Samorządy podwoiły wydatki na utrzymanie siedzib i pracowników. Tak wynika z sondy DGP przeprowadzonej w 50 gminach i miastach. Sprawdzaliśmy ich koszty od 2008 roku.
Od ostatnich czterech lat wydatki samorządów w przeliczeniu na jednego mieszkańca wzrosły nawet o 100 proc. Przyczyn jest wiele, począwszy od rosnących opłat za media i usługi, a kończąc na wyposażaniu stanowisk pracy w nowe komputery. Gminy rosnące wydatki tłumaczą też coraz większymi wymaganiami mieszkańców. Z tego powodu trzeba tworzyć nowe oddziały i punkty konsultacyjne.

Drogie siedziby

W dużych miastach poważnym problemem jest też sama infrastruktura. Wydziały urzędów są porozrzucane w różnych miejscach, a to wiąże się z dodatkowymi kosztami. Część z nich zmuszona jest nawet wynajmować budynki od osób prywatnych.
Siedziby innych mieszczą się w zabytkowych kamienicach. Na dodatek samorządy muszą dopłacać do pensji urzędników, którzy wykonują zadania zlecone przez administrację rządową. Dotacja, jaka trafia na ten cel z budżetu, nie wystarcza.
W Kolnie w 2008 roku w przeliczeniu na jednego mieszkańca koszt utrzymania urzędu wynosił 332 zł. W tym roku już 403 zł. A to stanowi około 17 proc. całego budżetu miasta. Z kolei koszt funkcjonowania urzędu w Namysłowie wzrósł z 4,2 mln zł w 2008 roku do 5 mln zł w tym. To jednak nie przeszkadza w inwestowaniu w nowoczesne stanowiska pracy.

Z największymi wydatkami borykają się mniejsze miejscowości

– Modernizujemy sprzęt techniczny, a w kolejnym roku zamierzamy pracownikom zakupić nowe komputery – wyjaśnia Wanda Myca, naczelnik wydziału organizacyjnego urzędu miejskiego w Namysłowie.
Nowe stanowiska pracy będą też doposażone w Gogolinie. Urząd ten w 2008 roku wydawał na utrzymanie blisko 3,5 mln zł, a w tym planuje już 5,1 mln zł. Koszty w przeliczeniu na jednego mieszkańca wzrosły w ciągu pięciu lat z 285 zł do 416 zł.
– Urząd mieści się w starym budynku, który wymaga ciągłych remontów, a na dodatek jest nieocieplany i bardzo dużo pieniędzy pochłania koszt ogrzewania olejowego – mówi Joachim Woltala, burmistrz Gogolina.
Z podobnymi problemami boryka się gmina Nysa. Tam w sprawdzanym przez DGP okresie koszty utrzymania jednostki wzrosły z 8,5 mln zł do blisko 10 mln zł.
– Największe uciążliwości z utrzymaniem urzędu to koszty energii elektrycznej, centralnego ogrzewania i połączeń telefonicznych, bo rośnie liczba spraw, którymi zajmują się urzędnicy – mówi Michał Baziuk, sekretarz gminy Nysa.
Tłumaczy, że w miarę możliwości urząd prowadzi działania na rzecz ograniczenia kosztów, np. wymieniając oświetlenie na energooszczędne.
W Szczecinie tylko w ubiegłym roku urząd wydał na media, pocztę i ogłoszenia blisko 13 mln zł. Z kolei na utrzymanie stanowisk pracy, odpis na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, materiały biurowe i ryczałty za używanie prywatnych samochodów – 2,1 mln zł, a na zakup sprzętu pół miliona złotych.
Łącznie w 2008 roku funkcjonowanie szczecińskiego magistratu kosztowało 12,9 mln zł, a obecnie – blisko 3 mln zł więcej. Co ciekawe, urząd ten chce wymienić aż 100 komputerów. A to oznacza, że 10 proc. urzędników będzie miało nowe stanowiska pracy. Sprzęt i programy za blisko 25 tys. zł zamierza w tym roku kupić też urząd gminy w Stargardzie Szczecińskim. Podobne plany mają Kraków i Sosnowiec.
Rekordzistą jest Urząd Miasta Katowice. Co roku na nowe komputery i drukarki wydaje średnio 1,2 mln zł. Obecnie utrzymanie urzędu kosztuje jednego mieszańca Katowic blisko 400 zł. Przed pięcioma laty było to około 210 zł.
Z największymi wydatkami borykają się jednak mniejsze miejscowości, gdzie płacących podatki do gminy jest znacznie mniej niż w dużych aglomeracjach. W Szczecinie koszt utrzymania urzędu w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi 40 zł, a w Międzyzdrojach aż 680 zł.
– Urząd mieści się w starej willi, częściowo rozbudowanej. Dlatego przygotowujemy się do budowy nowego urzędu według obecnie obowiązujących standardów – mówi Henryk Nogala, sekretarz gminy Międzyzdroje.

Szukanie oszczędności

Miasta jednak nie odpuszczają i podejmują coraz to nowe inicjatywy, które mają przynieść oszczędności.
– W dużych centrach handlowych i hipermarketach mamy otwarte przez siedem dni w tygodniu punkty obsługi urzędu. Mieszkańcy mogą tam załatwić większość spraw, takich jak wydanie dowodu osobistego lub prawa jazdy, zameldowanie, a także nadanie nr. PESEL – mówi Marek Stopa, sekretarz Rzeszowa.