W tym roku więcej abiturientów patrzy egzaminatorom na ręce. W całej Polsce weryfikują kilka tysięcy arkuszy wcześniej ocenionych przez komisje egzaminacyjne
Ze wstępnych danych, jakie zebrał DGP, wynika, że w tym roku więcej osób niż w latach ubiegłych wystąpiło o wgląd w pracę maturalną.
– Zainteresowanie jest większe. Wniosków w tej sprawie wpłynęło do tej pory o kilkaset więcej niż rok temu – przyznaje Roman Dziedzic, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej (OKE) w Jaworznie.
Podobnie jest m.in. w OKE w Łomży, Łodzi czy we Wrocławiu.
– Ponad 950 osób wystąpiło o udostępnienie pracy maturalnej do wglądu. Zazwyczaj takich próśb było około tysiąca, ale dopiero po maturach poprawkowych, które odbywają się w sierpniu – potwierdza Jadwiga Korpanty, wicedyrektor OKE we Wrocławiu.
– Wzrost jest zauważalny. Na razie wpłynęły wnioski o wgląd do 714 arkuszy – informuje Grażyna Klimuszko, wicedyrektor OKE w Łomży.
Sprawdzanie po komisji
Tendencję wzrostową potwierdza także Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE). Jej dyrektor Marcin Smolik przyznaje, że obserwuje wzmożone zainteresowanie tegorocznych maturzystów wglądem w swoje prace. Takie są m.in. wnioski z trzydniowego spotkania CKE z dyrektorami wszystkich ośmiu OKE, które kończy się dzisiaj. Z ustaleń DGP wynika, że jedynie przedstawiciele OKE w Poznaniu i Warszawie twierdzą, iż liczba osób chętnych do sprawdzania efektów prac komisji w tych miastach nie wzrosła.
– W latach ubiegłych średnio ok. 1,2 tys. osób wnioskowało o wgląd do 2 tys. arkuszy. Obecnie liczby kształtują się na podobnym poziomie. Co prawda zainteresowani mają na to pół roku, więc jeszcze mogą składać wnioski. Jednak wynik matury decyduje o rekrutacji na studia, zatem najwięcej próśb wpływa, zanim się ona zakończy, czyli właśnie w lipcu – uważa Krzysztof Lodziński, wicedyrektor OKE w Warszawie.
Ponadto maturzyści częściej wychwytują błędy popełnione przez egzaminatorów.
– Więcej osób prosi o weryfikację liczby przyznanych punktów – mówi Roman Dziedzic.
Najczęściej wnioski do komisji dotyczą sprawdzenia matury z matematyki, biologii czy chemii. Znaczna ich liczba wpływa od kandydatów na studia medyczne.
– Często też o wgląd w pracę proszą osoby, które nie zdały jednego przedmiotu, a od niego zależy zaliczenie całego egzaminu dojrzałości – wskazuje Krzysztof Lodziński.
Zła opinia
– Wzmożone zainteresowanie sprawdzeniem swoich prac może być efektem raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) – diagnozuje Jadwiga Korpanty.
W marcu br. NIK opublikowała szokujące dane. Wynika z nich, że co czwarta już oceniona praca egzaminacyjna, zweryfikowana na wniosek zdającego, okazała się źle sprawdzona. I to w stopniu wymuszającym zmianę wyniku i wydanie uczniowi nowego świadectwa. Ustalenia NIK pokazują, że niekontrolowany przez wiele lat system egzaminów zewnętrznych nie działa dobrze i wymaga naprawy. CKE nie nadzorowała właściwie przeprowadzania egzaminów i oceniania prac.
– Niektóre z tych danych zostały wypaczone przez odbiorców i źle zinterpretowane. Trudno jest teraz odbudować dobrą opinię systemowi egzaminów zewnętrznych – podkreśla Grażyna Klimuszko.
W tym roku o sprawdzaniu prac było również głośno za sprawą maturzystów z Ostrowca Świętokrzyskiego, których skargą dotyczącą braku możliwości kwestionowania rozstrzygnięcia OKE w sprawie pracy maturalnej zajął się Trybunał Konstytucyjny (TK). Nie przyznał im jednak racji, co oznacza, że zainteresowani nie zyskają możliwości odwoływania się od postanowienia w sprawie wyników matury do sądu administracyjnego. Ostatecznie o ocenie nadal decyduje komisja egzaminacyjna.
– Zaufanie do OKE zostało nadszarpnięte – nie ma wątpliwości Paweł Osik z Kancelarii Pietrzak & Sidor, który reprezentował maturzystów przed TK.
Świadczą o tym również inne próby walki przed wymiarem sprawiedliwości o sprawiedliwy wynik na egzaminie dojrzałości. Już w połowie sierpnia ma się odbyć rozprawa przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Maturzystka z Zakopanego nie zgadza się z wynikiem matury z biologii, którą zdawała w 2014 r. W jej ocenie przez błędną ocenę komisji zabrakło jej zaledwie punktu, aby dostać się na studia. Przez to musiała podjąć studia niestacjonarne, za które płaci kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie.
Na słabnące zaufanie do rzetelności egzaminów zewnętrznych wskazuje też protest maturzystów. Odbył się w tym tygodniu przed wejściem do Ministerstwa Edukacji Narodowej w trakcie spotkania dyrektorów OKE w siedzibie resortu. Zdaniem protestujących wynik matur z chemii powinien zostać unieważniony, a punkty ponownie przeliczone.
O utracie zaufania nie chcą słyszeć przedstawiciele OKE.
– To przesadne stwierdzenie. Skala błędów nie jest duża. Mimo większego zainteresowania wglądem w swoją pracę nadal w porównaniu do ogółu zdających niewiele osób o to wnioskuje – ocenia Jadwiga Korpanty.
Tak wynika z liczb. W przypadku np. łódzkiej OKE z pracą maturalną chciało się zapoznać 800 osób, natomiast arkuszy maturalnych zostało wykorzystanych ponad 140 tys. Zainteresowani domagają się zmiany ok. 400 wyników.
– Może rzeczywiście to zaledwie promil, ale każdy wynik decyduje o losie maturzysty, dlatego tak ważne jest rzetelne sprawdzenie pracy – uważa Paweł Osik.
(Nie)zmienny wgląd
Na otarcie łez dla maturzystów niezadowolonych z wyniku CKE przygotowała od tego roku nowe zasady wglądu do prac egzaminacyjnych. Do tej pory każda komisja kierowała się swoimi wewnętrznymi regulacjami, a to budziło zastrzeżenia.
– W praktyce jednak dotychczas obowiązujące zasady zostały jedynie ujednolicone. Wcześniej również staraliśmy się umożliwić sprawdzenie pracy z opcją np. konsultacji zadania z ekspertem. Przecież komisja nie jest przeciwnikiem maturzystów w walce o dobry wynik – wyjaśnia Grażyna Klimuszko.
Zdaniem Marcina Smolika nowe zasady wglądu przynoszą korzystne efekty.
– Dzięki ujednoliceniu zasad odbywają się one spokojniej. Każdy wie, jakie reguły obowiązują i nie ma do nich zastrzeżeń – podsumowuje Marcin Smolik.