- Świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego przyznanych zgodnie z zasadą „złotówka za złotówkę” jest niewiele, ale dzięki niej 6,4 tys. dzieci zachowało prawo do ich otrzymywania. Dlatego warto było ją wprowadzić - mówi Barbara Socha, wiceminister rodziny i polityki społecznej.
W 2020 r. liczba dzieci uprawnionych do świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego (FA) spadła do 215 tys., podczas gdy rok wcześniej było ich 233 tys. Co więcej, w samym IV kwartale, gdy obowiązywało wyższe kryterium dochodowe, było ich jeszcze mniej, bo 203 tys. Czy waloryzacja nie była zbyt niska, skoro nie przełożyła się na choćby minimalny wzrost liczby świadczeń?
Kryterium zostało podniesione z 800 zł do 900 zł w przeliczeniu na osobę w rodzinie, była to więc znacząca podwyżka. Dodatkowo wprowadzona została zasada „złotówka za złotówkę”, co było wyjściem naprzeciw oczekiwaniom rodziców, bo skutkiem nawet niewielkiego przekroczenia kryterium była całkowita utrata świadczeń. Spadek wynika natomiast przede wszystkim z tego, że poprawiła się sytuacja na rynku pracy i dochody rodzin na tyle wzrosły, że coraz mniej z nich potrzebuje świadczeń z FA. Ten spadek widać również po innych świadczeniach, w tym zasiłkach rodzinnych. Jest to więc
informacja bardzo pozytywna. Najważniejsze jest to, aby sytuacja materialna rodzin była coraz lepsza, a nie to, żeby z FA było wypłacanych jak najwięcej świadczeń. Przypomnę, że jest to proteza służąca wsparciu osób, które nie otrzymują zasądzonych alimentów na dzieci. Nie oznacza to jednak przejęcia przez państwo pełnej odpowiedzialności i zastępowania tych rodziców, którzy nie realizują obowiązku alimentacji wobec swoich dzieci. Fundusz ma wspierać tych, którzy z powodu bezskutecznej egzekucji alimentów są w najtrudniejszej sytuacji.
Tyle że poziom ściągalności alimentów – choć się poprawił – wciąż jest daleki od ideału. W efekcie jest duża część rodziców, która ich nie otrzymuje, a nie może liczyć na
pomoc z FA.
Jako rząd podejmujemy wiele działań, aby wskaźnik ściągalności alimentów zwiększyć. Oczywiście egzekucja orzeczeń
sądów, w tym dotyczących alimentów, leży w kompetencjach Ministerstwa Sprawiedliwości. I jeszcze raz podkreślę, że celem FA jest wspieranie tych rodzin, które szczególnie odczuwają brak alimentów. Trudno nie wspomnieć tutaj o programie 500+, który jest podstawową formą wsparcia wszystkich rodzin, zarówno tych pełnych, jak i monoparentalnych, i jest to bardzo znacząca pomoc.
Mówiła pani o wprowadzeniu zasady „złotówka za złotówkę”, ale ona przyniosła pozytywne efekty bardzo małej grupie rodziców. Widać to w statystykach, z których wynika, że udział świadczeń przyznanych zgodnie z tą zasadą w ich łącznej liczbie sięga tylko 6,4 tys., czyli 3,14 proc. Czy jej wprowadzenie było więc zasadne?
Świadczeń wypłacanych w kwocie pomniejszonej o przekroczenie kryterium dochodowego jest faktycznie niewiele, ale nie mamy żadnych sygnałów, że coś złego się zadziało albo że ta zasada źle funkcjonuje, poza ogólną tendencją, że spada liczba osób o niskich dochodach. Ponadto te 6,4 tys. to też jest ważna grupa rodzin, które bez zastosowania tej zasady nie kwalifikowałyby się do uzyskania świadczeń z FA, a dzięki niej zachowały do nich
prawo. Dlatego chociażby z tego punktu widzenia warto było ją wprowadzić. Co więcej, do Sejmu trafił projekt nowelizacji przepisów, który zakłada przyjęcie stałego mechanizmu waloryzacji kryterium dochodowego
O powiązanie wysokości progu z tym, jak rośnie minimalne wynagrodzenie, apelowali sami rodzice. O ile jednak projekt pierwotnie zakładał, że taka waloryzacja następowałaby co roku, o tyle zgodnie z jego ostateczną wersją, którą rząd skierował do Sejmu, będzie się odbywać co trzy lata. Dlaczego?
Rzeczywiście były różne pomysły, jak ma wyglądać waloryzacja kryterium, i finalnie wybrane zostało jego podnoszenie co trzy lata o skumulowany wskaźnik wzrostu najniższego wynagrodzenia za pracę.
Ale pierwsza zmiana kryterium na nowych zasadach nastąpi dopiero w 2023 r. Do tego czasu z FA wypadną z pewnością kolejne rodziny, i to nie z powodu tego, że ich dochody jakoś zdecydowanie wzrosły, tylko dlatego że próg będzie przez ten okres zamrożony.
Widzimy, że dynamika spadku świadczeniobiorców nie jest gwałtowna, więc ryzyko dużego odpływu nie jest wysokie. Ponadto przypominam, że minimalizujemy ryzyko utraty prawa do świadczeń przez wprowadzony mechanizm „złotówka za złotówkę” będący wprost realizacją postulatów osób, których dochody były na granicy kryterium dochodowego.
W październiku 2020 r. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przekazało do konsultacji projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rodziny i systemie zastępczej. Przewidywał on zmiany związane z działalnością ośrodków adopcyjnych i prowadzeniem postępowań przysposobienia dzieci. Minęło jednak pół roku i zapadła cisza. Czy to oznacza, że zrezygnowano z dalszych prac nad tą nowelizacją?
W ramach konsultacji tego projektu otrzymaliśmy ogromną liczbę uwag. Duża część z nich wykraczała poza przedmiot nowelizacji. Podjęliśmy więc decyzję, aby ją rozszerzyć i objąć nią więcej zagadnień dotyczących pieczy zastępczej, niż początkowo planowaliśmy. W efekcie pracujemy teraz nad rozszerzeniem zakresu tych zmian. Jednocześnie trwają prace nad strategią deinstytucjonalizacji, która będzie miała wpływ również na sferę pieczy zastępczej. Będziemy chcieli w nowym projekcie zaproponować dalej idące rozwiązania, niż pierwotnie zakładaliśmy.
A kiedy do konsultacji trafi ten nowy rozszerzony projekt zmian w ustawie?
Potrzebujemy jeszcze trochę czasu i nie chcę deklarować żadnych konkretnych terminów. Pamiętamy, że w poprzedniej kadencji był przygotowany projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, ale prace legislacyjne w Sejmie nad nim nie zostały zakończone przed wyborami. Zadziałała wtedy zasada dyskontynuacji. Dlatego będziemy chcieli go przygotować jak najszybciej, aby uniknąć takiej sytuacji.
Zanim to nastąpi, posłowie będą mieli wcześniej okazję zająć się innym projektem nowelizacji ustawy o pieczy zastępczej dotyczącym zasad realizacji rządowych programów wsparcia rodzin. Wynika z niego, że Rada Ministrów będzie mogła ustalić wyłącznie elektroniczny tryb ubiegania się o świadczenia. Czy to oznacza, że od 1 lipca, gdy zacznie się czas składania wniosków o świadczenie 300+ z programu „Dobry start” na rok szkolny 2021/22, rodzice będą to mogli zrobić jedynie online?
Mogę potwierdzić, że jest to naszym zamiarem. Mamy za sobą pozytywne doświadczenia związane chociażby z bonem turystycznym i dodatkiem solidarnościowym, o które można było wnioskować tylko przez internet. Chcemy, aby ta cyfryzacja usług była coraz szerzej wykorzystywana i jeśli możemy wskazać jakąś dobrą stronę pandemii, to jest nią niewątpliwie przyspieszenie procesu cyfryzacji. Program „Dobry start” idzie na pierwszy ogień.
Czy kolejnym krokiem będzie taka sama zmiana w programie 500+?
Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Poza tym mamy tutaj trochę inną skalę programu niż w przypadku świadczenia 300+.
Wśród rodziców zajmujących się niepełnosprawnymi dziećmi duże emocje budzi kwestia umożliwienia im dorabiania do świadczenia pielęgnacyjnego. Wiceminister Paweł Wdówik, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, mówił początkowo, że zmiana likwidująca zakaz łączenia pracy ze świadczeniem będzie szybko wprowadzona. Potem tonował te zapowiedzi i wskazywał, że najpierw konieczne jest przeprowadzenie reformy orzecznictwa. Kiedy więc droga do dorabiania dla rodziców zostanie otwarta?
Zdajemy sobie sprawę, że jest to ważny dla rodziców postulat, ale trzeba też mieć świadomość ogromnych kosztów finansowych wprowadzenia tak diametralnej zmiany warunków przyznawania świadczenia pielęgnacyjnego, polegającej na umożliwieniu otrzymywania świadczenia także osobom pracującym. Rzeczywiście prace nad taką zmianą przepisów prowadzi minister Paweł Wdówik i nie chciałabym się w jego imieniu wypowiadać o szczegółach i harmonogramie planowanych rozwiązań.
Do 16 kwietnia samorządy mogą wysyłać swoje zgłoszenia do konkursu Samorząd PRO FAMILIA 2021. Dlaczego Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej postanowiło go zorganizować?
Zacznę może od tego, że przez cały zeszły rok prowadziliśmy rozmowy i konsultacje z samorządami – również za pośrednictwem wojewódzkich pełnomocników ds. rodziny – o tym, jak rozumieją politykę rodzinną. Chcemy bowiem upowszechniać nowy model jej widzenia i zachęcać samorządy do szerszego patrzenia na własne zadania i mieszkańców właśnie jako rodziny. Praktycznie każdy obszar ich działania – inwestycje, usługi komunalne, sprawy związane z ładem przestrzennym – dotyczy rodzin. Te wszystkie obszary mają istotny wpływ na warunki życia rodzin. Za pośrednictwem konkursu chcemy pokazywać przykłady tych samorządów, które realizują politykę rodzinną w innowacyjny sposób, co będzie inspirujące dla innych samorządów. Liczymy, że będzie to też wskazówka dla gmin, co robić w regionach, gdzie jest odpływ ludności i migracje wewnętrzne powodujące, że grozi im depopulacja. Mamy na przykład gminę, która skupowała grunty mało atrakcyjne dla inwestorów indywidualnych, z takim – można powiedzieć – bałaganem geodezyjnym, następnie je uporządkowała, a potem sprzedawała podzielone, uzbrojone i gotowe pod zabudowę jednorodzinną działki małżeństwom. Mamy nadzieję, że dzięki konkursowi takich przykładów będziemy mieli coraz więcej.