Premier Donald Tusk jest przekonany, że w tej chwili decydujący głos w sprawie łupków należy do instytucji unijnych, a nie do państw członkowskich. Dlatego na przykład stanowisko Niemiec nie powinno mieć większego wpływu na tę kwestię. "Raczej administracja brukselska, konkretnie urzędnicy wyższego i średniego szczebla będą chcieć opracować jakieś proekologiczne przepisy" - uważa premier.
Szef rządu zdaje sobie sprawę, że w tej sprawie będzie silny lobbing takich firm jak Gazprom. W ich interesie jest bowiem to, by gaz łupkowy nie stał się poważną konkurencją na rynku. "To są bardzo poważni konkurenci" - dodaje szef rządu.
W Niemczech trwają rozmowy koalicyjne pomiędzy CDU/CSU i SPD. Jednym z warunków umowy pomiędzy partiami ma być moratorium na wydobycie gazu łupkowego w Niemczech metodą szczelinowania. Zakaz ma obowiązywać do momentu stwierdzenia, że z całą pewnością jest to bezpieczna metoda. Wobec tego nie wiadomo jakie będzie stanowisko Niemiec na arenie międzynarodowej w kwestii łupków.