Uczestnicy debaty podzielili się co do możliwości i opłacalności zastąpienia przez energię jądrową części polskiej energetyki węglowej. Część uznała to za opłacalne, inni wskazywali, że znacznie bardziej innowacyjne będzie zastępowanie węgla energetyką rozproszoną, opartą na źródłach odnawialnych (OZE). Wszyscy natomiast podkreślali konieczność kosztownej rozbudowy sieci elektroenergetycznej.
"Nie ma odwrotu od OZE i energetyki prosumenckiej, ale czy w Polsce atom nie wyczerpie możliwości inwestycyjnych w OZE i nie zmniejszy wsparcia państwa dla tych źródeł?" - pytał, otwierając dyskusję b. minister środowiska Andrzej Kraszewski.
Energetyka jądrowa jest za kosztowna
Zdaniem prof. Władysława Mielczarskiego, podstawową wadą energetyki jądrowej są bardzo wysokie koszty kapitałowe. Ponadto - jego zdaniem - w Polsce od wznowienia w 2008 r. programu jądrowego nie opublikowano informacji o jego kosztach. W jego opinii z powodu kosztów budowa elektrowni jądrowej jest nie do zrealizowania. "PGE nie ma zdolności kredytowej dziś nie ma szans, żeby banki to sfinansowały; muszą zrzucić się podatnicy" - mówił.
Odmiennego zdania był prof. Andrzej Strupczewski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych. Jak argumentował, kraje o dużym udziale atomu w produkcji energii mają najniższe jej ceny, a w Polsce przede wszystkich - jego zdaniem - chodzi o utrzymanie cen energii na rozsądnym poziomie.
"Inwestor wybierze takie źródła, które będą mu się opłacać i za to zapłaci, dając w zamian tani prąd. Za OZE zapłacą wszyscy podatnicy" - mówił. Dodał, że są takie pomysły OZE, których głównym założeniem jest wielka i kosztowna rozbudowa sieci - np. wiatraki od Norwegii po Morze Śródziemne.
Węgiel tańszy, ale uzależnia
Dariusz Marzec z firmy doradczej KPMG wskazywał z kolei, że jeśli chodzi o produkcję energii, to Polska jest węglową monokulturą i każda dywersyfikacja obniża związane z monokulturą ryzyko.
"Najtańszy jest węgiel, ale czy odpowiedzialny rząd dalej będzie uzależniał od węgla. Oczywiście gaz jest tańszy, nikt tego nie kwestionuje, ale gazu nie mamy. Nie będziemy jednak mieli tak taniego gazu jak w USA. Atom nie jest tani, ale stabilny, paliwo jest szeroko dostępne, a uciążliwość dla mieszkańców mała" - mówił.
W opinii Marca, elektrownie atomowe w Polsce da się sfinansować, ale polskie instytucje finansowe nie wystarczą, konieczna będzie pomoc rynku europejskiego czy globalnego. "Robimy (KPMG - PAP) takie analizy i inwestycja jest wykonalna" - zaznaczył. "Polityka rządu powinna być racjonalna i zakładać energię po racjonalnym koszcie. Atom jest przewidywalny i w miarę akceptowalny" - ocenił Marzec.
W opinii wiceprezesa Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej Tomasza Podgajniaka, atom to opcja bardzo obciążająca finansowo rynek energii. Przewagą OZE jest rozproszenie, możliwość angażowania niewielkich środków prywatnych - podkreślał.
Specjalista w dziedzinie sieci energetycznych prof. Jan Popczyk wyraził opinię, że rozwiązaniem jest harmonijny rozwój i współpraca źródeł odnawialnych: ogniw fotowoltaicznych i elektrowni wiatrowych, uzupełnianych przez małe biogazownie.
Wskazywał, że taka opcja często nie wymaga znaczącej i drogiej rozbudowy sieci, czego przykładem są Niemcy. "Są tam np. sieci dedykowane dla miejscowości czy gminy - prosumenckie, samobilansujące się" - mówił. Ocenił też, że polski system energetyczny jest zbyt słaby, by mógł pomieścić duże, skoncentrowane źródło energii jak elektrownia jądrowa.
Specjalista w dziedzinie energetyki kompleksowej prof. Waldemar Kamrat stwierdził, że w tej chwili najważniejsze jest ustalenie optymalnego "miksu energetycznego", zakładającego spadek znaczenia węgla. "Energia jest potrzebna, żeby kraj się rozwijał. W 2050 r. powinniśmy mieć 30 tys. MW w elektrowniach węglowych i wodnych, 5 tys. MW mocy opartej o gaz, 8 tys. MW z OZE oraz ok. 7 tys. MW z atomu" - ocenił. Jak dodał, koszty energetyki jądrowej mogą okazać się różne, natomiast dywersyfikacja źródeł energii jest ważniejsza.