- Co się zmienia w europejskim prawie klimatycznym?
- Czego chciała Polska i czy rzeczywiście odniosła sukces w negocjacjach?
- Co oznacza ETS2 dla Polski?
- Jakie cele klimatyczne będzie miała Polska?
- Co to są kredyty węglowe i jak mają działać?
Co się zmienia w europejskim prawie klimatycznym?
Cel osiągnięcia zerowych emisji netto do 2050 roku pozostaje bez zmian. Porozumienie między parlamentem europejskim a krajami członkowskimi zakłada pośredni cel redukcji emisji gazów cieplarnianych netto o 90 proc. do 2040 roku w porównaniu z poziomami w 1990 roku. Wokół konieczności jego wprowadzenia trwał spór, a negocjacje trwały od miesięcy. Podczas gdy Polska, Słowacja czy Węgry uznawały, że głębsze cięcie emisji będzie zbyt uciążliwe dla przemysłu, który funkcjonuje w warunkach wysokich kosztów energii, napięcia związanego z amerykańskimi cłami i taniego importu głównie chińskiego, Hiszpania czy Szwecja jako uzasadnienie wprowadzenia dodatkowych regulacji dotyczących redukcji emisji podawały m.in. właśnie konieczność dogonienia Chin w ekologicznych technologiach. Kompromis, jaki ogłosiła Unia, zakłada nie tylko określenie celu redukcji emisji, ale też:
- możliwość wykorzystania przy redukcji międzynarodowych jednostek emisji w wysokości do 5 proc. (carbon credits). Ma to być możliwe od 2036 roku, przy czym Unia rozważa też prowadzenie pilotażu od 2031 roku
- przegląd postępów, który odbywa się co dwa lata, ma uwzględniać wpływ prawa klimatycznego na konkurencyjność przemysłu UE, ewolucję cen energii, stan pochłaniania netto na szczeblu UE oraz elastyczność państw członkowskich w wykorzystywaniu wysokiej jakości międzynarodowych jednostek emisji do realizacji ich celów i wysiłków po 2030 roku
- odsunięcie ETS2 o jeden rok z 2027 na 2028.
Czego chciała Polska i czy rzeczywiście odniosła sukces w negocjacjach?
Odroczenie wprowadzenia ETS2 było jednym z głównych celów Polski, jeśli idzie o europejską politykę klimatyczną, przesunięcie systemu o rok rząd przedstawił więc jako sukces. „Nasza konsekwentna polityka i zbudowanej przez nas koalicji państw postulujących konieczność ochrony obywateli przed kosztami związanymi z objęciem systemem handlu emisjami sektorów ogrzewnictwa indywidualnego i transportu przyniosła rezultaty” - oświadczyło ministerstwo klimatu, a jego wiceszef Krzysztof Bolesta dodał: „Skutecznie nakłoniliśmy partnerów z Unii do odsunięcia w czasie wejścia w życie ETS2 oraz do wprowadzenia elastycznego celu z klauzulami rewizyjnymi. Zastępujemy sztywne cele realistycznym i pragmatycznym podejściem. Polityka klimatyczna ma służyć ludziom i być budowana w oparciu o europejskie gospodarki i europejskie technologie”.
Co ciekawe, Polska choć unijnego celu klimatycznego nie poparła, to jego uzgodnienie uznała za własny sukces dyplomatyczny.
Rząd sygnalizował wcześniej konieczność przesunięcia ETS2 o trzy lata i jego głęboką rewizję. Przesunięcie go na 2028 rok oznacza jednak, że skutki ETS2 w postaci np. podwyżek cen za energię czy paliwo zaczną być widoczne już po roku wyborczym (nowy skład parlamentu poznamy jesienią 2027). Przy okazji zmiany daty Polska przypisała sobie jeszcze jedno zwycięstwo, mianowicie jak można przeczytać w oficjalnym komunikacie na stronach rządowych: „Produkcja związana z obronnością, w tym produkcja broni, amunicji i sprzętu wojskowego, będzie chroniona przed wzrostem kosztów. ETS nie dotyka bezpośrednio tego sektora, ale jesteśmy przewidujący”.
Co oznacza ETS2 dla Polski?
Dotychczasowy system ETS obejmuje przede wszystkim duże instalacje w przemyśle i energetyce. Jego druga odsłona będzie jednak wdrażana na poziomie dostawców paliw. W teorii nie dotyczy więc użytkowników indywidualnych, ale najpewniej to na nich właśnie zostaną przerzucone dodatkowe koszty uprawnień do emisji. „W Polsce, gdzie ponad trzy miliony gospodarstw domowych nadal korzystają z węgla jako podstawowego źródła ciepła, a ok. 20 proc. obywateli ogrzewa nim swoje domy, objęcie emisji CO₂ dodatkowym kosztem może doprowadzić do znaczącego wzrostu wydatków na energię” - można przeczytać w analizie Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowym Instytucie Badawczym. Według szacunków tej instytucji z końca października tego roku:
- przy cenie uprawnień do emisji wynoszącej 45 euro za tonę CO₂ cena węgla mogłaby wzrosnąć o około 460 zł na tonie, gazu o 0,40 zł za metr sześcienny, a paliw silnikowych o około 0,50 zł za litr.
- Przy cenie 100 euro za tonę dodatkowe koszty mogłyby wzrosnąć nawet dwukrotnie
Przy tym w niektórych prognozach, sięgających perspektywy 2035 roku, zakłada się, że ceny uprawnień mogą dojść nawet do 200–280 euro za tonę.
Jakie cele klimatyczne będzie miała Polska?
Uzgodnienie celu redukcji emisji na poziomie 90 proc. do 2040 roku nie oznacza, że właśnie w taki sposób Polska będzie musiała zredukować swoje emisje gazów cieplarnianych. Po pierwsze rzeczywiście kompromis osiągnięty między parlamentem europejskim a krajami członkowskimi zakłada mechanizmy, które w związku z okolicznościami rynkowymi mogą prowadzić do zmiany tego celu, po drugie cele dla poszczególnych państw będą różne, odmienne może być też podejście do różnych sektorów gospodarki. „Przy ustalaniu celów brany jest pod uwagę przede wszystkim poziom PKB/capita. Dla przykładu, cel dla UE na poziomie 55 proc. na 2030 rok przekłada się na obowiązek redukcji w wysokości 17,7 proc. dla Polski” - podkreśliła Polska w oświadczeniu po uzgodnieniu rewizji prawa klimatycznego w komisji Envi.
Polską ścieżkę transformacji ma określić dokładnie Krajowy Plan w Dziedzinie Energii i Klimatu. Termin na jego przedstawienie minął w połowie 2024 roku, a w październiku Komisja Europejska zdecydowała się na skierowanie sprawy braku polskiego planu do TSUE. Prace nad dokumentem zostały po rekonstrukcji rządu przejęte przez ministerstwo energii. Z wypowiedzi jego szefa, Miłosza Motyki wynika, że zaktualizowany może być przedstawiony w przyszłym tygodniu. W przyszłym roku chce natomiast podjąć prace nad Polityką Energetyczną Państwa do 2050 roku, z udziałem m.in. związków górników.
Co to są kredyty węglowe i jak mają działać?
Sporo kontrowersji wywołuje też wprowadzenie możliwości kompensowania emisji krajów członkowskich poprzez inwestycje w państwach trzecich. Taki mechanizm jest możliwy poprzez różne projekty, od rolnictwa regeneratywnego, przez inwestycje w OZE, aż po zalesianie czy odtwarzanie mokradeł. Ze strony organizacji środowiskowych zostało to odebrane jako rozmywanie unijnych ambicji klimatycznych. Tzw. kredyty węglowe cieszą się wśród aktywistów i części ekspertów złą sławą, ponieważ zakładają nominalną redukcję emisji bez kontroli nad tym, co rzeczywiście dzieje się z projektem na przestrzeni czasu.
Przykładowo możliwe jest określenie, ile dwutlenku węgla magazynują drzewa, ale o ile redukcja zgadza się na papierze, o tyle emisje związane np. ze spalaniem paliw kopalnych będą istniały realnie w systemie klimatycznym, a ich redukcja zależy od tego, czy drzewa się przyjmą, czy np. nie spłoną, jak długo będą żyły, jakie gatunki zostaną posadzone i gdzie. Kiedy w 2020 roku Unia wyszła z inicjatywą posadzenia 3 mld drzew, co było związane ze strategią bioróżnorodności, zaprotestowali właśnie naukowcy m.in. z Polski, Szwecji i Niemiec tłumacząc, że nie o ilość drzew chodzi, ale o gospodarkę leśną, a lasy naturalne nie równają się plantacjom drzew. Pierwsze mają większą odporność i lepiej adaptują się do zmiany klimatu, drugie nie sprzyjają w takim stopniu bioróżnorodności i w większym stopniu wymagają utrzymywania. Widać to dobrze zresztą w lasach państwowych, gdzie część wycinek tłumaczona jest koniecznością przebudowania drzewostanu i sadzeniem gatunków, które mają większą szansę w ocieplającym się klimacie. Słynny jest też przykład eksperymentu z leśnymi gospodarstwami węglowymi, które miały się przyczynić do redukcji emisji CO2, a które w zeszłym roku skontrolowała Najwyższa Izba Kontroli. W jej podsumowaniu można przeczytać m.in.: „końcowym efektem wieloletnich działań miała być bowiem redukcja CO2 w wysokości 0,1 promila rocznej emisji polskiej gospodarki.
W ocenie NIK projekt „Leśne Gospodarstwa Węglowe”, na który już wydano 65,5 mln zł, miał jedynie poprawić wizerunek Lasów Państwowych i odwrócić uwagę opinii publicznej od intensywnej wycinki drzew, a nie przyczynić się do rzeczywistego wzrostu redukcji CO2”.
Według Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) w 2024 roku pochłanianie dwutlenku węgla przez europejskie lasy zmniejszyło się o ok. 27 proc. w latach 2020-2027. W zeszłym roku Komisja Europejska przychyliła się do pomysłu utworzenia rynku kredytów węglowych w oparciu o przyrodę.
Dodatkową kontrowersję wywołuje też możliwość kontroli nad skutkami projektów w krajach o niestabilnym systemie politycznym.
Jakie cele klimatyczne ma teraz Unia Europejska?
Celami polityki klimatycznej Unii Europejskiej zapisanymi wcześniej są:
- Osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 roku
- Redukcja emisji o 55 proc. do 2030 roku.
We wstępnym porozumieniu między unijnym parlamentem a krajami członkowskimi podkreślono, że europejska polityka klimatyczna po 2030 roku musi odzwierciedlać takie elementy jak:
- konkurencyjność gospodarki,
- „sprawiedliwą, pragmatyczną, racjonalną pod względem kosztów i społecznie zrównoważoną transformację dla wszystkich”,
- innowacyjne i czyste technologie oparte na neutralności technologicznej,
- rozwiązania w zakresie energii odnawialnej.
W następstwie tego wstępnego porozumienia Parlament Europejski i Rada UE będą musiały formalnie przyjąć tekst. Następnie zmiana europejskiego prawa o klimacie zostanie opublikowana w Dzienniku Urzędowym UE i wejdzie w życie.
Europejskie prawo klimatyczne obowiązuje od lata 2021 roku.