Ministerstwo Edukacji i Nauki zapowiedziało nauczycielom podwyżki wynagrodzeń od stycznia 2023 r. w wysokości co najmniej 9 proc. Słowa „co najmniej” mogą budzić u nauczycieli pewne nadzieje.

Spróbujmy jednak ocenić, czy gdyby podwyżka od stycznia przyszłego roku była na poziomie dokładnie 9 proc., to czy z punktu widzenia nauczycieli, zważywszy na obecną sytuację rynkową, można by ją ocenić jako atrakcyjną. Jako główny punkt odniesienia warto przyjąć poziom inflacji. Jak wiadomo, inflacja w lipcu tego roku w stosunku do lipca rok wcześniej wyniosła 15,6 proc. Zatem na wstępie porównanie do 9-proc. podwyżek nie wypada korzystnie. Warto jednak zadać sobie trud i porównać wysokość inflacji, począwszy od września 2020 r., kiedy to nauczycielom podniesiono pensje o 6 proc. Okazuje się, że skumulowana inflacja od września 2020 r. do lipca 2022 r. wynosi 21,1 proc. Nikt nie wie dokładnie, jaka będzie inflacja do końca tego roku, jednocześnie nikt też się nie spodziewa, że ceny przestaną rosnąć. Gdyby przyjąć ostrożnie i optymistycznie, że do końca roku średni wzrost cen miesiąc do miesiąca wyniesie średnio 1 proc. (co odpowiada rocznej inflacji na poziomie prawie 12,7 proc.), to w okresie od września 2020 r. do grudnia 2022 r. skumulowana inflacja wyniosłaby 27,3 proc. O ile w tym okresie wzrosną pensje nauczycieli, jeśli by przyjąć dodatkową podwyżkę o 9 proc.? Zależy to od stopnia awansu. Wszyscy nauczyciele otrzymali podwyżki w wysokości 4,4 proc. od maja tego roku. Nauczyciele początkujący od września tego roku dostaną (średnio) 20 proc. więcej niż jeszcze niedawno nauczyciele stażyści oraz o 8,1 proc. więcej niż kontraktowi. Dla nauczycieli mianowanych i dyplomowanych nie przewidziano od września podwyżek. Ostatecznie więc, z punktu widzenia nauczyciela początkującego, jeśli odnosi się do stażysty, wynagrodzenie od września 2020 r. do 1 stycznia 2023 r. wzrośnie o 36,6 proc., a więc istotnie ponad wysokość inflacji w tym okresie. Z punktu widzenia nauczyciela początkującego, jeśli odnosi się do kontraktowego, wynagrodzenie w tym czasie wzrośnie o 23 proc., a więc już nieco poniżej inflacji. W najgorszej sytuacji pozostaną nauczyciele mianowani i dyplomowani, których wynagrodzenie wzrosło w sumie od września 2020 r. o 13,8 proc. Mając na uwadze powyższe rozważania, trudno się dziwić, że związki zawodowe oczekują podwyżki na poziomie 20 proc.
Niezależnie od odniesień do inflacji porównania do wzrostu wynagrodzeń w gospodarce dają podobne wyniki.
Podwyżka 9 proc. z punktu widzenia budżetu państwa oznacza całkiem spory wydatek. Dokładne wyliczenia są możliwe do przeprowadzenia, jeśli mamy do dyspozycji dane zbierane przez MEiN. Na poziomie szacunków każdy może jednak je wyliczyć. Można do tego wykorzystać dane przekazane przez resort edukacji przy okazji podwyżek o 4,4 proc. od maja tego roku. Ich koszt dla budżetu państwa szacowano wtedy na poziomie 1,7 mld zł. Stąd łatwo wyliczyć, że podwyżka 9 proc. od stycznia powinna kosztować budżet państwa ok. 5,2 mld zł. Rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana ze względu na spodziewany inny stan etatyzacji i stopni awansu zawodowego w 2023 r. niż rok wcześniej, niemniej na poziomie szacunków daje to pewien pogląd. Mówimy więc o znacznym wydatku. Stosując podobne rozumowanie, można oszacować, że koszt podwyżek o 20 proc. to już 11,6 mln zł. Jest to istotna część subwencji oświatowej, która wynosi obecnie nieco ponad 55 mld zł.
O ile w przypadku nauczycieli szkół, placówek i w pewnej tylko części przedszkoli (związanej z wychowaniem przedszkolnym dzieci sześcioletnich) skutki podwyżek weźmie na siebie budżet państwa, o tyle w przypadku większości zadań przedszkolnych koszt podwyżek, jak zawsze, spadnie na budżety samorządów. W ich przypadku, podobnie jak dla budżetu państwa, inflacja oznacza zasadniczo wzrost dochodów. Zważywszy jednak na jednoczesny wzrost wydatków, można powątpiewać, czy przedstawiciele samorządów bez problemów pokryją koszty podwyżki dla nauczycieli przedszkolnych. Problem ten jednak jest głębszy, znany od lat i wcale nie taki prosty do rozwiązania.
Niestety wiele wskazuje na to, że Ministerstwu Edukacji i Nauki nie uda się zrealizować postulatu podwyżek wynagrodzeń nauczycieli w wysokości co najmniej 9 proc. Komunikat dotyczący projektu ustawy budżetowej na rok 2023, zamieszczony na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wskazuje, że podwyżki mają wynieść 7,8 proc. Sama subwencja oświatowa ma wzrosnąć o ok. 8 mld zł, przy czym zawierać ona musi również skutki przechodzące podwyżek od maja o 4,4 proc., zmiany w awansach zawodowych oraz standaryzacji nauczycieli specjalistów od września 2022 r. ©℗
Autorem opinii jest Grzegorz Pochopień, Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN.