Tylko 12 miesięcy, a nie 24, będą miały samorządy na zastąpienie nazw ulic i budynków kojarzących się z ustrojem totalitarnym. Tak zakłada poprawka, która została wprowadzona do projektu ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Prace nad ustawą toczą się w Sejmie.
– Ogólnie negatywnie opiniujemy ten projekt – zaznacza Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. – Nie ma nim jasnych kryteriów, jakie symbole komunistyczne powinny zostać usunięte i będą zakazane. W mojej ocenie ustawa powinna to wyraźnie wskazywać – wyjaśnia.
Z projektu wynika jedynie, że nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny ani w inny sposób takiego ustroju propagować. Zmieniane będą nazwy symbolizujące represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989.
Kto będzie decydował, czy nazwa jest prawidłowa? Projekt przewiduje, że wojewoda, ale nie samodzielnie. Będzie musiał zasięgnąć opinii Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Pomocą służyć będzie także Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – choć skorzystanie z jej opinii obligatoryjne nie będzie.
IPN takie rozwiązanie chwali. Uważa wprowadzenie ogólnej definicji „propagowania komunizmu” za lepsze niż konstruowanie zamkniętego katalogu. Przekonuje, że enumeratywne wymienienie wszystkich nazw jest zarówno trudne, jak i nieskuteczne, ponieważ może uniemożliwiać dokonanie indywidualnej oceny poszczególnych, czasami bardzo skomplikowanych przypadków. W opinii do projektu instytut podkreśla, że istotą ustawy powinno być ingerowanie w tych wszystkich przypadkach, gdy konkretne nazwy zostały nadane intencjonalnie w celu propagowania komunizmu.
Zdaniem Związku Powiatów Polskich można byłoby zastosować procedurę mieszaną. Wtedy, gdy jest pewność, że nazwa propaguje komunizm, konsultacje nie byłyby konieczne.
– Zwracamy uwagę, że IPN sporządzał w poprzednich latach wykazy nazw budzących oczywiste skojarzenia z systemem totalitarnym. Procedura opiniowania mogłaby mieć zastosowanie w przypadkach budzących wątpliwości, w zakresie nazw nieobjętych wykazem – wskazuje ZPP w opinii do projektu. Dodaje, że również samorządy winny mieć prawo do zasięgnięcia opinii IPN – przed wydaniem aktu w sprawie nadania nazwy.
Powiaty uważają też, że termin na zmianę nazw należy znacząco wydłużyć. – Będzie to wiązało się z koniecznością zmian w dokumentach, rejestrach i ewidencjach publicznych. Rozłożenie całego procesu w czasie pozwoli na lepsze wykorzystanie zasobów kadrowych instytucji publicznych, a co za tym idzie na zmniejszenie kosztów wejścia w życie ustawy – argumentuje ZPP. Samorządy chcą mieć też czas na ewentualne konsultacje propozycji nowych nazw ulic z mieszkańcami.
Skrócenie okresu przewidzianego na zmiany z planowanych dwóch lat do roku odbyło się wbrew samorządowcom, zwłaszcza że ustawa ma zacząć obowiązywać w ciągu 3 miesięcy od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Opozycja postuluje nawet wydłużenie terminu na wymianę nazw nawet do 5 lat.
Co jeśli miasta nie zdążą ze zmianami albo nie będą chciały ich wprowadzić – czego spodziewa się m.in. Andrzej Porawski? Wojewoda będzie miał prawo wydać zarządzenie zastępcze w sprawie nowej nazwy.
1,2 mln zł tyle wyniesie koszt wprowadzenia ustawy dla Instytutu Pamięci Narodowej
Etap legislacyjny
Projekt po pierwszym czytaniu