Najpierw przegląd, potem wnioski. Tak na pytanie o przyszłość Otwartych Funduszy Emerytalnych odpowiada minister finansów, Jacek Rostowski.

Dyskusję nad przyszłością OFE wywołała propozycja Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, która chce, aby emerytury z tak zwanego drugiego filara były wypłacane tylko przez określony czas. Środki zgromadzone na koncie byłyby dzielone na równe części i wypłacane co miesiąc. Właściciel konta w OFE mógłby również uzyskać cały zgromadzony kapitał za jednym razem.

Wicepremier Rostowski powtórzył, że rząd nigdy się nie zgodzi na takie rozwiązanie. "Otwarte Fundusze Emerytalne zostały stworzone, tak jak sama nazwa na to wskazuje, aby wypłacać emerytury, a emerytura z definicji jest świadczeniem, które się pobiera do końca życia" - wyjaśnił Rostowski.

W ocenie ministra finansów, propozycja Towarzystw Emerytalnych pokazała większości Polaków, że OFE nie są skore wypłacać emerytury dożywotnio. Nie chcą na siebie brać tego ciężaru - mówi Rostowski. "Zgodziłyby się to zrobić tylko, jeżeli emeryci drugi raz by zapłacili w formie ubezpieczenia na ryzyko długowieczności" - powiedział minister. Dodał, że takie stanowisko było szokiem dla wielu ekspertów i dziennikarzy. Ludzie zdali sobie sprawę, że OFE są normalnym biznesem, to znaczy, że ich interesy niekoniecznie muszą być takie same, jak interesy przyszłych emerytów - powiedział minister finansów.

Jacek Rostowski dodał, że przesunięcie części składki emerytalnej z ZUS-u do Otwartych Funduszy Emerytalnych spowodowało znaczny wzrost długu publicznego i konieczności znalezienia finansowania na zastąpienie składek, które przedtem szły do ZUS-u. Teraz idą one do OFE i po części są dobrze inwestowane w akcje, a po części, jak powiedział minister, niepotrzebnie ponownie pożyczane budżetowi, co tworzy dodatkowy, bardzo znaczący dług publiczny. Rostowski dodał, że gdyby nie OFE, relacja długu publicznego do PKB byłaby o 1/3 niższa niż jest i należała do najniższych w Unii Europejskiej.