Pracodawcy proponują zlikwidowanie obowiązujących kontraktów. W miejsce tych na okres próbny, czas określony i czas nieokreślony, zostanie wprowadzony tylko jeden
Formy zatrudnienia / Dziennik Gazeta Prawna
Prace nad zmianami kodeksu pracy dotyczące umów na czas określony i dokumentacji pracowniczej to dobra okazja do szerszego spojrzenia na przepisy dotyczące zasad zatrudniania i związanych z tym formalności. Będziemy zgłaszać propozycję wprowadzenia do systemu prawnego jednego rodzaju umowy o pracę – mówiła Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Dodaje, że poszczególne uprawnienia związane z rozwiązywaniem umowy, takie jak okres wypowiedzenia czy uzasadnienie wypowiedzenia, zatrudniony nabywałby automatycznie, wraz z biegiem czasu trwania kontraktu. Oczywiście ważne będą szczegóły i o nich trzeba będzie rozmawiać z partnerami społecznymi.
Takie deklaracje padły w związku z wczorajszym posiedzeniem zespołu prawa pracy komisji trójstronnej, na którym, tradycyjnie już bez udziału strony związkowej, rozmawiano o projekcie zmian przepisów dotyczących przechowywania dokumentacji pracowniczej.
– Jestem pracodawcą i wiem, ile zawirowań, obowiązków informacyjnych, aneksów, świadectw pracy oraz innych dokumentów jest wymaganych w związku ze zmianą umowy. Dzięki wprowadzeniu jej jednego rodzaju zmniejszeniu uległaby biurokracja i obowiązki archiwizacyjne leżące po stronie pracodawcy – mówi Maciej Sekunda, przewodniczący zespołu prawa pracy komisji trójstronnej.
– Jeden rodzaj umowy byłby cenny dla mikrofirm, gdzie często obowiązki kadrowe wykonuje sam właściciel i nie ma głowy ani czasu, by pilnować terminów i obowiązków związanych z poszczególnymi rodzajami umów – dodaje Maciej Sekunda.
Koniec cywilnoprawnych
Ważnym argumentem dla strony związkowej za przystąpieniem do rozmów nad koncepcją jednej umowy byłaby likwidacja umów śmieciowych. Odpadłby podnoszony przez związkowców problem różnicowania pracowników na tych lepszych – zatrudnionych na czas nieokreślony, i gorszych – zatrudnionych na czas określony.
– Oczywiście, że jesteśmy zainteresowani rozwiązaniami, które skończą z podziałem pracowników ze względu na sposób zatrudnienia – wyjaśnia Paweł Śmigielski, ekspert OPZZ.
– Obawiam się jednak, że wprowadzenie jednego rodzaju umowy pociągnie za sobą kolejne zliberalizowanie zasad zatrudniania i rozwiązywania umów o pracę. Uważam, że taki pomysł to próba osłabienia propozycji rządu, które podnoszą na wyższy poziom prawa osób zatrudnionych na czas określony. Związki zawodowe nie zgodzą się na rezygnację ze z trudem wywalczonych zmian – kończy Śmigielski.
Unia się zastanawiała
Jeden rodzaj kontraktu nie jest wymysłem polskich pracodawców. Kilka lat temu problem ten był rozważany przez Komisję Europejską. Propozycje zakładały, że pracownicy byliby zatrudnieni na podstawie jednolitej, stałej umowy o pracę, tzw. single, open-ended contract, i wraz ze stażem pracy nabywaliby kolejne przywileje pracownicze. Jednak prace nad tym rozwiązaniem ustały.
– Krytycznie oceniam koncepcję jednego rodzaju umowy o pracę. Tradycyjny i sprawdzony model przewiduje podział na umowy terminowe i te na czas nieokreślony. Uważam, że rezygnacja z niego na rzecz wprowadzenia jednego rodzaju umowy byłaby niekorzystna dla pracowników – uważa prof. Jerzy Wratny z zakładu prawa pracy Polskiej Akademii Nauk.
– Skutek jego wprowadzenia byłby taki, że zamiast podnieść standardy zatrudnionych na czas określony, obniżone zostaną warunki zatrudniania na podstawie umów stałych – dodaje.
Jego zdaniem jeden rodzaj umowy o pracę skutkowałby destabilizacją stosunku pracy. Osoby, które obecnie są zatrudnione na czas określony, mają oznaczoną w czasie perspektywę zatrudnienia. Po zmianie proponowanej przez pracodawców byłyby pozbawione tego gwarancyjnego elementu.