognoza oddziaływania na środowisko jest przygotowywana na etapie, gdy jest już sporządzony projekt planu. Będzie to oznaczało konieczność ponownej uchwały o przystąpieniu do sporządzenia MPZP, a wcześniej wygaszeniu uchwały poprzedniej. – Cofa to niejako ten proces do początku, łącznie z procedurą uzyskiwania opinii organów i zbierania wniosków – podkreślają urzędnicy.
Samorządowcy opowiadają się za rozszerzeniem możliwości budowy elektrowni wiatrowych. Liczą przy tym na środki z Krajowego Planu Odbudowy, który zakłada reformę planowania i zagospodarowania przestrzennego. Przygotowuje ją Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Gminy mają otrzymać pieniądze, by uporządkować przestrzeń i zapobiec niekontrolowanej, a więc i kosztownej rozbudowie. Obecnie miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego pokrytych jest zaledwie ok. 30 proc. powierzchni kraju, na co kilka lat temu wskazywała NIK.