Prezydent elekt Andrzej Duda przedstawił niedawno zarys projektu reformy emerytalnej, jaki chce złożyć. Miałby on zakładać m.in. obniżenie wieku emerytalnego, możliwość dalszej pracy po jego osiągnięciu i kryterium 40 lat stażu pracy jako momentu przejścia na emeryturę.

Uchwalona w maju 2012 r. nowelizacja ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przewidywała, że od 2013 r. wiek emerytalny będzie wzrastał o trzy miesiące każdego roku. Tym samym mężczyźni mają osiągnąć docelowy wiek emerytalny (67 lat) w 2020 r., a kobiety - w 2040 r. Nowe regulacje przewidują też możliwość przejścia na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę. Tymczasem prezydent elekt Andrzej Duda przedstawił niedawno zarys projektu reformy emerytalnej, jaki chce złożyć. Miałby on zakładać m.in. obniżenie wieku emerytalnego, możliwość dalszej pracy po jego osiągnięciu i kryterium 40 lat stażu pracy jako momentu przejścia na emeryturę.

"Niezależnie od tego, jak popatrzmy na problem, to wszędzie na świecie podnosi się wiek emerytalny. Nie podnosi się go jednak tylko po to, aby pognębić obywatela i zmusić go do dłuższej pracy, ale robi się to po to, aby dać mu prawo, szansę do kontynuowania godziwego życia" - stwierdził ekspert ds. rynku pracy Kazimierz Sedlak.

"Wszędzie na świecie fundusze emerytalne są ograniczone. Wszędzie na świecie społeczeństwa się starzeją i wszyscy mamy bardzo podobne problemy. Niezależnie od tego co zrobimy, ilość pieniędzy w funduszu się nie rozmnoży sama z siebie. Podniesienie wieku emerytalnego było bardzo racjonalnym posunięciem, bo służy zarówno obywatelom jak i państwu" - dodał.

W ocenie eksperta, jeśli nie nastąpiłoby wydłużenie wieku emerytalnego, to z każdym rokiem wypłacane świadczenia emerytalne kolejnym grupom emerytów byłoby coraz niższe. "Generalnie jeśli nie nastąpiłaby reforma, to nasze emerytury byłyby coraz mniejsze. W pewnym momencie mogłoby się okazać, że nie wystarczyłyby one na utrzymanie minimalnego standardu życia" - podkreślił.

"To jest bardzo skomplikowany problem, co zresztą widać po zmianie wypowiedzi prezydenta elekta, który podczas kampanii prezydenckiej mówił o cofnięciu reformy emerytalnej, a teraz reinterpretuje swoje wcześniejsze wypowiedzi. Nikogo nie zachęcałbym do tego, aby pokazywać, że przeprowadzona reforma jest zła i zachęcać ludzi do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę" - mówił ekspert.

"W przypadku kwestii emerytalnych trzeba bardzo wyraźnie oddzielić populizm polityków od faktów ekonomicznych pokazujących, że takie prezenty, jak niższy wiek emerytalny są nierealne i niemożliwe do wykonania, jeśli chcemy zapewnić obywatelom godziwe życie na starość" - podsumował Sedlak.