- Pierwotny projekt ustawy o sieci został w wielu zakresach zmieniony pod wpływem zgłaszanych uwag - mówi Joanna Kopcińska.
W czwartek Sejm uchwalił ustawę wprowadzającą od 1 października sieć szpitali. Procedowana była w ekspresowym tempie. Czy to dobre rozwiązania? A jeśli tak, to dla kogo?
Długo o tym rozmawialiśmy. Sądzę, że nie ma osoby w parlamencie, która uważałaby za dobre obecnie działające rozwiązania w zakresie finansowania placówek medycznych. Wiadomo było, że trzeba podjąć działania, by uporządkować system, i to pilnie. Szpitale nie mają teraz poczucia stabilności finansowej. W wielu zakresach nie było kontraktowania świadczeń przez NFZ od 2012 r., tylko aneksowano umowy. Trudno w takich warunkach rozwijać placówkę, nie wiedząc, co będzie w kolejnych miesiącach czy latach. A sieć szpitali daje gwarancję, że kluczowe placówki nie znikną z mapy, przegrywając w konkursie, będą mieć umowy i pieniądze na leczenie w kolejnych latach. Z kolei stabilna sytuacja finansowa szpitala to też stabilny dostęp pacjenta do dalszego w nim leczenia.
Niektóre szpitale mogą stracić finansowanie i pacjenci będą musieli się przenieść. Problem mogą mieć np. placówki jednoprofilowe, zwłaszcza prywatne.
Najwięcej o tym mówią szpitale kardiologiczne. Faktycznie, jeśli chodzi o kardiologię interwencyjną, udało nam się uzyskać bardzo dobre wyniki. Człowiek z zawałem zostaje błyskawicznie zaopatrzony. W niektórych miastach mamy wręcz znacznie więcej pracowni hemodynamiki, niż wskazują wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia. Ale co się dzieje później? Pacjent po zabiegu potrzebuje opieki specjalisty, by przeżył kolejny rok, odzyskiwał sprawność. Tymczasem z tych szpitali jest wypisywany i musi radzić sobie sam. Sieć szpitali przewiduje więc, że przy oddziale kardiologicznym powinna być też poradnia, w której kontynuowane będzie leczenie.
Kwestię koordynowanej opieki dla zawałowców uregulowano niezależnie od sieci w rozporządzeniu ministra zdrowia. Teraz NFZ kończy prace nad zarządzeniem i niedługo chce ją uruchomić.
Oczywiście ustawa o sieci to niejedyny akt prawny, który ma uporządkować sytuację. Jest też wiele aktów wykonawczych, które są i będą wydawane. Nie da się wszystkiego zorganizować w jeden dzień. Reformy trwają, trwa też wielki przegląd koszyka świadczeń gwarantowanych.
Sieć budzi jednak szczególnie wiele obaw. Może można ich było częściowo uniknąć?
W tym kierunku właśnie minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podjął wiele działań. Pierwotny projekt został w wielu zakresach zmieniony, właśnie pod wpływem zgłaszanych uwag, które zostały wysłuchane i uwzględnione. Teraz trzeba dać ministerstwu czas i możliwość spokojnego wprowadzenia zmian w życie.
Ta część placówek, która nie znajdzie się w sieci, nie będzie zamykana. Dla niej będą ogłaszane konkursy, które funkcjonują od 1999 r. do teraz. Będą w nich rozdysponowywane pieniądze na świadczenia uzupełniające sieć. Gdyby sieci nie wprowadzono, wszystkie szpitale pozostawałyby z niepewnością uzyskania kontraktu. Dlatego tak bardzo wszyscy chcą się w sieci znaleźć.
Dajmy szanse, by ten projekt wprowadzono. Tam, gdzie będzie udowodniona potrzeba zmian, będą one następowały. Każda duża reforma budzi wątpliwości, a w zakresie resortu zdrowia są szczególnie wrażliwe kwestie. Budowanie wokół reformy atmosfery niepewności m.in. przez przedstawicieli poprzedniego rządu nie jest właściwe. Sami unikali często drażliwych kwestii, wierzyli też w wolny rynek, który nie poprawił dostępności świadczeń. Widać to m.in.w Krośnie Odrzańskim, gdzie powiatowy szpital skomercjalizowano, a potem sprywatyzowano. Jednak upadł. A powiat próbuje teraz zapełnić lukę w opiece dla mieszkańców, ale to już nie takie proste.
Wśród poprawek zgłaszanych przez opozycję było m.in. przesunięcie wejścia w życie sieci o kilka lat. Ale ją odrzucono. To zła propozycja?
Opozycja powinna się zdecydować: albo uznaje projekt za z gruntu zły i chce jego odrzucenia, albo przesuwa tylko jego wejście w życie. Złożyła jednak te dwa sprzeczne ze sobą wnioski. Przez zaniedbania rządu PO-PSL sytuacja polskich pacjentów jest trudna. Nie mogą dłużej czekać na zmiany.
Proponowano także utworzenie dodatkowych poziomów sieci, np. kardiologicznego czy geriatrycznego, by placówki tego typu miały szanse wejść do nowego systemu.
Mamy w całym kraju 391 lekarzy geriatrów aktywnych zawodowo. Przy tak ograniczonych zasobach lepszym rozwiązaniem, o czym wspominał m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz, jest tzw. miks, czyli praca tych specjalistów w szpitalach ogólnych, gdzie opiekują się chorymi z różnych oddziałów.
Co do placówek kardiologicznych działanie w publicznym systemie nie może być głównie dla zysku. Najważniejsze są placówki, które leczą i rehabilitują pacjenta kompleksowo. Takie z pewnością nadal będą mieć finansowanie z NFZ, a pacjenci będą zabezpieczeni, bo zarówno w sieci, jak i w wyniku konkursów te świadczenia zostaną zabezpieczone.