Trybunał Konstytucyjny w ekspresowym tempie wyznaczył termin rozprawy dotyczącej wniosku RPO o zbadanie, czy rekrutacja dla przedszkolaków odbywa się zgodnie z ustawą zasadniczą.
Trybunał Konstytucyjny w ekspresowym tempie wyznaczył termin rozprawy dotyczącej wniosku RPO o zbadanie, czy rekrutacja dla przedszkolaków odbywa się zgodnie z ustawą zasadniczą.
Trybunał wypowie się w tej sprawie na początku 2013 r. Jeśli przychyli się do argumentacji rzecznika praw obywatelskich (RPO), w marcu rodzice mogą się spotkać z jeszcze większymi problemami z zapisaniem dzieci do przedszkoli.
W większości z nich co roku brakuje miejsc dla trzy- i czterolatków. Samorządy muszą wprowadzać dodatkowe kryteria, które nie zawsze są zgodne z przepisami. Dodatkowo żądają wrażliwych informacji od rodziców, np. dokumentów potwierdzających ich dochód czy deklaracje podatkową PIT.
Rodzice muszą więc uciekać się do różnego rodzaju sztuczek, które są niezgodne z prawem lub na jego granicy. Za bałagan odpowiada resort edukacji narodowej, który mimo próśb głównego inspektora danych osobowych i RPO oraz samorządowców do tej pory nie wprowadził do ustawy jednolitych kryteriów naboru do publicznych przedszkoli.
RPO uznał, że skarg od rodziców jest tak wiele, że trzeba zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie, czy rekrutacja dla przedszkolaków odbywa się zgodnie z ustawą zasadniczą. Rzecznik uważa, że art. 22 ust. l pkt l ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 z późn. zm.) może być niezgodny z art. 92 ust. l konstytucji.
Zarzuty dotyczą tego, że w ustawie nie ma jasnych kryteriów przyjmowania do przedszkola. Z kolei te, które są w rozporządzeniu, nie powinny się tam znaleźć.
RPO wytyka, że minister edukacji narodowej w rozporządzeniu wskazał grupy dzieci, które będą przyjmowane do przedszkoli w pierwszej kolejności. Te zasady zostały określone w sposób dowolny, bo ustawa nic nie mówi na ten temat. To zaś, zdaniem rzecznika, ogranicza sferę konstytucyjnych wolności i praw. Zwłaszcza że dzieci, które nie spełniają uwzględnionych w rozporządzeniu wymogów, mają mniejsze szanse na przyjęcie do przedszkola publicznego.
Z ustawy nie wynika też, jakie dokumenty powinny być wymagane przy rekrutacji. Tymczasem np. w stolicy żąda się od rodziców potwierdzenia opłacania podatków na rzecz miasta w formie okazania deklaracji podatkowej PIT.
RPO wylicza też, że rodzice bez ustawowych kryteriów naboru są bezradni, bo nie mają się komu poskarżyć, jeśli rekrutacja odbyła się w sposób krzywdzący dla części opiekunów.
Argumenty te są bardzo przekonujące, bo sędziowie TK niespełna po czterech miesiącach od złożenia wniosku przez RPO wyznaczyli rozprawę na 8 stycznia 2013 roku. A na zajęcie się sprawą przez trybunał czeka się średnio 1,5 roku. Nie brakuje też spraw, które są rozstrzygane po okresie kilku lat.
– Jeśli TK zdecydował się na tak szybkie rozpatrzenie tego zagadnienia, to sprawa musi być bardzo poważna – potwierdza prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
– Jeśli okaże się, że nie wolno żądać od rodziców żadnych dokumentów potwierdzających, że np. oboje pracują, a także potwierdzi się, iż kryteria są niezgodne z konstytucją, to czeka ich poważny problem z zapisaniem dziecka do placówki – dodaje.
Jeszcze większego niż w poprzednich latach chaosu obawia się sam rzecznik, który zasugerował sędziom, by w przypadku gdy zasady rekrutacji będą niezgodne z ustawą zasadniczą, utrzymać przepisy w mocy przez 12 miesięcy. TK nie musi się jednak do tej sugestii przychylić.
– Nie mamy wątpliwości, że niektóre kryteria są niezgodne z konstytucją, choćby np. kryteria dochodów rodziców. Jeśli potwierdzą się wątpliwości rzecznika, to przy rekrutacji do przedszkoli zapanuje wolnoamerykanka. A o przyjęciu może decydować nawet kolejność zgłoszeń – obawia się Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w Opolu.
Podkreśla, że samorządy nie mają tyle miejsc, aby zapewnić je trzy- i czterolatkom.
Resort edukacji nie ma pomysłu, jak rozwiązać zasady przyjmowania do przedszkoli. W rządowych założeniach do nowelizacji ustawy o systemie oświaty zaproponowano, aby gminy samodzielnie określały, które dzieci mają pierwszeństwo w przyjęciu do placówki. Projekt ustawy ma trafić do Sejmu na początku roku.
– Kryteria powinien określać ten, kto płaci za przedszkola. Jeśli obecnie robią to gminy, to od nich powinno zależeć, kto zostanie przyjęty – wskazuje Tadeusz Kołacz, naczelnik wydziału edukacji w gminie Chrzanów.
Tłumaczy, że obecne zasady są często zwykłą fikcją, bo matka samotnie wychowująca dziecko ma prawo do przedszkola w pierwszej kolejności. Ale najczęściej nie jest ona samotna, tylko mieszka razem z ojcem dziecka bez ślubu.
Zadaniem gmin jest zapewnianie dzieciom od 3 do 6 lat miejsca w przedszkolu. Gwarancje przyjęcia mają dzieci w wieku 5 i 6 lat. O przyjęciu pozostałych decydują kryteria określone przez MEN:
● wiek dziecka – 5 i 6 lat,
● matka lub ojciec samotnie wychowujący dziecko,
● niepełnosprawność matki lub ojca,
● umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej,
● zalecenie poradni psychologiczno-pedagogicznej,
● pracujący oboje rodzice,
● uczęszczanie dziecka już wcześniej do przedszkola,
● rodzeństwo dziecka przebywa w przedszkolu,
● płacenie podatków w gminie, do której dziecko będzie uczęszczało,
● miejsce zamieszkania rodziców.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama