Wybór wykonawcy bez przetargu może ściągnąć na Polskę kłopoty
Resort skarbu analizuje prawo unijne, bo chce dać Polskiej Grupie Energetycznej większą swobodę przy wyborze konsorcjum mającego wybudować elektrownię jądrową. Wykonawca polskiej elektrowni jądrowej zostanie wybrany bez przetargu.
Resort skarbu analizuje prawo unijne, bo chce dać Polskiej Grupie Energetycznej większą swobodę przy wyborze konsorcjum mającego wybudować elektrownię jądrową. Wykonawca polskiej elektrowni jądrowej zostanie wybrany bez przetargu.
Rząd nie chce przeprowadzać procedury według zasad ustawy o zamówieniach publicznych, bo te otwierają drogę do protestów przegranych w przetargu i wydłużenia całego procesu.
– Sprawdzamy, jak można przeprowadzić tę procedurę sprawniej, a jednocześnie w sposób transparentny – mówi DGP Mikołaj Budzanowski, minister skarbu państwa. Podobny mechanizm MSP zastosowało w przypadku wyboru konsorcjum budującego terminal LNG w 2009 r. – Wówczas przetarg również oparto na wartościach wspólnotowych i wolnorynkowych, ale w pewnym bardzo konkretnym reżimie, który uniemożliwiał wydłużanie w nieskończoność procedury przetargowej. Podobny mechanizm może być zastosowany w przypadku elektrowni jądrowej – tłumaczy Budzanowski.
Z naszych informacji wynika, że spółka PGE Energia Jądrowa, atomowe ramię największej polskiej grupy energetycznej odpowiedzialnej za realizację inwestycji, opracowuje już szczegółowy regulamin postępowania, na podstawie którego będzie wybierane zwycięskie konsorcjum. Nie powstanie więc specustawa, jak w przypadku terminalu gazowego w Świnoujściu. Jednym z powodów jest brak czasu. Jak zapowiadał Aleksander Grad, prezes PGE EJ, rywalizacja o prawo budowy elektrowni ruszy wiosną 2013 r.
Wybór wykonawcy bez przetargu może jednak ściągnąć na Polskę zainteresowanie Brukseli. Jak przypomina Hubert Tański, radca prawny w kancelarii CMS Cameron McKenna, ominięcie prawa zamówień publicznych może zostać zakwestionowane przez organy Unii. – Wszystkie wyłączenia z prawa zamówień publicznych powinny być szczególnie starannie uzasadnione – ostrzega Tański.
Władysław Mielczarski, członek Europejskiego Instytutu Energii, zwraca uwagę, że scenariusz, w którym Bruksela będzie chciała wtrącić swoje trzy grosze, jest bardzo prawdopodobny. – W Europie nastawienie do energetyki jądrowej się zmieniło. Polska jest jednym z niewielu krajów, które chcą budować reaktory. Postępowanie komisji skończy się niczym, tylko gdy kontrakt dostaną europejskie firmy – kwituje ekspert.
W kolejce ustawili się już: francuskie Areva i EDF, amerykańsko-japońskie GE-Hitachi oraz Westinghouse, Korean Power Electric Corporation i Mitsubishi. Wszyscy wykładają na przygotowanie ofert miliony złotych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama