- Skala cięć na terenie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego jest ogromna – mówi Piotr Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. – Park powinien powstać już dawno temu i być udostępniony turystom, naukowcom oraz lokalnej społeczności, a tymczasem to, co pozostało po historycznej Puszczy Karpackiej, traktowane jest jak zwykły las gospodarczy. Poziom wycinki jest nawet większy niż w Puszczy Białowieskiej.

Kilkanaście kilometrów na południe od Przemyśla, na obszarze 18 tys. hektarów, bije serce przyrody karpackiej. To tu, na terenach będących pozostałością po Puszczy Karpackiej, można spotkać wszystkie duże drapieżniki występujące w Polsce. – To miejsce występowania rysia, niedźwiedzia, wilka, żbika, a także obszar lęgowy rzadkich gatunków ptaków - orła przedniego, puszczyka uralskiego i sóweczki – wylicza Stefan Jakimiuk z WWF Polska.

To także skarbnica tzw. drzew biocenotycznych, okazów o wymiarach pomnikowych. - Na 18 tysiącach hektarów planowanego Turnickiego Parku Narodowego (na obszarze gmin: Bircza, Fredropol, Ustrzyki Dolne) jest ich blisko 7 tys. - mówi Piotr Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, która je zinwentaryzowała. To nawet 300-letnie okazy, które mogą trafić pod topór. Opór Lasów Państwowych i gmin przed parkiem narodowym jest bowiem wciąż ogromny, a najnowszy Plan Urządzania Lasu dla Nadleśnictwa Bircza jest podstawą do dalszej zmasowanej wycinki. Piotr Klub zwraca uwagę, że większej nawet niż w Puszczy Białowieskiej, bo tam z 1 hektara planowano pozyskanie 3,65 m3 drewna, a na terenie planowanego TPN 0 3,85 na m3. - Za 10 lat nie będzie czego chronić – dodaje Klub, bo na obszarze planowanego parku zaplanowano w 2018 roku wycinkę 67 tys. m3 drzew, z tego ponad 60 proc. z obszaru projektowanego rezerwatu „Reliktowa Puszcza Karpacka”.

Pomysł na park wcale nie nowy

Idea parku narodowego na terenie dawnej Puszczy Karpackiej nie jest nowa. Po raz pierwszy pojawiła się już 20-leciu międzywojennym! Park miał powstać na bazie terenów przekazanych Polskiej Akademii Umiejętności i nosić nazwę Wschodniokarpacki Park Narodowy. Po II wojnie do pomysłu wrócono w latach 80. XX wieku. Przez chwilę wydawało się nawet, że do sukcesu jest blisko, gdy w roku 1992 utworzenie parku proponował ówczesny minister ochrony środowiska, Stefan Kozłowski. Dwa lata później idea utworzenia parku została zaopiniowana została pozytywnie przez Państwową Radę Ochrony Przyrody. Jak opowiada Piotr Klub, w latach 90. XX wieku, prace nad parkiem były zaawansowane, można powiedzieć, że park prawie powstał, a jego projekt, razem z projektem Magurskiego Parku Narodowego leżał na biurku u ministra Żeligowskiego. Podpis trafił tylko pod projekt Magurskiego.

Lasy w Polsce obejmują 30 proc. powierzchni. Z tego aż 99 proc. to lasy gospodarcze! Ale 25 lat toczy się walka o jeden park narodowy.

W 1996 roku powołano społeczną radę Turnickiego Parku Narodowego, w skład której weszli autorzy projektu, prof. Stefan Kozłowski, prof. Roman Andrzejewski, przyrodnicy i przedstawiciele Pracowni Na Rzecz Wszystkich Istot.

Od lat o TPN walczy Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, ale znając problemy z powoływaniem w Polsce parków narodowych (to w ogóle temat na odrębny artykuł), zasugerowała, że doraźnym ratunkiem byłoby przyjęcie choć projektu rezerwatu o nazwie „Reliktowa Puszcza Karpacka”, który zabezpieczałby 8 tys. ha najcenniejszych zasobów z 18 tys. ha całego planowanego parku. Położony na obszarze nadleśnictwa Bircza, na Pogórzu Przemyskim i w Górach Sanocko-Turczańskich, mieściłby na swoim terenie drzewa pomnikowe, rzadkie gatunki chrząszczy, porostów, grzybów oraz wspomnianego wilka, rysia, niedźwiedzia oraz orła przedniego, dzięcioła trójpalczastego i sóweczkę. Ale ten projekt z kolei od 2016 tkwi w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

- Niestety powstanie parku wymaga zgody gmin, a te często nadal widzą w nim zagrożenie, a nie szansę – mówi Piotr Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. – Tymczasem w Planie Urządzania Lasu samo Nadleśnictwo Bircza zaznacza, że obecnie trudno pozyskać ludzi do pracy w lesie, ciężkiej i nieopłacalnej. Mieszkańcy gminy wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy, co tylko potwierdza, że leśnictwo nie stymuluje regionu. Nowy park narodowy dałby impuls do rozwoju turystyki. Ludzie mogliby zostać i tutaj żyć – mówi Klub.

Największy opór jest cały czas ze strony Lasów Państwowych. Jak mówi Klub, mają one inną wizję ochrony przyrody niż część naukowców i ekologów, mocno już anachroniczną. Nie chcą też tracić kontroli nad terenem oraz dobrych zarobków, bo te są zdecydowanie większe niż w parkach narodowych. - Na początku lat 90. mieszkańcy byli przychylni idei parku, ale mocne lobby Lasów przekonywało ludzi, że za sprawą parku, powstanie tu skansen – mówi Piotr Klub.

- To jeden z najrzadziej zaludnionych regionów w Polsce – przekonuje Stefan Jakimiuk z WWF Polska. – I co szczególnie ważne: tam, gdzie obecnie mieszkają ludzie, nie planuje się parku! Chodzi wyłącznie o teren, który w 100 proc. należy do Skarbu Państwa, nie będzie więc żadnego konfliktu interesów, a wręcz przeciwnie, będzie szansa na pracę. Hotel z najwyższej półki już działa, ale potrzeba rozwoju agroturystyki, programów, które pozwolą powtórzyć ten sam model jej budowy, który sprawdził się na terenie Puszczy Białowieskiej – mówi Jakimiuk. I dodaje: - Kilka lat mieszkałem w Puszczy Białowieskiej i wiem, że tam też mało kto żyje z wyrębu, niewiele osób z lokalnej społeczności tym się zajmuje, bo robią to firmy zewnętrzne. Za to, gdy rozwinął się park, rozwinęła się turystyka, a w ślad za nią agroturystyka.

Region Karpat uznany został przez WWF za jedne z 200 najcenniejszych przyrodniczo miejsc na świecie, a akcja „Ratujmy serce Karpat” – Fundacji WWF Polska ma przekonać Polaków do wsparcia idei utworzenia TPN. 24 marca Akcja WWF- Godzina dla Ziemi będzie dedykowana właśnie temu projektowi. Sprawa jest pilna, bo z samego projektowanego Turnickiego Parku Narodowego wyjeżdża obecnie kilka 40-tonowych ciężarówek dziennie z wyciętymi drzewami.