Opiekunowie, którzy spóźnili się z zapisaniem podopiecznych do samorządowego przedszkola lub szkolnej zerówki, teraz są odsyłani z kwitkiem. Nawet jeśli dziecko teoretycznie ma zagwarantowane miejsce w nich i powinno być obowiązkowo objęte opieką.
Opiekunowie pięciolatków muszą mieć zagwarantowane miejsce w samorządowym przedszkolu. Taki wymóg obowiązuje od prawie czterech lat. Gminy muszą więc przede wszystkim zapewnić tym dzieciom opiekę w placówce. Do tego trzeba uwzględnić sześciolatki, które nie zostały zapisane do szkoły. Okazuje się, że w praktyce rozwiązania te nie zawsze funkcjonują.
„Jestem mamą pięciolatka z pierwszej połowy 2008 r. Za rok będzie musiał uczęszczać do pierwszej klasy. Dlatego po wakacjach powinien pójść do zerówki obowiązkowo. W związku z natłokiem spraw przegapiłam termin składania wniosków do przedszkola publicznego, do którego dziecko ma 5 minut drogi” – pisze do redakcji czytelniczka DGP.
Przyznaje, że dziecko wcześniej uczęszczało do niepublicznej placówki, bo ta samorządowa zawsze była oblegana. Gdy zwróciła się o przyjęcie dziecka już po zamknięciu rekrutacji, dyrektor przedszkola poinformował ją, że placówka ma już grupy po 25 dzieci i nie ma kolejnych miejsc.
„Nie wiem, co mam robić, do szkolnej zerówki przyjmują tylko sześciolatków i też mają komplet” – podkreśla mama pięciolatka.
W takiej sytuacji opiekunowie najczęściej decydują się na dużo droższe prywatne przedszkole.
– Trafiają do nas rodzice pięciolatków, którzy są odsyłani przez samorządy z kwitkiem, bo np. spóźnili się z dokumentami przy rekrutacji – potwierdza Małgorzata Gołaszewska, właścicielka niepublicznego przedszkola i żłobka Jagódki w Warszawie.
– Nie ukrywamy, że cieszy nas taka polityka miasta, bo w placówce mamy więcej maluchów. Jeśli dzieci jest więcej, tworzymy kolejny oddział – dodaje.
Samorządy nie są tak elastyczne i nie decydują się na ich tworzenie, jeśli pojawią się kolejne maluchy, które są objęte rocznym obowiązkowym wychowania przedszkolnego.
– Mamy już komplet pięciolatków w dwóch grupach. Nie przyjmujemy kolejnych, nawet jeśli są z tego rejonu – potwierdza Justyna Gajewska z publicznego przedszkola w Nowym Prażmowie (woj. mazowieckie).
– Nie wiem, co ma robić w takiej sytuacji rodzic – dodaje.
Ci mogą jeszcze szukać miejsc dla podopiecznego w podstawówce. Jednak te również odmawiają przyjęcia podopiecznego.
– Część opiekunów chciałaby, aby pięciolatki pozostawały w przedszkolu, a nie w szkole. Niestety warunki lokalowe są ograniczone i dlatego tworzymy dla nich zerówki w podstawówce – wskazuje Zbigniew Bulicki, dyrektor szkoły podstawowej w Prażmowie. Podobna sytuacja jest w innych miejscowościach.
– Nie przyjmujemy już pięciolatków, bo mamy komplet. Jedynie, co możemy zrobić, to wpisać je na listę rezerwową – mówi Beata Sarzyńska-Chochowska, zastępca dyrektora publicznego przedszkola nr 9 w Krakowie.
– Rodzice nie mogą mieć pretensji do nas i miasta, ale wyłącznie do rządu, który wprowadza tę reformę i nałożył taki obowiązek – dodaje.
Opiekunom pozostaje więc wysłać dziecko do prywatnego przedszkola lub iść do sądu.
– Spóźnienie się rodzica przy rekrutacji nie powoduje utraty prawa do objęcia pięciolatka opieką. Jest to obowiązek publicznoprawny, który wynika z ustawy o systemie oświaty – wyjaśnia dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Rodzic powinien pisemnie wystąpić do organu prowadzącego, czyli gminy, i powiadomić go, że jeśli nie znajdzie się miejsce dla malucha, wniesie skargę lub zażalenie do wojewódzkiego sądu administracyjnego – dodaje.

Wojewoda i kurator mogą zmusić wójta do zapewnienia opieki

Dla każdego dziecka pięcioletniego bezwzględnie musi się znaleźć miejsce w przedszkolu, oddziale przedszkolnym w szkole podstawowej lub innej formie wychowania przedszkolnego. Wszystkie dzieci w tym wieku objęte są w obowiązkiem odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego. Zagwarantowanie im miejsc to zadanie gminy. Jeśli ich zabraknie, rodzice powinni udać się do organu prowadzącego, który ma obowiązek wskazać im placówkę, w której ich dzieci odbędą roczne wychowanie przedszkolne. Jeśli gmina tego nie uczyni, złamie prawo. Do tej pory do MEN nie dotarły żadne skargi na takie postępowanie gmin. Jednak jeśli gdzieś zdarzyła się taka sytuacja, należy poinformować o niej właściwego kuratora oświaty. Poleci on usunięcie uchybień i wyznaczy na to określony termin. Jeśli mimo to gmina nie zapewni wszystkim pięciolatkom miejsca, wówczas odpowiednie działania powinien podjąć wojewoda.