Zanim do Polski przyjadą papież Franciszek i młodzi pielgrzymi, rząd przyspieszy otwarcie nowych odcinków autostrad A1 i A4. A latem będą na nich otwierane bramki.
Wszystko wskazuje na to, że przed Światowymi Dniami Młodzieży (ŚDM), które zaczynają się 27 lipca, kierowcy dostaną do dyspozycji 41-kilometrowy odcinek autostrady A4 między Rzeszowem a Jarosławiem. Nie ma szans na formalne zamknięcie wszystkich prac – na to wykonawca ma czas aż do końca października. Ale gra toczy się o tzw. przejezdność – jak przed Euro 2012.
– Zgodnie z podpisanym aneksem wykonawca robi wszystko, aby udostępnić do ruchu A4 już 20 lipca. Ale zaznaczam: ruch miałby się wówczas odbywać z utrudnieniami – podkreśla Jan Krynicki, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Pierwsza cała autostrada
To oznaczałoby, że już w lipcu da się przejechać trasą A4 z Niemiec na Ukrainę. To będzie pierwsza polska autostrada od granicy do granicy. Po oddaniu odcinka A4 z Rzeszowa do Jarosławia da to łącznie ponad 670 km bez skrzyżowania ze światłami (stanąć trzeba będzie tylko przed bramkami na dwóch punktach poboru opłat: między Wrocławiem a Gliwicami oraz Katowicami a Krakowem).
Na nowym odcinku na razie kierowcy będą musieli zdjąć nogę z gazu w trzech miejscach, gdzie pojawią się zwężenia i ograniczenie prędkości – ruch w obu kierunkach będzie się musiał pomieścić na jednej jezdni. Powód to naprawa po poprzednim wykonawcy m.in. dwóch wiaduktów wzdłuż A4 nad liniami PKP. Jak szacuje inwestor, zwężenia pojawią się w sumie na kilku kilometrach trasy.
– Do wykonania pozostały m.in. prace naprawcze na obiektach inżynierskich nad liniami kolejowymi, montaż barier i ekranów oraz roboty poza trasą główną przy zieleni, drogach serwisowych itd. – podaje GDDKiA.
Zakończenie zwężeń jezdni Dyrekcja planuje na koniec sierpnia. Zakończenie wszystkich prac planowane jest na koniec października. Budimex i Strabag kończą ten odcinek A4 po tym, jak w styczniu 2014 r. GDDKiA zerwała umowę ze stojącym nad finansową przepaścią Polimeksem-Mostostalem, który dociągnął tę inwestycję do dwóch trzecich i porzucił prace. Kontrakt z nowym konsorcjum został podpisany we wrześniu 2014 r. na kwotę ponad 719 mln zł, ale potem poszła ona jeszcze w górę. W styczniu br. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (MIB) zgodziło się dopłacić wykonawcom 215 mln zł z powodu robót naprawczych po Polimeksie.
A4 między Rzeszowem i Jarosławiem będzie odgrywać ważną rolę w obsłudze ŚDM – bo tędy da się dojechać do Krakowa od strony granicy z Ukrainą.
Drugi odcinek autostradowy, którego otwarcie przyspieszą ŚDM, to trasa A1 ze Strykowa do Tuszyna, która będzie pełnić funkcję wschodniej obwodnicy Łodzi. Te 40 km domyka układ dróg szybkiego ruchu w centralnej Polsce. Dzięki nim skrzyżowanie autostrad A1 i A2 w Strykowie zostaje połączone – za sprawą węzła w Piotrkowie Trybunalskim – z ekspresówką S8 w kierunku Wrocławia i gierkówką prowadzącą w kierunku Śląska. Tym fragmentem A1 też został wyznaczony jeden z korytarzy do obsługi ŚDM.
– Jeśli nie będzie poważnych załamań pogody powodujących podtopienia, obsunięcia skarp, a także zastrzeżeń inspektorów nadzoru budowlanego, na dziś wszystko wskazuje, że te trzy odcinki uda się przekazać do ruchu przed ŚDM – ocenia Jan Krynicki z GDDKiA.
Zapisany w umowach termin otwarcia to 6 sierpnia – czyli po ŚDM. Ale resort infrastruktury naciskał na wykonawców, żeby wyrobili się przed imprezą. Umowy były w sumie trzy (za łącznie ponad miliard złotych), a wszystkie odcinki trzeba otworzyć jednocześnie. Dostosowały się spółki Budimex i Mota Engil, ale weto zgłosił Strabag. W branży nie jest tajemnicą, że ten wykonawca chciał od GDDKiA za przyspieszenie prac aneksu na 4,5 mln zł (do kontraktu wartego prawie 340 mln zł).
W tym przypadku rząd na dopłatę się nie zgodził, ale mimo to od kwietnia na odcinku budowanym przez Strabag nastąpiło bardzo duże przyspieszenie prac. W branży mówi się, że wykonawca zmobilizował ludzi i sprzęt, żeby, mając w perspektywie kolejne duże zlecenia do 2025 r., nie podpaść rządowemu inwestorowi.
Według nieoficjalnych informacji plan jest taki, że kierowcy mieli tędy ruszyć na początku lipca. – Nie podajemy na razie dat. Ale trwają odbiory na całym odcinku – powiedział wczoraj DGP Maciej Zalewski z GDDKiA w Łodzi.
Syndrom Euro podczas ŚDM
– Przyspieszanie otwarć dróg przed ŚDM przypomina syndrom Euro 2012, ale na mniejszą skalę – twierdzi Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom, które monitoruje budowę dróg.
Mimo że kierowcy będą mieli powody do zadowolenia, dla procesu inwestycyjnego to wcale nie jest, jego zdaniem, zjawisko pozytywne. – Harmonogram budowy powinien być rzeczą świętą. Można pewne rzeczy przyspieszyć bez dodatkowych kosztów po stronie wykonawcy, ale to kwestia dni, a nie tygodni albo miesięcy – podkreśla Chwiałkowski.
Ekspert przypomina przypadek odcinka C autostrady A2 z Łodzi do Warszawy, która była budowana w dzikim pośpiechu, żeby zdążyć przed pierwszym gwizdkiem Euro 2012. – Odcinek wciąż jest nieskończony, a na jaw wychodzą usterki, np. dzwoniące ekrany akustyczne – przypomina Robert Chwiałkowski.
– Żeby wykonawca wykonał coś na kilka tygodni przed terminem, musi albo zwiększyć zatrudnienie, co generuje koszty, albo robić wiele rzeczy byle jak, z przymykaniem oka nadzoru na niedoróbki. Wykonawca bez dodatkowej zapłaty ze strony inwestora nie zwiększy swoich kosztów. Ryzykiem takiego sztucznego nadganiania budowy jest utrata jakości – obawia się specjalista.
Nowym odcinkiem A1 Stryków – Tuszyn da się przejechać bez zatrzymywania całą trasę między Wrocławiem, Łodzią i Trójmiastem. Jak ostrzegaliśmy w DGP na początku czerwca, to będzie oznaczało wprowadzenie dodatkowego ruchu na autostradę A1 między Strykowem a Gdańskiem, która w letnie weekendy i tak przeżywa oblężenie. Resort infrastruktury ma tego świadomość, dlatego wczoraj minister Andrzej Adamczyk częściowo wycofał się z zapowiedzi, że w tym roku bramki nie będą latem podnoszone.
Najnowsza decyzja jest taka, że w czasie wzmożonego ruchu bramki w punktach poboru opłat mają być otwierane: na A1 między Toruniem i Gdańskiem w wakacyjne weekendy, a na A4 między Krakowem i Katowicami tylko podczas ŚDM. Rozwiązanie zostało opracowane wspólnie z koncesjonariuszami tych odcinków, czyli GTC i Stalexportem. Zapowiedzi są takie, że szlabany mają iść w górę, jeśli zatory mogłyby wpływać na zdrowie lub bezpieczeństwo podróżnych. W praktyce: jeśli czas postoju na bramkach przekroczy pół godziny.
Dodatkowo w celu przyspieszenia przejazdu przez bramki na odcinku A1 Toruń – Gdańsk opłata zostanie zaokrąglona – z 29,90 zł do 30 zł. Resort wyliczył, że te 10 gr od samochodu pozwoli skrócić czas przejazdu o blisko 10 proc.