"Emerytury częściowe miały spowodować, że Polacy łatwiej przełkną podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat. Wymógł je w 2012 r. (w czasie burzliwych sporów między koalicjantami z PO i PSL) na Donaldzie Tusku ówczesny wicepremier Waldemar Pawlak. Pawlak się upierał. Chciał pokazać elektoratowi, że ludowcy mają wrażliwą twarz. W założeniu miała to być propozycja dla tych, którzy nie będą mogli lub nie będą chcieli dłużej pracować" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Emerytura częściowa miała wynosić tylko połowę tego, co sobie wypracowaliśmy. O pełną emeryturę można wystąpić dopiero, gdy osiągnie się ustawowy wiek emerytalny - a więc docelowo 67 lat. Eksperci rządowi nieoficjalnie spekulowali, że częściowe będą wynosić tysiąc, no, góra 1,2 tys. zł brutto. Tymczasem, jak wynika z informacji "Gazety Wyborczej", chętnych na emeryturę częściową jest coraz więcej. Jeszcze w maju ubiegłego roku częściową emeryturę pobierało 200 osób, w listopadzie już 1,2 tys. osób, a w maju 2015 r. - 2,7 tys. osób.