- Liczba wolnych wakatów dla nauczycieli na stronie MEN pod koniec sierpnia zmniejszała się z każdym dniem. Z czego to wynikało?
- Ile ofert pracy dla nauczycieli było w dniu rozpoczęcia roku szkolnego 2025/2026? Mniej niż rok temu?
- Kto wypełnia brakujące wakaty w szkołach?
- Dyrektorzy szkół zatrudniają studentów, którzy łatają dziury kadrowe?
- W których częściach Polski braki kadrowe w szkołach są najbardziej widoczne?
– Liczby wolnych wakatów dla nauczycieli w poszczególnych dniach pod koniec wakacji były różne, ale zawsze niepokojąco wysokie. Nawet gdy spadły do 12600 w ostatni piątek sierpnia, 9000 w niedzielę i wreszcie do 4000 1 września 2025 r. Ministra edukacji mówiła w Gdyni “ucieszyłam się, że w tym roku tych wakatów jest znacząco mniej”. Czy 10-15 proc. mniej to już znacząco? Polemizowałbym – zauważa Robert Górniak, wicedyrektor szkoły podstawowej w Sosnowcu, który analizuje braki kadrowe w szkołach i dzieli się swoimi spostrzeżeniami na stronie Dealerzy Wiedzy.
Liczba wolnych wakatów dla nauczycieli na stronie MEN pod koniec sierpnia zmniejszała się z każdym dniem. Z czego to wynikało?
Ofert pracy dla nauczycieli było mniej z dnia na dzień, ponieważ wygasały ogłoszenia opublikowane przez dyrektorów w ciągu ostatnich tygodni (lub miesięcy, bo zdarzało się, że niektórzy wypisywali ogłoszenie np. w marcu-kwietniu i od razu zaznaczali, że ma być aktywne aż do końcówki wakacji). Dyrektorzy szukali pedagogów i założyli, że do 1 września ich znajdą, dlatego większość tych ogłoszeń wygasła, więc liczba spadła z 19600 ofert 14 sierpnia do 12600 ofert 29 sierpnia. Ministra edukacji podniosła tę liczbę w swoich wypowiedziach, podkreślając, że jest o 10 proc. niższa niż w zeszłym roku, więc jest sukces. Ja powiem więcej – różnica sięga nawet 13 proc. Ale co z tego, jeśli te liczby brakujących nauczycieli nadal są duże.
Ile ofert pracy dla nauczycieli było w dniu rozpoczęcia roku szkolnego 2025/2026? Mniej niż rok temu?
W pierwszy poniedziałek września 2024 na stronie MEN było4195 ogłoszeń o pracę dla nauczycieli, a 1 września 2025 r. – 4162 ogłoszenia, z czego 274 dodane w dzień rozpoczęcia roku szkolnego. To pokazuje, że wcale nie jest lepiej niż w zeszłym roku – brakuje mniej więcej tyle samo nauczycieli.
We wrześniu 2024 r. liczba wolnych wakatów pod koniec miesiąca urosła do 8000 (!). Możliwe, że w tym roku czeka nas podobny scenariusz. Ministra edukacji, mówiąc 1 września 2025 r., że sytuacja jest dobra i brakuje mniej nauczycieli niż rok temu, mija się z prawdą. Jest niemal identycznie jak na początku roku szkolnego 2024/2025.
Już w pierwszy dzień roku szkolnego, 1 września 2025 r. dyrektorzy wstawili 300 nowych ofert pracy dla nauczycieli. To ogłoszenia, które oznaczają, że dyrektor 1 września obudził się, poszedł do pracy, otworzył rok szkolny i musiał się przyznać, że nie ma pełnej kadry.
Kto wypełnia brakujące wakaty w szkołach?
Dziury kadrowe są wypełniane emerytami i kolejnymi nadgodzinami dla aktualnych nauczycieli. Gdyby porównać rok szkolny 2024/25 z 2023/24, o 6000 wzrosła liczba emerytek w szkołach.
Ściągnięcie z powrotem do szkół osób, które są w wieku emerytalnym, to może być chwilowe lub lokalne rozwiązanie, a nie systemowe zaradzenie na braki kadrowe. Tymczasem młodych nauczycieli jest bardzo mało, nie widać, żeby ich przybywało. Bardzo dużo brakujących wakatów jest zajętych przez nadgodziny nauczycieli, którzy się przyzwyczajają do tego, że pracują w o wiele większym wymiarze niż to legendarne 18 godzin. Jakąś cząstkę godzin ponadwymiarowych można wziąć bez szkody dla jakości pracy, jednak bez wątpienia obciążanie nauczyciela 30 godzinami spowoduje, że jego praca nie będzie efektywna. Jest także inny niepokojący trend, czyli kategoria w statusie nauczyciela: nieodbywający awansu. Prawdopodobnie dotyczy osób zatrudnionych za zgodą kuratorium, czyli bez pełnych kwalifikacji.
Dyrektorzy szkół zatrudniają studentów, którzy łatają dziury kadrowe?
Zdarza się, że dyrektorzy zatrudniają studentów czwartego, piątego roku, którzy rzeczywiście niedługo wejdą na rynek pracy, jednak jeszcze nie mają pełnych kwalifikacji do pracy w szkole. Znów – może to być chwilowe rozwiązanie, ale na pewno nie na dużą skalę, bo mocno wpłynie na jakość edukacji.
Poza tym powinno to być kierowane tylko do studentów, którzy rzeczywiście za chwilę zostaną nauczycielami, a to doświadczenie będzie pomocne w lepszym wykonywaniu pracy. Nie powinny w szkole uczyć osoby bez żadnych kwalifikacji pedagogicznych, czyli takie, które być może mają odpowiednie wykształcenie, ale nie planują go uzupełniać o elementy w pełni kwalifikujące do nauczania.
Zdarza się to szczególnie w przypadku przedmiotów zawodowych. Dyrektorzy za zgodą kuratora przyjmują do pracy osoby z doświadczeniem w danym zawodzie, ale bez kwalifikacji nauczyciela, bo nie mają innego wyjścia. Gdy kurator widzi, że dyrektor jest postawiony pod ścianą, udziela zgody na zatrudnienie takiej osoby.
W których częściach Polski braki kadrowe w szkołach są najbardziej widoczne?
Szkoła nie jest atrakcyjnym miejscem pracy dla nauczycieli szczególnie w dużych miastach. Tam braki kadrowe są najbardziej dotkliwe, ponieważ osoby po studiach mają wiele alternatyw i nie garną się do pracy w szkole. Dyrektorom najtrudniej znaleźć nauczycieli w stolicach województw.
W mniejszych miejscowościach, szczególnie w województwach, gdzie jest dosyć duża stopa bezrobocia, niskie średnie wynagrodzenie, praca nauczyciela jest na tyle atrakcyjna, że nauczyciele nie odchodzą, nie robią wolnego miejsca kolejnym osobom, więc ogłoszeń jest mniej.
Czasami słyszę zarzuty, że piszę o wolnych wakatach, o tym, że trudno znaleźć nauczyciela, tymczasem ktoś składa CV i nie ma żadnej odpowiedzi. Wówczas wyjaśniam, że może tak być szczególnie w niewielkich miejscowościach. Zdarza się to np. we wschodniej Polsce, gdzie status materialny i średnie wynagrodzenie powodują, że praca nauczyciela jest bardzo stabilna, a alternatyw jest niewiele.
Duża część całej liczby wolnych wakatów to stolice województw. W przypadku mazowieckiego ponad połowa ogłoszeń pochodzi z samej Warszawy. W Małopolsce 40 proc. to oferty pracy z Krakowa. Im większe miasto, tym większy problem ze znalezieniem nauczycieli.