Kontrole inspektorów pracy wykazały, że są lekarze, którzy pracują po kilkadziesiąt godzin non stop. W blisko 250 placówkach ujawniono przypadki świadczenia ciągłej pracy w tym samym miejscu na podstawie kilku różnych umów - mówi IAR rzeczniczka Państwowej Inspekcji Pracy Danuta Rutkowska.

Dodaje, że zarówno w szpitalach publicznych, jak i niepublicznych dochodzi do takich sytuacji, że ci sami lekarze po zakończeniu pracy, którą świadczą na podstawie umowy o pracę, wykonują to samo zajęcie czy to na podstawie kontraktu, czy prowadząc własną działalność gospodarczą. I tak pracują ponad 30, ponad 70 godzin, a bywa nawet, że i ponad 100 godzin.

Zgodnie z przepisami, lekarzowi w każdej dobie przysługuje 11-godzinny , nieprzerwany odpoczynek. Osoby, które pełnią dyżur medyczny, od razu po jego zakończeniu powinny mieć wolne. Dyżur może trwać do 24 godzin. Tymczasem wielu lekarzy po pracy "biegnie" do innego szpitala lub innej placówki leczniczej. A wszystko odbywa się zgodnie z prawem - zwraca uwagę Danuta Rutkowska. Jak wyjaśnia, przepisy dopuszczają różnorodne formy zatrudnienia, możliwość wykonywania pracy na kilku etatach czy kilku podstawach prawnych.

Według Państwowej Inspekcji Pracy konieczne są takie zmiany legislacyjne, które eliminowałyby możliwość pracy w tym samym miejscu na podstawie różnych form zatrudnienia, bez zachowania prawa do odpoczynku. Konieczny jest również, w ocenie Inspekcji, jednoznaczny zapis w ustawie o działalności leczniczej, że czas pozostawania w gotowości do pracy, też nie może naruszać prawa do odpoczynku.

Z kontroli PIP wynika, że problem pracy po kilkadziesiąt godzin bez przerwy dotyczy nie tylko lekarzy ale także maszynistów czy górników.