Choć resort zdrowia dopiero rozpoczyna prace nad regulacjami ograniczającymi sprzedaż wyskokowych trunków, lokalne władze zgodnie zapowiadają – skorzystamy z nowych uprawnień.
Samorządy od dawna lobbują w rządzie o zmiany w prawie, które pozwolą im wprowadzać bardziej restrykcyjne ograniczenia dotyczące sprzedawania i spożywania alkoholu.
– W latach 2014–2015 prezydent Krakowa wielokrotnie występował do Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z pismami zawierającymi postulaty zmian w zakresie handlu napojami alkoholowymi, w szczególności z wnioskiem o nadanie samorządom prawa do ograniczania godzin sprzedaży alkoholu – przypomina Maciej Grzyb z biura prasowego krakowskiego magistratu.
Walka z alkoholizmem / Dziennik Gazeta Prawna
Wygląda na to, że po latach starań prośby lokalnych włodarzy zostaną wreszcie wysłuchane. Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło prace nad nowelizacją ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 487). – Projekt wpisany został do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów – potwierdza Milena Kruszewska, rzeczniczka resortu.
Projektodawcy wskazują, że jednym z powodów podjęcia prac jest fakt, że ilość spożywanego alkoholu w Polsce przewyższa średnią unijną.
Alkohol na każdym rogu
Szykowane regulacje przewidują znaczne rozszerzenie kompetencji władz lokalnych. Mowa np. o zwiększeniu uprawnień rady gminy w zakresie ustalania liczby punktów handlujących alkoholem – napojów przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży (sklepy), jak i w miejscu sprzedaży (bary, restauracje). Limity te uchwalają radni w odniesieniu do całej gminy lub każdej dzielnicy – w przypadku większych miast. Zmiana polegać ma na tym, że radni mogliby określić progi odrębnie dla „poszczególnych rodzajów” napojów alkoholowych. Resort na razie nie precyzuje, jak konkretnie zostanie to uregulowane, ale w grę mogą wchodzić takie trunki jak piwo, wino czy wódka.
Większość samorządów miejskich, z którymi rozmawialiśmy, pozytywnie ocenia kierunek zmian zaproponowanych przez resort zdrowia.
– Jesteśmy zainteresowani rozwiązaniami prawnymi, które zwiększą możliwości faktycznego kształtowania sieci sprzedaży napojów alkoholowych na terenie miasta – deklaruje Paweł Madej z wydziału zdrowia i spraw społecznych urzędu miejskiego we Wrocławiu. – Rozdzielenie limitów według poziomu zawartości alkoholu jest warte rozważenia i może być działaniem w dobrym kierunku – ocenia Dariusz Wołodźko z urzędu miasta w Gdańsku. W podobnym tonie wypowiadają się m.in. urzędnicy z Katowic, Torunia i Olsztyna.
Sceptycznie nastawione są władze Lublina.
– Wydaje się, że dotychczasowe rozwiązania spełniają oczekiwania i nie ma powodu do ustalania odrębnego limitu dla punktów sprzedających wino i odrębnego dla tych, które oferują wódkę. W naszym mieście na 568 sklepów z alkoholem tylko kilka sprzedaje wyłącznie wino lub jedynie wódkę – mówi Olga Mazurek-Podleśna z urzędu miasta w Lublinie.
Piwo pod kontrolą
Co innego, jeśli regulacja uderzy w sprzedawców piwa (niezależnie od tego, czy mają w asortymencie inne wyskokowe trunki). Dlaczego? Dzisiaj liczbę punktów sprzedaży alkoholu uchwala się ogółem dla wszystkich rodzajów napojów alkoholowych, z wyłączeniem tych o zawartości poniżej 4,5 proc. alkoholu oraz piwa.
– Powoduje to, że liczba punktów sprzedaży piwa pozostaje nielimitowana. Ze względu na fakt, że jest to napój alkoholowy najbardziej popularny, brak możliwości ograniczenia jego dostępności poprzez ustalenie limitu punktów sprzedaży jest niekorzystne z punktu widzenia profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych – tłumaczy Maciej Maciejewski, pełnomocnik prezydenta Katowic ds. rozwiązywania problemów uzależnień.
Tak więc jeśli rada gminy będzie mogła ustalać limit punktów sprzedaży w odniesieniu do różnych rodzajów napojów alkoholowych – w tym piwa – to może się okazać, że w wielu miejscach tego rodzaju produkty z czasem znikną z półek.
Samorządy mają też swoje propozycje.
– Wartościowe społecznie wydaje się ewentualne wprowadzenie możliwości różnicowania liczby koncesji oraz godzin otwarcia miejsc ich sprzedaży w poszczególnych częściach czy dzielnicach miast. Dotyczy to zwłaszcza dużych miast, w których funkcjonują dzielnice „turystyczne” i „sypialnie” – mówi Dariusz Wołodźko z gdańskiego magistratu.
Na te postulaty projekt resortu zdrowia też w części odpowiada. Plan zakłada zwiększenie uprawnień rad gmin w zakresie „ograniczania sprzedaży napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży, prowadzonej między godziną 22.00 a 06.00” (nie wiadomo jeszcze, czy w odniesieniu do wybranych części miasta, czy na całym jego obszarze).
Samorządy już zacierają ręce.
– Należałoby rozważyć wprowadzenie takiego ograniczenia, szczególnie w miejscach, w których występują przypadki zakłócenia porządku publicznego – stwierdza Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia. Podobne deklaracje słyszymy np. w Katowicach, Białymstoku, Lublinie i Olsztynie.
Urzędnicy ze stolicy Dolnego Śląska już sugerują „udoskonalenie” rządowej propozycji. – Należałoby rozważyć wprowadzenie dodatkowej delegacji dla rady gminy pozwalającej na określenie w uchwale zasad czy dodatkowych kryteriów decydujących o wyborze tych punktów sprzedaży, które otrzymają uprawnienie do nocnej sprzedaży napojów alkoholowych – sugeruje Paweł Madej z urzędu miasta we Wrocławiu.
Jego zdaniem nie każda gmina będzie zainteresowana ograniczeniem godzin sprzedaży, a inne niekoniecznie akurat w godzinach od 22.00 do 6.00. Może się zdarzyć, że niektóre samorządy uznają, że wybrane punkty sprzedaży powinny być zamknięte o godzinę wcześniej.
Na razie nie wiadomo, jak szybko resort przedstawi projekt ustawy i kiedy mogłaby ona wejść w życie. Projektodawcy liczą na to, że wprowadzenie rozwiązań umożliwiających ograniczenie dostępności napojów alkoholowych wpłynie na poprawę zdrowia Polaków.