Z okupowanych terytoriów Ukrainy do Unii Europejskiej oprócz węgla trafia również koks – ustalił DGP. Polskie firmy też robiły zakupy bezpośrednio u separatystów.
Co najmniej cztery polskie firmy kupowały antracyt bezpośrednio od przedsiębiorstwa utworzonego przez władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) – ustalił DGP. Sami zainteresowani zaprzeczają.
TD Ugol Donbassa – bo o to przedsiębiorstwo z Doniecka chodzi – zniknął z dokumentów przewozowych rosyjskiej kolei RŻD w październiku 2017 r. Termin ten zbiegł się z ujawnieniem przez DGP procederu handlu węglem z separatystami z Zagłębia Donieckiego. Pierwszy artykuł na ten temat opublikowaliśmy 4 października 2017 r. Od tej pory kraj pochodzenia węgla z terenów okupowanych przez Rosję jest określany w bazie danych RŻD jako „nieznany”, a w rubryce określającej firmę wysyłającą surowiec widnieje słowo „brak”.
Z dokumentów, którymi dysponujemy, wynika, że w październiku ubiegłego roku częstochowski Szar kupił od TD Ugol Donbassa 1039 ton antracytu, zielonogórski Carbo Holding – 2077 ton, K-Investments (też z Zielonej Góry) – 3071 ton, a TD Anthracite ze Sławkowa – spółka, w której udziały mieli bezpośrednio przedstawiciele donieckich separatystów – 989 ton. Jeśli wierzyć dokumentom, po październiku każda z wymienionych firm kupuje węgiel niewiadomego pochodzenia, a formalnym dostawcą jest… rosyjski przewoźnik kolejowy RŻD Łogistika.
– 90 proc. przypadków, w których w papiery wpisuje się kolej, dotyczy węgla z okupowanej części Donbasu – mówi nam ekspert do spraw rynku węglowego w jednej z największych na świecie firm analizujących rynki surowcowe. – Żaden trader nie może udawać, że nie wie, skąd ten surowiec pochodzi. Skład chemiczny każdej partii antracytu jest jak odcisk palca. Doświadczonemu handlarzowi wystarczy rzut okiem na paszport surowca, by wiedzieć nie tylko, z jakiego regionu, ale nawet z której kopalni pochodzi – dodaje.
Najwięksi odbiorcy donbaskiego antracytu / Dziennik Gazeta Prawna
TD Ugol Donbassa powstał w styczniu 2015 r. Jego założycielem było ministerstwo dochodów i podatków DRL. Firma dostała na wyłączność prawo do eksportu węgla wydobywanego w kopalniach znacjonalizowanych przez DRL. Dokumenty rosyjskiej kolei podają, że przedsiębiorstwo mieści się w Doniecku przy ul. Artema 114. Pod tym samym adresem mieści się resort dochodów i podatków pseudopaństwa. Działalność ministerstwa – a więc także TD Ugol Donbassa – kontroluje wicepremier DRL Ołeksandr Tymofejew. Dawny kryminalista, który został ranny w piątkowym zamachu na szefa DRL Ołeksandra Zacharczenkę, kontroluje znaczną część gospodarki samozwańczej republiki.
Ukraiński poseł Dmytro Tymczuk twierdzi, że część dochodów firmy trafiała wprost do kieszeni Tymofejewa i zamordowanego właśnie Zacharczenki. Jak pisze rosyjski „Insider”, jedna z wersji zabójstwa przywódcy DRL mówi, że próbował on przejąć zbyt dużą część zysków z eksportu antracytu, czym naraził się Rosjanom i osobiście Serhijowi Kurczence. Ten ostatni w ostatnim czasie roztoczył kontrolę nad wydobyciem i wywozem węgla z terenów okupowanych. O tym, że Tymofejew i Zacharczenko brali do kieszeni część zysków z eksportu tego wysoko energetycznego rodzaju węgla, pisze też rosyjska „Nowaja gazieta”.
Zapytaliśmy cztery polskie firmy o ich kontakty z TD Ugol Donbassa. Sprawdziliśmy też ich strony internetowe. Carbo Holding i K-Investments informują na nich, że kupują antracyt z Ukrainy. Przy czym na terytoriach kontrolowanych przez Ukrainę kopalń antracytu nie ma, więc surowiec może pochodzić wyłącznie z terenów okupowanych. Co ciekawe, K-Investments jeszcze miesiąc temu informował na swojej witrynie, że jest współudziałowcem dwóch kopalń w Doniecku. Niedawno ten wpis jednak zniknął.
– Firma TD Ugol Donbassa nie jest nam znana. Nie prowadziliśmy żadnych rozmów handlowych z tą firmą. Nie zawieraliśmy nigdy kontraktów i nie mieliśmy z nią żadnych transakcji handlowych – przekonuje Beata Rurarz-Grocholska, prokurent firmy Szar z Częstochowy. – Ze wskazaną przez państwa firmą TD Ugol Donbassa Carbo Holding nigdy nie miał podpisanego żadnego kontraktu i nigdy nie prowadził żadnych transakcji handlowych (zostało to sprawdzone w księgach naszej firmy). Carbo Holding importuje paliwa stałe ze Wschodu tylko na warunkach DAP granica polsko-ukraińska lub polsko-białoruska. W dokumentach, które są niezbędne do dokonania odprawy celnej, towar jest zawsze ładowany na wagony, nadawany oraz badany w Rosji – mówi z kolei Grzegorz Jodko z zarządu zielonogórskiej firmy.
K-Investment nie odpowiedział na nasze pytania, podobnie jak TD Anthracite, zarejestrowany w Sławkowie w województwie śląskim. Ta ostatnia firma jest szczególnie ciekawa. Jeszcze do początku 2017 r. wśród członków jej zarządu pojawiał się Ihor Łyzow, który w DRL pełnił przez pewien czas funkcję szefa komórki Republiki Donieckiej w mieście Szachtarsk. Republika Doniecka to quasi-partia rządząca, na której czele stał zabity w piątek Zacharczenko. Jak tylko Ukraina wprowadziła blokadę handlu z samozwańczymi republikami, Łyzow pozbył się udziałów w TD Anthracite.
Według danych, do których dotarliśmy, między marcem 2017 r. a lipcem 2018 r. do Polski trafiło 282 tys. ton antracytu z terenów okupowanych przez Rosję. Daje to naszemu krajowi czwarte miejsce na świecie po Turcji, Rumunii i Belgii. W Belgii mieści się jeden z portów systemu ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia), będących europejskim centrum handlu węglem. W DGP ujawniliśmy niedawno nowy szlak transportu antracytu – z rosyjskiego portu w Ust-Łudze. Nasi rozmówcy twierdzą, że statki stamtąd płyną przede wszystkim do ARA.
W ciągu 17 miesięcy separatystom udało się sprzedać 4,3 mln ton antracytu z Donbasu. Dane te nie uwzględniają sytuacji, w których krajem docelowym jest sama Rosja. Wiadomo, że antracyt stamtąd spala się m.in. w rosyjskiej elektrowni w Nowoczerkasku. Wśród importerów dominują kraje europejskie, ale są też Algieria, Belize, Egipt, Indie, a nawet Korea Południowa. – Kopalnie na terenach okupowanych i tak pracują na 30–40 proc. mocy, bo rynków zbytu wciąż jest zbyt mało – zaznacza w rozmowie z nami Mychajło Wołyneć, szef Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy.
Ustaliliśmy też, że z okupowanych terenów Donbasu wyjeżdża nie tylko antracyt, ale także koks, czyli baza do produkcji stali, produkt wytwarzany w koksowniach z węgla koksowego. Dwa niezależne źródła twierdzą, że koks i antracyt kupuje np. Tata Steel, indyjski potentat w branży (do Indii w 17 miesięcy pojechało 69 tys. ton antracytu z Donbasu, wielkości dostaw koksu nie udało się nam na razie ustalić). Odbiorcami koksu i antracytu mają być też takie koncerny metalurgiczne, jak francuski Eramet, brytyjski Ferroglobe czy fiński Outokumpu.
W dokumentach znaleźliśmy z kolei dwa transporty donbaskiego antracytu (w sumie ponad 8 tys. ton) dla ArcelorMittal do rumuńskiego Gałacza, gdzie mieści się huta tego największego na świecie producenta stali. Zakupem tej huty od Mittala jest zainteresowany Rinat Achmetow, któremu separatyści odebrali kopalnie antracytu na Donbasie. ArcelorMittal napisał nam, że nie sprowadzał antracytu do Gałacza. Inne firmy nie odpowiedziały na nasze pytania.
Z kolei w Polsce odbiorcami donbaskiego antracytu od opisywanych przez nas pośredników mają być dwaj producenci wapna: Lhoist i Trzuskawica (ta ostatnia widnieje w dokumentach RŻD Łogistika). Według naszych źródeł obaj kupują antracyt od zielonogórskiego K-Investments. – Trzuskawica działa w pełnej zgodności ze wszystkimi obowiązującymi regulacjami prawnymi i wewnątrzkorporacyjnymi w ramach prowadzonej działalności gospodarczej w zakresie dotyczącym dostaw surowców, w tym antracytu – przekonuje Monika Matuszczyk, kierownik ds. komunikacji firmy.
Kupno surowca z Zagłębia Donieckiego nie narusza polskiego ani unijnego prawa.