Opuszczenie NZBA - Net Zero Banking Alliance przez kilka amerykańskich instytucji finansowych tuż przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa na prezydenta po drugiej stronie Atlantyku, w tym w Polsce, nie spowodowało fali rezygnacji banków z celów klimatycznych. ING Bank Śląski i Pekao w 2030 r. chcą osiągnąć zeroemisyjność własnych operacji, mBank – 10 lat później. BNP Paribas Bank Polska już w tym roku chce mieć emisje gazów cieplarnianych o 55 proc. mniejsze niż w 2019 r. Celem PKO BP jest zmniejszenie ich do 2030 r. o 72 proc.
- Cele są zazwyczaj zgodne z porozumieniem paryskim i europejskim prawem o klimacie, które mówi o osiągnięciu neutralności klimatycznej do 2050 r. – mówi DGP Aleksandra Majda, wiceprezeska ESG Impact Network. Dodaje, że dla klientów banków oznacza to weryfikację pod kątem śladu węglowego i planów redukcji emisji. Zaznacza, że konsekwencją ogłoszonego niedawno przez Komisję Europejską pakietu Omnibus, ograniczającego wymogi raportowania zrównoważonego rozwoju przez firmy, będzie to, że bankom trudniej będzie zweryfikować oświadczenia klientów.
Banki nadal finansują paliwa kopalne
- Wyjście niektórych banków z NZBA było w dużej mierze reakcją na sytuację polityczną – ocenia Robert Adamczyk, główny specjalista środowiskowy w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Dodaje, że NZBA opierało się na celach i wymaganiach, które „niektórzy podpisywali, nie do końca rozumiejąc, na czym one polegają”.
Sekretarz generalny ONZ António Guterres parokrotnie apelował, aby inwestycje w paliwa kopalne zastępować inwestycjami w odnawialne źródła energii. – Inwestowanie w nową infrastrukturę paliw kopalnych to moralne i ekonomiczne szaleństwo – mówił.
Zróżnicowane podejście banków do finansowania projektów opartych na węglu
Zapytaliśmy banki o podejście do finansowania "brudnych" sektorów. mBank deklaruje, że „nie finansuje paliw kopalnych od lat”. - Nie nawiązujemy nowych relacji z klientami, którzy handlują węglem, świadczą usługi lub sprzedają produkty przeznaczone do zastosowania w wydobyciu węgla lub energetyce węglowej – wskazuje ING Bank Śląski. Klienci Santander Bank Polska, którzy nie posiadają wiarygodnej i oficjalnej strategii odejścia od węgla, nie mogą otrzymać kredytu korporacyjnego z terminem spłaty wychodzącym poza 2030 r. Wtedy też bank zaprzestanie finansowania producentów węgla energetycznego oraz spółek energetycznych z udziałem przychodów z energii z węgla przekraczającym 10 proc.
BNP Paribas przyjął, że „wyjście z węgla” dla UE i OECD nastąpi w 2030 r. Obecnie nie podejmuje też współpracy z nowymi klientami, którzy uzyskują więcej niż 25 proc. przychodów z energetyki węglowej lub czynności opartych na węglu. Bank nie współpracuje też z klientami, którzy rozwijają nowe węglowe moce wytwórcze oraz nie mają strategii odejścia od niego do 2030 r. Zaś Pekao stwierdza, że „co do zasady nie finansuje nowych projektów dotyczących wydobycia węgla kamiennego i brunatnego oraz nowych projektów energetycznych opartych o te surowce” z wyjątkiem projektów, które „wspierajątransformację polskiej energetyki”.
Bank Ochrony Środowiska nie zawiera nowych transakcji związanych z wydobyciem węgla energetycznego dla sektora energetycznego i ciepłowniczego, choć dopuszcza możliwość finansowania projektów dotyczących energetyki węglowej, jeśli mają one na celu istotne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, np. poprzez modernizację istniejących bloków.
Z kolei PKO BP zakłada niefinansowanie nowych źródeł opartych na węglu kamiennym i brunatnym, produkcji energii i ciepła z węgla oraz „stopniową redukcję dotychczasowego zaangażowania”. Chce też „redukować zaangażowanie” w zakresie wydobycia węgla kamiennego i brunatnego czy m.in. produkcji pieców. Wyjątkiem jest węgiel koksowy, wpisany na listę surowców krytycznych UE.
Odcinać wysokoemisyjne projekty od finansowania czy stawiać wymagania?
Według Michała Hetmańskiego, prezesa Fundacji Instrat, nie powinno się kategorycznie odcinać górnictwa czy energochłonnego przemysłu od finansowania. Zamiast tego, banki mogłyby stawiać im konkretne wymagania środowiskowe czy klimatyczne, dotyczące np. zasolenia wód. - Wysokoemisyjnym sektorom trzeba wskazywać, że skala dostępnego finansowania będzie się dla nich zmniejszać. Jestem jednak przeciwny podejściu, zgodnie z którym każda złotówka kredytu dla sektora paliw kopalnych jest zła – mówi.
Robert Adamczyk zauważa, że uzyskanie finansowania na inwestycje w paliwa kopalne jest coraz trudniejsze, także dlatego, że są one droższe niż OZE, szczególnie jeśli uwzględnić np. koszty środowiskowe. - W Polsce inwestycje w węgiel nie mają już racji bytu, a inwestycje w gaz będą coraz trudniejsze, chociaż kilka projektów gazowych powinno jeszcze powstać – dodaje ekspert.