Już w lipcu Ministerstwo Edukacji i Nauki podejmie decyzję, jakie kategorie otrzymają placówki naukowe. W przyszłości zamierza jednak uprościć zasady ewaluacji, bo uważa obecny sposób oceny za zbyt skomplikowany.
Już w lipcu Ministerstwo Edukacji i Nauki podejmie decyzję, jakie kategorie otrzymają placówki naukowe. W przyszłości zamierza jednak uprościć zasady ewaluacji, bo uważa obecny sposób oceny za zbyt skomplikowany.
Uczelnie i instytuty z niecierpliwością czekają na wyniki ewaluacji jakości działalności naukowej. Przypomnijmy, osiągnięcia badawcze placówek z lat 2017-2021 są oceniane w pięciostopniowej skali: od A+ (najlepszej) przez A, B+, B do C (najsłabszej). Od przyznanej kategorii będą zależały uprawnienia (m.in. do prowadzenia studiów i nadawania stopni naukowych) oraz wysokość finansowania. Ministerstwo Edukacji i Nauki (MEiN) nie podjęło dotąd decyzji w sprawie kategorii dla poszczególnych jednostek. - Nie ma jeszcze ostatecznych wyników ewaluacji jakości działalności podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Ten proces nadal trwa. Najpóźniej decyzje zapadną do końca lipca - mówi Adrianna Całus, rzeczniczka MEiN. Resort ma już jednak wstępne wnioski.
Ewaluacja składa się z kilku etapów. Najpierw Komisja Ewaluacji Nauki (KEN) oceniła osiągnięcia przedstawione przez podmioty i przygotowała projekt zestawów wartości referencyjnych dla kategorii w poszczególnych dyscyplinach naukowych i artystycznych. Propozycje te zostały przedstawione szefowi resortu nauki przez przewodniczącego KEN. Nie spodobały się one jednak ministrowi Przemysławowi Czarnkowi. Ze wstępnych wyników ewaluacji wynikało bowiem, że uprawnienia utraciłoby nawet 56 ocenionych podmiotów, w tym np. Szkoła Główna Handlowa w ekonomii i zarządzaniu czy Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego na weterynarii. Aby do tego nie dopuścić, MEiN zmieniło wartości referencyjne tak, by 83 proc. podmiotów otrzymało co najmniej kategorię B+, dzięki czemu utrzymają uprawnienia.
Następnie KEN zatwierdziła uchwałę w sprawie kategorii naukowych A+, A, B+, B i C, proponowanych dla ewaluowanych podmiotów w poszczególnych dyscyplinach (miała na to czas do 15 czerwca br.). Ostateczną decyzję w sprawie kategorii naukowych podejmie minister, biorąc pod uwagę uchwałę komisji. Termin upływa 31 lipca br.
Jak przebiegła sama ewaluacja? Najwięcej trudności sprawiło placówkom naukowym trzecie kryterium, czyli ocena wpływu działalności naukowej na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki.
- Kryterium w ten sposób było ujęte pierwszy raz. Trzeba było zebrać dowody potwierdzające osiągnięty wpływ na społeczeństwo i gospodarkę. Ale ogólnie sam proces ewaluacji przebiegł bez problemów - mówi Przemysław Korytkowski, członek KEN.
Podobnie uważa Piotr Stec z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego. - Kryterium trzecie sprawia trudności, bo brakuje wytycznych, co i jak dokumentować oraz według jakich kryteriów następuje ocena. Informatyzacja procesu była na dobrym poziomie i najmniej problemowa w tym wszystkim - wskazuje.
Środowisko akademickie krytykuje natomiast kilkakrotne poprawianie listy czasopism naukowych (spis tytułów periodyków oraz punktację ustala minister nauki). Liczba uzyskanych punktów za artykuły naukowe wpływa na ogólną ocenę dla uczelni. - Problemem były zmiany punktacji na liście czasopism, zwłaszcza te ostatnie. Uniemożliwiały planowanie pracy zespołu - dodaje Piotr Stec.
Resort do listy dokładał wciąż nowe tytuły czasopism i niektórym podwyższał punktację - to również miało spowodować, aby uczelnie uzyskały jak najwięcej punktów, a w efekcie wyższe kategorie naukowe.
Większość ekspertów uważa jednak, że zaniżanie wymagań i spłycanie oceny to nie jest właściwa droga. - Musimy zastanowić się, do czego ma służyć sam proces ewaluacji. Czy chcemy, aby wszystkie uczelnie poczuły się dobrze i w większości dostały te same kategorie B+, czy jednak ewaluacja ma służyć zróżnicowaniu placówek naukowych na te najlepsze w danej dyscyplinie, rozwijające się oraz najsłabsze, które powinny znacznie podwyższyć poziom badań naukowych - mówi Przemysław Korytkowski.
Przyznanie w lipcu wielu uczelniom i instytutom tej samej oceny B+ może dodatkowo sprowokować falę odwołań - tym bardziej że nic na tym nie tracą (nie uzyskają gorszej kategorii). - Odwołanie od oceny nie wiąże się dla uczelni z żadnym ryzykiem, dlatego też można spodziewać się, że skorzystają z tej możliwości, szczególnie że zachęca je do tego sam minister. I tak w koło będzie trwała ta ewaluacja - obawia się przedstawiciel KEN.
Resort edukacji już zapowiada, że chce uprościć zasady kolejnej ewaluacji, która obejmie lata 2022-2025. Nad nowymi regułami oceny pracuje specjalnie powołany przez ministra zespół.
- Rzeczą absolutnie priorytetową i konieczną, nad którą pracuje intensywnie zespół profesorów z całej Polski, na którego czele stoi pan prof. Grzegorz Górski, jest zmiana sposobu oceny uczelni. Ten obecny, który musimy dokończyć, jest zdecydowanie bardziej skomplikowany niż ocena skoków narciarskich i jeszcze w zawodach drużynowych, a wiemy, jak się ocenia skoki narciarskie: długość skoku to jest jedna rzecz, a cała reszta dopiero decyduje o wyniku - mówił minister Przemysław Czarnek na posiedzeniu senatu Politechniki Bydgoskiej w połowie czerwca br. ©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama