Biorąc pod uwagę możliwość kolejnej fali zakażeń jesienią, uczelnie powinny rozwijać narzędzia do kształcenia zdalnego. Dlatego planujemy zmiany w przepisach, które mają je do tego zachęcać - mówi Wojciech Murdzek, minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Biorąc pod uwagę możliwość kolejnej fali zakażeń jesienią, uczelnie powinny rozwijać narzędzia do kształcenia zdalnego. Dlatego planujemy zmiany w przepisach, które mają je do tego zachęcać - mówi Wojciech Murdzek, minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Resort nauki po Jarosławie Gowinie obejmował pan w specyficznych okolicznościach, bo w czasie epidemii koronawirusa. Rozeznał się pan już w sprawach ministerstwa?
Rzeczywiście kierowanie resortem rozpoczynałem w trudnym dla polskiej nauki okresie. Pojawiło się wiele nowych wyzwań i zadań związanych z dostosowaniem uczelni i instytucji naukowych do pracy w warunkach zagrożenia epidemicznego. Nadal na bieżąco monitorujemy sytuację, pozostając w kontakcie ze środowiskiem nauki, i reagujemy na jego bieżące potrzeby. Wiele zadań przed nami, choćby dostosowanie przepisów dotyczących nauki i szkolnictwa wyższego do nowej rzeczywistości i stopniowy powrót do realizacji zawieszonych przedsięwzięć w okresie odmrażania działalności uczelni i instytutów.
Epidemia wymusiła m.in. przesunięcie o rok oceny jakości działalności naukowej (ewaluacji) – z 2021 r. na 2022 r. Pojawiają się głosy, że to za mało i należy pomyśleć raczej o 2023 r. Czy resort rozważa podjęcie takich działań?
Jesteśmy otwarci na głosy środowiska, ale nie widzimy przesłanek do dalszego przesuwania terminu ewaluacji. Zależy nam, żeby nie utracić dynamiki funkcjonowania uczelni działających w cyklu, jaki zakreśla ewaluacja jakości działalności naukowej i która jest korzystna dla rozwoju uczelni. Nie zapominajmy, że wyniki ewaluacji są powiązane z innymi aspektami funkcjonowania szkół wyższych. Mam na myśli samodzielne otwieranie kierunków studiów, uprawnienia do prowadzenia szkół doktorskich i nadawania stopni naukowych.
W czasie epidemii uczelnie przeszły całkowicie na tryb pracy zdalnej. Wygląda na to, że poradziły sobie z tym lepiej niż np. szkoły podstawowe. Czy w związku z tym resort będzie rozważał zwiększenie maksymalnej liczby punktów ECTS możliwej do uzyskania w trybie e-learningowym, tak aby ta forma kształcenia była szerzej stosowana?
Rzeczywistość pozytywnie zweryfikowała możliwości uczelni w zakresie prowadzenia kształcenia w trybie zdalnym. Zgodnie ze swoimi zasobami technicznymi i infrastrukturalnymi uczelnie z powodzeniem organizują nauczanie, wykorzystując metody i techniki kształcenia na odległość. Korzystają przy tym z własnych platform e-learningowych lub używają narzędzi ogólnie dostępnych. Myślę, że wypracowanie pewnych rozwiązań w zakresie nauczania zdalnego, które zabezpieczą funkcjonowanie uczelni na wypadek wystąpienia w przyszłości nieprzewidzianych zdarzeń, jest wręcz koniecznością. Dlatego wprowadzimy w rozporządzeniu w sprawie studiów wyższy limit punktów ECTS, jaki może być uzyskany w ramach kształcenia z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość do 75 proc. na kierunkach studiów o profilu ogólnoakademickim. Biorąc pod uwagę możliwość kolejnej fali zakażeń jesienią, uczelnie powinny rozwijać narzędzia do kształcenia zdalnego. Ta zmiana ma je do tego zachęcać.
Czy możliwość obrony prac dyplomowych online będzie możliwa także po opanowaniu epidemii?
Tak, zmiana taka weszła na stałe do ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce w dodanym art. 76a. Odzwierciedlenie zmian w ustawie znalazło się ponadto w nowelizacji rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie studiów, która weszła w życie 13 maja br. Nie widzę przeciwwskazań, żeby również w tzw. normalnych warunkach, jeżeli taka będzie wola władz uczelni i kończącego ją studenta, była możliwość składania egzaminów dyplomowych z wykorzystaniem technologii informatycznych. Oczywiście konieczne będzie doskonalenie reguł i standardów w tym zakresie, tak aby zapewnić bezpieczny przebieg takich egzaminów.
Jakie rozwiązania dotyczące cyfryzacji funkcjonujących na uczelniach procesów będą stosowane na stałe?
Szkoły wyższe już od dawna wykorzystują rozwiązania informatyczne w różnych aspektach swojej działalności. W sferze dydaktycznej metody i techniki kształcenia na odległość na dobre zagościły na polskich uczelniach. Wykładowcy stosują różnego rodzaju platformy do nauki zdalnej, aplikacje i formy kształcenia online. W okresie zawieszenia funkcjonowania uczelni i instytutów weszły w życie rozwiązania umożliwiające ich organom przeprowadzanie posiedzeń i głosowań z wykorzystaniem technologii informatycznych i te możliwości pozostaną na stałe. Wprowadziliśmy również na stałe regulacje prawne pozwalające na prowadzenie bądź kontynuacje postępowań awansowych w trybie zdalnym. Liczę, że te i inne rozwiązania sprzyjać będą informatyzacji podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki oraz ułatwiać ich funkcjonowanie. Pandemia sprawiła, że przezwyciężyliśmy obawy przed wykorzystywaniem niektórych narzędzi informatycznych i dostrzegliśmy ich zalety. Myślę, że powinniśmy zachęcać uczelnie i inne podmioty do korzystania z różnych form pracy zdalnej oraz dalszej informatyzacji działalności uczelni.
Jakie jeszcze działania w zakresie informatyzacji uczelni planuje resort?
Dynamika zmian technologicznych, wzrost konkurencyjności uczelni oraz nauki, nowe wyzwania gospodarcze i społeczne wymuszają na uczelniach przeprowadzenie informatyzacji wielu procesów. Podmioty te stają wobec wielu wyzwań. Wprowadzenie elektronicznego obiegu dokumentów, interaktywnych systemów egzaminowania online, platform e-learningowych, elektronicznej rekrutacji, zdalnych systemów głosowania to tylko niektóre z nich. Uczelnie realizują je już w mniejszym lub większym stopniu. We wszystkich tych obszarach szkoły wyższe muszą planować działania zgodnie z przyjętą strategią informatyzacji danego podmiotu. Naszym zadaniem jako ministerstwa jest przygotowanie zaplecza prawnego, umożliwiającego przeprowadzanie tych wszystkich rozwiązań oraz wsparcie w zakresie pozyskiwania przez uczelnie środków na realizację zadań.
Studenci, których sytuacja materialna się pogorszyła, mogą wnioskować o zapomogi. Zlikwidowano ograniczenie, że można ubiegać się o nie tylko dwa razy w roku. Uczelnie jednak otwarcie przyznają, że mają ograniczone środki na ten cel. Czy resort planuje wsparcie szkół wyższych dodatkowymi pieniędzmi?
W czasie epidemii nie obowiązuje limit dwóch zapomóg w roku akademickim. Oznacza to, że student może złożyć wniosek o zapomogę w swojej uczelni za każdym razem, kiedy jego sytuacja życiowa pogorszyła się, np. z powodu utraty źródła dochodu przez niego albo członka jego rodziny. Nie oznacza to jednak, że powołanie się na pandemię automatycznie przekłada się na obowiązek uczelni przyznania takiej zapomogi. Może ją otrzymać student, który znalazł się w realnie trudnej sytuacji życiowej. Weryfikacja i określenie kryteriów przyznawania pomocy w tym zakresie powinna być przeprowadzana przez uczelnie. Na bieżąco rozpatrywane są wnioski uczelni o zwiększenie dotacji na świadczenia dla studentów. Większe środki są przekazywane do tych uczelni, które rzeczywiście wypłacają większą niż dotychczas liczbę zapomóg.
Od dziś ma wrócić możliwość prowadzenia zajęć dydaktycznych na ostatnich latach studiów oraz tych zajęć, które nie mogą być realizowane z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, w tym np. w laboratoriach. Pojawiają się jednak głosy, że to za wcześnie. Niektórzy akademicy boją się o swoje bezpieczeństwo. Czy każdy będzie musiał wrócić do pracy na terenie uczelni?
Pracodawcy, czyli rektorzy i kierownicy placówek PAN, już od 18 maja mają możliwość podejmowania decyzji o przywracaniu pracowników do pracy. Za każdym razem powinny być one poprzedzone szacowaniem ryzyka związanego z funkcjonowaniem tych placówek w okresie epidemii COVID-19. Od 25 maja będzie możliwość prowadzenia części zajęć na studiach i w ramach kształcenia doktorantów w siedzibach poszczególnych podmiotów w tzw. formie tradycyjnej. Taka możliwość dotyczy wszystkich zajęć na ostatnim roku kształcenia, a także zajęć – niezależnie od roku kształcenia – które z uwagi na swoją specyfikę nie mogą być prowadzone zdalnie.
Decyzję w sprawie przywracania zajęć podejmują rektorzy lub kierujący innymi podmiotami prowadzącymi kształcenie, a w przypadku konieczności realizacji zajęć w formie bez pośredniej należy zadbać o takie rozwiązania organizacyjne, które zminimalizują ryzyko zakażania się przez ich uczestników. Mam tu na myśli np. zmniejszenie liczebności grup, a także takie zmiany w planie zajęć, które nie pozwolą na kumulację w czasie tych z nich, które wymagają bezpośredniej obecności. Jednocześnie we wszystkich przypadkach, gdzie możliwe jest kształcenie zdalne, musi ono być realizowane w tej formie. Taki obowiązek wprowadza nowe rozporządzenie w sprawie ograniczenia działalności uczelni, które wchodzi w życie 25 maja br.
Trzeba zaznaczyć, iż bezpieczeństwo studentów i pracowników powinno być traktowane priorytetowo. Rektorzy i dyrektorzy instytutów, podejmując decyzje o przywracaniu zajęć, ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo kierowanych podmiotów.
Obiekcje mogą mieć też np. studenci. Czy nieobecność na zajęciach z powodu obawy o zarażenie koronawirusem powinna być przez uczelnie respektowana?
W przypadku decyzji o powrocie studentów w mury uczelni władze uczelniane mają obowiązek wprowadzenia zasad bezpiecznej organizacji zajęć, a także zapewnienia uczestnikom środków dezynfekujących oraz podstawowych środków ochrony osobistej (w zależności od rodzaju zajęć). W przypadku gdyby indywidualna sytuacja zdrowotna studenta nie pozwala mu na wzięcie udziału w zajęciach w formie stacjonarnej, należałoby zaproponować mu inne formy kształcenia i weryfikacji osiągnięć.
Czy będzie pan kontynuować reformę szkolnictwa wyższego w duchu narzuconym przez poprzedniego szefa resortu nauki?
Nasze działania będą z pewnością koncentrowały się na realizacji założeń reformy. Życie stawia obecnie nowe wyzwania również przed nauką. Cieszę się, że w tych trudnych czasach polscy naukowcy z taką energią włączają się w pracę nad pokonaniem COVID-19 i jednocześnie mają znaczne sukcesy w tym zakresie. Badacze z Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu opracowali prototyp polskich testów do diagnostyki obecności wirusa SARS-CoV-2, których produkcja jest w fazie realizacji. Instytut Chemii Bioorganicznej PAN wraz z Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym przystąpiły do współpracy z Europejskim Instytutem Bioinformatyki (EMBL-EBI). Oczywiście to tylko niektóre przykłady wspaniałej pracy polskich naukowców.
Co oprócz spraw związanych z koronawirusem będzie priorytetem resortu w najbliższych miesiącach?
Szczególny nacisk chcemy położyć na wspieranie innowacji i współpracy nauki z otoczeniem społeczno-gospodarczym. Priorytetem będzie również dalszy rozwój Sieci Badawczej Łukasiewicz – trzeciej organizacji badawczej w Europie. Połączony potencjał naszych naukowców, uczelni oraz instytutów badawczych sprawi, że polska nauka zwiększy swoją konkurencyjność i pozycję na arenie międzynarodowej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama