- Niemal 85 proc. uczelni i instytutów biorących udział w ewaluacji otrzymało oceny, które zapewnią uprawnienia np. do kształcenia doktorantów. Najlepszą kategorię A+ dostało 5,68 proc., a najsłabszą (C) 3,14 proc. - mówi prof. Włodzimierz Bernacki, wiceminister edukacji i nauki

Czy są już wyniki ewaluacji jakości działalności naukowej?
Tak. Komisja Ewaluacji Nauki (KEN) 15 czerwca br. przedstawiła uchwałę, na podstawie której minister edukacji i nauki podjął ostateczne decyzje o kategoriach naukowych. W dużej części podtrzymał propozycje KEN. Dokonaliśmy głównie korekty w zakresie najlepszej kategorii A+.
Wiele jednostek będzie mogło pochwalić się najlepszą oceną?
Nie. Ta ocena trafiła do wybitnych uczelni i instytutów. Wyniki ewaluacji procentowo wyglądają tak, że łącznie 84,72 proc. podmiotodyscyplin (trzeba bowiem pamiętać, że ocenie podlega działalność naukowa podmiotu w danej dyscyplinie, a nie cały podmiot) otrzymało noty zapewniające uprawnienia (np. do prowadzenia szkół doktorskich, posiadania statusu uczelni akademickiej itd.), w tym: A+ – 5,68 proc., A – 28,21 proc., B+ – 50,83 proc. Poza tym niższą kategorię B uzyskało 12,14 proc. podmiotodyscyplin, a najsłabszą C – ok. 3,14 proc.
Które placówki naukowe otrzymały najwyższe noty?
Bardzo dobrze wypadły uczelnie warszawskie, np. Uniwersytet Warszawski ma kilka ocen A+ w różnych dyscyplinach naukowych. Wiele ocen A+ trafiło do podmiotów, które reprezentują takie nauki jak fizyka, chemia, matematyka, biologia, więcej niż do tych, które reprezentują nauki społeczne czy humanistyczne. To cieszy i świadczy o tym, że nauki ścisłe w Polsce są na wysokim światowym poziomie, a naukowcy z tych dyscyplin z powodzeniem rywalizują o międzynarodowe granty. Dystans do światowej czołówki w tych naukach się skraca. Bardzo dobrze jest też w naukach teologicznych, w których nie ma żadnej kategorii B lub C. Wynika to z tego, że jeżeli zestawiamy ich dorobek z badaniami na tle europejskim, to polskie dokonania są duże w tym zakresie. Polskie uczelnie, np. Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, plasują się obok najlepszych placówek teologicznych, np. w Rzymie.
A są przypadki, że uczelnia posiadająca uprawnienia do prowadzenia szkoły doktorskiej w wyniku ewaluacji otrzymała ocenę B albo niższą i nie spełnia już warunków do kształcenia naukowców?
Zdarzyły się. Są jednak różne sytuacje. Przykładowo, jeśli w wyniku uzyskania kategorii B w danej dyscyplinie podmiot nie utraci uprawnień do prowadzenia szkoły doktorskiej, to kształcenie w ramach danej dyscypliny będzie mogło być kontynuowane tylko dla aktualnych doktorantów (nie będzie można rekrutować nowych kandydatów). Natomiast w przypadku, gdy podmiot uzyska kategorię C albo nie podda się ewaluacji w danej dyscyplinie, to zastosowanie znajdzie art. 199 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, czyli utraci on możliwość kształcenia doktorantów w danej dyscyplinie albo prowadzenia szkoły doktorskiej.
Ważne jest to, że art. 206 tej ustawy zabezpiecza interesy doktorantów. Regulacja ta została dodatkowo wzmocniona poprzez konieczność uzyskania zgody naukowca na przeniesienie oraz możliwość nałożenia przez ministra na uczelnię kary pieniężnej w przypadku niedopełnienia obowiązku zabezpieczenia interesów doktorantów (przeniesienia, pokrycia kosztów postępowania w sprawie nadania stopnia doktora w trybie eksternistycznym). Co ciekawe, są też jednostki, które obecnie mają uprawnienia do doktoryzowania, ale nie poddały się w ogóle ocenie, co oznacza, że nie otrzymają żadnej kategorii naukowej. Zwróciliśmy się do uczelni z prośbą o wyjaśnienie powodów niepoddania się ewaluacji i tym samym całkowitej rezygnacji z uprawnień do kształcenia młodych naukowców. To skandaliczna sytuacja, bo to jest problem dla tych doktorantów.
Czy są inne zaskoczenia?
Tak. Filozofia i prawo, pod względem jakości badań naukowych, najlepiej wypadły na… Politechnice Warszawskiej. Dziwić może to, że w tym względzie inne uczelnie, które powinny przodować w naukach humanistycznych i społecznych, wypadają gorzej w zestawieniu z uczelniami technicznymi. Są też rozczarowania.
Jakie?
Instytuty, które otrzymują duże środki i mają ogromne możliwości, nie przekładają ich na wyniki pracy naukowej. Marnują je i nie potrafią wykorzystać. Osiągnięcia naukowców tam zatrudnionych są po prostu słabe. Otrzymały więc noty poniżej oczekiwań, co będzie skutkowało utratą uprawnień i niższym finansowaniem z budżetu państwa.
Inne wnioski, które płyną z ewaluacji?
Widać, zwłaszcza w większych ośrodkach naukowych, że różnica między naukowcami z największym dorobkiem a najsłabszymi jest kolosalna. To m.in. z tego powodu – zgodnie z pierwszymi propozycjami ocen od KEN – uprawnienia utraciłyby takie uczelnie jak Szkoła Główna Handlowa w ekonomii i finansach, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w weterynarii. A są to uczelnie z ogromnym dorobkiem naukowym, dlatego w tej kwestii zainterweniowaliśmy, obniżając wartości referencyjne tak, by uzyskały one kategorię naukową B+. Są też takie dyscypliny, w których żadna placówka naukowa nie otrzymała najwyższej noty A+.
Jakie to dyscypliny?
Jest ich kilkanaście: filozofia, językoznawstwo, literaturoznawstwo, informatyka techniczna i telekomunikacja, inżynieria biomedyczna, inżynieria chemiczna, inżynieria środowiska, górnictwo i energetyka, nauki o zdrowiu, weterynaria, ekonomia i finanse, geografia społeczno-ekonomiczna i gospodarka przestrzenna, nauki o komunikacji społecznej i mediach, nauki o zarządzaniu i jakości, nauki socjologiczne, pedagogika, a także nauki o Ziemi i środowisku.
Czy spodziewa się pan fali odwołań?
Odwołań może być dużo zwłaszcza w zakresie tych jednostek, które otrzymały kategorię B, a chciałyby mieć B+, bo jest to ocena graniczna, która daje uprawnienia i zapewnia wyższe środki na naukę. Sporo odwołań może być też w przypadku podmiotów, które otrzymały kategorię B+, a chciałyby mieć ocenę A.
Co trzeba zmienić w kolejnej ewaluacji jakości działalności naukowej?
Koniecznie trzeba dodać nowe kryterium rozwoju kadry naukowej. Na kategorię uczelni czy instytutu powinno wpływać to, jakie stwarza warunki do awansu naukowego, uzyskiwania kolejnych stopni i tytułów. Zmian wymaga też trzecie kryterium, czyli wpływ działalności naukowej na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki. Obok oceny eksperckiej w tym kryterium powinny być uwzględnione również czasopisma branżowe, regionalne, lokalne, które oddziałują na otoczenie.
Pojawił się też pomysł, aby w ewaluacji brać pod uwagę jakość kształcenia studentów. Jest to dość kontrowersyjne, bo ewaluacja skupia się na ocenie badań naukowych. Czy biorą państwo pod uwagę dodanie tego kryterium?
Nie. Nie jestem zwolennikiem tego pomysłu. Celem ewaluacji jakości działalności naukowej jest ocena dorobku badawczego. Natomiast od oceny jakości kształcenia na studiach jest Polska Komisja Akredytacyjna. Na marginesie mogę dodać, że w tym zakresie również prowadzimy analizy, potrzebna jest rewizja funkcji PKA, bowiem czas pandemii pokazał ułomność tej oceny, kiedy jakość studiów była sprawdzana zdalnie i opierała się głównie na ocenie dokumentów, a to niewiele mówi o faktycznej jakości. To choćby ujawnił przykład uczelni niepublicznej wystawiającej dyplomy ukończenia studiów sportowcom, którzy nawet się w tej szkole nie pojawili. Tymczasem PKA nie miała zastrzeżeń do jakości oferowanego tam kształcenia. To pokazuje, że ten system się nie sprawdza.
A jak w ewaluacji wypadły instytuty PAN?
Średnio, są wśród nich i takie, które uzyskają kategorię C. Można więc powiedzieć, że ocena wypadła poniżej oczekiwań, gdyż instytuty PAN zajmują się tylko działalnością naukową, w przeciwieństwie do uczelni, które prowadzą również dydaktykę.
Zapowiedzieli państwo reformę Polskiej Akademii Nauk. Na jakim ona jest etapie?
Nad projektem nowelizacji ustawy o PAN pracować będzie specjalnie powołany zespół w ministerstwie. Celem jest wzmocnienie pozycji dyrektorów instytutów PAN. Chcemy, aby mieli większy wpływ na działanie tej instytucji. Mamy świadomość tego, że PAN ma bardzo złożoną strukturę, bo składają się na nią instytuty, korporacja uczonych itd. Chcemy, aby PAN była instytucją demokratyczną, teraz jej struktura jest archaiczna, trzeba ją zmienić. Potrzebę zmian dostrzegają też przedstawiciele PAN, ale ich propozycje są niewystarczające. Rola dyrektorów instytutów musi być większa, tymczasem ta, którą mieliby zgodnie z tymi propozycjami otrzymać, bardziej przypomina rolę paprotki – ciała opiniodawczego niż decyzyjnego.
A co z zapowiadaną reformą Narodowego Centrum Nauki, które zajmuje się przyznawaniem pieniędzy na badania podstawowe?
Projekt ustawy o NCN jest już gotowy, ale na razie dalsze prace legislacyjne nad nim zostały wstrzymane.
Dlaczego?
To decyzja polityczna. Wynika z tego, że projekt, który został przygotowany przez ministerstwo, zakładał gruntowną reformę NCN. Te rozwiązana zostały ocenione jednak jako zbyt daleko idące. Chcieliśmy, aby NCN realizowało program zatwierdzany przez ministra nauki, który m.in. określałby ramowo, na jakie badania mają być przeznaczane pieniądze. Jednak z uwagi na to, że NCN dysponuje pieniędzmi również z funduszy unijnych i jest elementem unijnego systemu rozdzielania środków, Komisja Europejska mogłaby mieć zastrzeżenia do tego pomysłu, więc wycofaliśmy się z tego projektu. Natomiast część zmian zaproponujemy w mniejszej nowelizacji.
Jakich?
Chcemy, aby naukowcy, którzy nie otrzymają pieniędzy na grant od NCN, mogli się odwołać do zewnętrznego organu, odrębnego gremium np. przy ministrze nauki. Obecnie badacze, których wniosek został odrzucony, mogą się odwołać, ale te odwołania rozpatruje NCN, czyli ta sama instytucja, która oceniała wniosek za pierwszym razem. To musi się zmienić. Przyznawanie grantów musi być bardziej transparentne i sprawiedliwe. Zamierzamy zmienić system oceny wniosków. W przypadku pieniędzy na badania naukowe związane z polską przestrzenią kulturową, np. literaturą, wnioski powinny być oceniane przez ekspertów o uznanym autorytecie, którzy są polskojęzyczni. Jak można twierdzić, że gwarancją obiektywizmu przy ocenie wniosków jest to, że np. 95 proc. ekspertów, którzy je rozpatrują, nie posiada obywatelstwa polskiego, a wypowiadają się na temat badań, które dotyczą Mickiewicza czy Słowackiego.
Kiedy pojawią się gotowe projekty ustaw o PAN i NCN?
Chcielibyśmy, aby były procedowane na jesieni czy zimą.©℗
Rozmawiała Urszula Mirowska-Łoskot