Włodarze z Pomorza nie chcą czekać na zapowiadane przez posłów prace nad zmianami w budżetach partycypacyjnych miast. Sami przejmują inicjatywę
Projekt ma na razie charakter pilotażowy, a uczestniczy w nim Sopot – pionier budżetów obywatelskich w Polsce – oraz 11 samorządów: Gdańsk, Gdynia, Puck, Władysławowo, Pruszcz Gdański, Lębork, Szemud, Tczew, Rumia, Malbork i Krynica Morska. Wszystkie te samorządy zawarły porozumienie w sprawie wspólnego harmonogramu przeprowadzenia tegorocznej edycji budżetów obywatelskich.
Do tej pory każde miasto i gmina miały własne terminy, ale zgodnie z porozumieniem w tym roku wnioski przyjmowane będą w tym samym czasie – w kwietniu. We wrześniu odbędą się zaś głosowania. Jak powiedział nam wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski, chodzi o efekt wizerunkowy i informacyjny. Skoordynowane działania mają zwiększyć zaangażowanie mieszkańców. Dają też możliwość połączenia sił wielu samorządów w jednej, zakrojonej na dużą skalę, kampanii informacyjnej.
Czy do inicjatywy dołączą inne miasta? Pomysłodawcy projektu namawiają już do tego swoich kolegów samorządowców, ale inne gminy chcą wpierw zobaczyć, jak projekt wypali w wersji pilotażowej. – Projekt spodobał się m.in. prezydentowi Słupska Robertowi Biedroniowi. Zainteresowane są także władze Warszawy, choć tu problemem mogą okazać się dzielnice, z których każda ma własny budżet obywatelski – zdradza nam jeden z samorządowców.
Nie wszyscy jednak odnoszą się do pomysłu z entuzjazmem. – Moim zdaniem proces powinien być indywidualnie układany w czasie przez każdą gminę. Wynika to ze specyfiki urzędu, liczby zgłaszanych projektów i ich zakresu – uważa Bartłomiej Świerczewski, dyrektor biura ds. partycypacji społecznej we Wrocławiu. – Mieszkańcy zgłosili w tym roku prawie 800 projektów. Wszystkie muszą zostać sprawdzone pod kątem prawnym, finansowym i formalnym przez urzędników – dodaje. Wrocławski Budżet Obywatelski (WBO) zakłada następnie proces konsultacji tych wszystkich projektów, czyli rozmowy w formie otwartych spotkań z mieszkańcami o każdym ze złożonych projektów. – Dlatego WBO zaczyna się we Wrocławiu w styczniu, a głosowanie mamy na przełomie września i października – wyjaśnia Świerczewski.
Terminy nie dla wszystkich
Problemem może być przełamanie przyzwyczajeń części mieszkańców, tam gdzie budżet partycypacyjny wdrażany jest już kolejny rok. – Nasze miasto od pierwszej edycji ma stałe terminy zgłaszania projektów i głosowania w ramach budżetu obywatelskiego. Łodzianie są do nich już przyzwyczajeni – przekonuje Marcin Masłowski z tamtejszego urzędu miasta. W tym akurat przypadku terminy te są bardzo podobne do sopockiego projektu.
Kłopoty mogłaby mieć za to stolica. – Pomysł jest bardzo atrakcyjny, jednak Warszawa ze względu na swój specyficzny kształt wynikający z ustawy warszawskiej i konieczności zaopiniowania budżetów dzielnic przez ich rady do 31 sierpnia nie mogłaby go u siebie wdrożyć – zwraca uwagę Justyna Michalak ze stołecznego ratusza. Wyjaśnia, że w związku z tym mniej czasu pozostaje na przeprowadzenie całego procesu budżetu partycypacyjnego.
Ponadto lokalni włodarze deklarują, że ewentualne zmiany w budżetach muszą odbywać się na podstawie konsultacji z tymi, których dotyczą, czyli obywatelami.
– Samorządy stają się coraz bardziej otwarte na pomysły mieszkańców, ale też mieszkańcy oswajają się cały czas z młodym i nie do końca jeszcze ukształtowanym narzędziem, jakim są budżety obywatelskie. Stąd tak ważne jest rozwijanie tego mechanizmu w sposób zrównoważony, by żadna ze stron nie nadwyrężyła wspomnianego zaufania – zaznacza Maciej Stachura z urzędu miasta w Katowicach.
Jeśli mimo tych trudności inicjatywa przyjmie się w wymiarze ogólnopolskim (np. w gminach i mniejszych miastach), będzie to oddolna rewolucja w budżetach obywatelskich, które pojawiły się w Polsce dopiero w 2011 r., właśnie w Sopocie.
Poselskie plany
Swoje pomysły odnośnie dalszego funkcjonowania budżetów mają też parlamentarzyści – o czym jako pierwsi pisaliśmy niedawno w DGP. Mają o nich wkrótce dyskutować podczas obrad parlamentarnego zespołu ds. miast polskich. Zdaniem PiS w większych gminach budżety partycypacyjne powinny być obowiązkowe, a nie uzależnione od woli burmistrza czy prezydenta miasta. To zresztą niejedyny pomysł posłów partii rządzącej – chce ona wprowadzić np. wspólne kryteria dotyczące tego, jaki procent rocznych budżetów gmin rozdysponują mieszkańcy.
Opozycja nie jest do końca przekonana do takiej regulacji, choć wcześniej sama zgłaszała podobne propozycje. Tuż przed pierwszą turą wyborów samorządowych w listopadzie 2014 r. z postulatem „budżet obywatelski w każdej gminie” wyszła ówczesna premier Ewa Kopacz (PO). Rok wcześniej PSL przygotowało nawet projekt ustawy przewidujący, że każda gmina mająca powyżej 5 tys. mieszkańców przeznaczy co najmniej 1 proc. wydatków na budżet obywatelski.
Więcej w piątkowym Tygodniku GP