Wszystkie świadczenia emerytalno-rentowe podlegają waloryzacji od dnia 1 marca każdego roku. Waloryzacji podlega kwota świadczenia i podstawa jego wymiaru w wysokości przysługującej ostatniego dnia lutego roku kalendarzowego, w którym przeprowadza się waloryzację.
W 2015 roku rząd zdecydował się na waloryzację procentowo-kwotową, jednak była to decyzja jednorazowa. Więcej o tym typie waloryzacji i ile wynosiła przeczytasz tutaj>> W 2016 roku świadczenia będą ponownie podwyższane według mechanizmu cenowo-płacowego (jakie są typy waloryzacji, przeczytasz tutaj>>).
Tyle teoria. W praktyce, zgodnie z przyjętym przez rząd projektem budżetu>>, wskaźnik waloryzacji na 2016 rok wynosi 100,52 proc., a to oznacza, że w 2016 roku wszystkie świadczenia powinny zostać zwiększone zaledwie o 0,52 proc. Najniższa emerytura, renta rodzinna oraz renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy miałaby więc wzrosnąć o 4,57 zł brutto. Emeryt, który obecnie dostaje 880,50 zł, w marcu przyszłego roku mógłby liczyć na 885,07 zł.
W ogóle nie będzie większych pieniędzy?
Jednak nawet tak niska waloryzacja stoi pod znakiem zapytania. Zgodnie bowiem z mechanizmem cenowo-płacowym, wskaźnikiem waloryzacji jest średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w poprzednim roku kalendarzowym zwiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym.
Zgodnie z wyliczeniami poprzedniego rządu, jedna piąta prognozowanego wzrostu wynagrodzeń to 0,72 proc. Od tego odjęto 0,2 proc. przewidywanej deflacji i otrzymano waloryzację na poziomie 0,52 proc. Jednak prognozy NBP i OECD przewidują deflację na poziomie 0,8 proc., co da wynik ujemny.