Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawiając projekt, który powstawał w jego resorcie ocenił, że zawarte w nim propozycje zmian są dobre dla wszystkich pracowników. Wyraził też nadzieję, że może on być "jednym z nielicznych, który może połączyć różne wrażliwości polityczne dla dobrej zmiany dla polskich pracowników".

"Proponowane zmiany w Kodeksie pracy zmierzają do ograniczenia nieuzasadnionego wykorzystywania umów na czas określony. Obecnie są one zawierane niejednokrotnie na bardzo długie okresy bez obiektywnego uzasadnienia i pozbawiają pracowników poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa" - wskazał minister.

"Podstawą zatrudnienia powinny być umowy o pracę na czas nieokreślony" - dodał.

Szef resortu pracy poinformował, że propozycja przewiduje, by okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony oraz łączny okres zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony, zawieranych między tymi samymi stronami stosunku pracy, nie mógł być dłuższy niż 33 miesiące. Ponadto łączna liczba tych umów nie będzie mogła przekraczać trzech (obecnie cztery).

Minister podkreślił, że przyjęty w projekcie okres 33 miesięcy jest rozwiązaniem kompromisowym, gdyż związki zawodowe postulowały, by okres ten wynosił 18 lub 24 miesiące. Z kolei pracodawcy, by było to maksymalnie 48 miesięcy.

Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że projekt przewiduje wyjątki odnoszące się do tego limitu. Chodzi o umowy zawierane na czas określony w celu, m.in.: zastępstwa pracownika w czasie jego usprawiedliwionej nieobecności; wykonywania pracy o charakterze dorywczym lub sezonowym; wykonywania pracy przez okres kadencji.

Podkreślił, że kolejna istotna zmiana, jaką przewiduje dokument odnosi się do długości okresów wypowiedzenia umów o pracę zawartych na czas określony. Miałby on być uzależniony od okresu zatrudnienia u danego pracodawcy, analogicznie jak ma to miejsce w przypadku umów o pracę zawartych na czas nieokreślony.

Zgodnie z propozycją rządu, w przypadku zatrudnienia u danego pracodawcy przez okres krótszy niż 6 miesięcy okres wypowiedzenia miałby wynieść 2 tygodnie. Jeśli staż pracy będzie wynosił co najmniej pół roku, wówczas okres ten wyniesie 1 miesiąc. Jednak, gdy pracownik zatrudniony jest u danego pracodawcy co najmniej 3 lat, to okres wypowiedzenia umowy ma wynosić 3 miesiące.

Projekt nowych przepisów ma też umożliwić pracodawcy jednostronnego zwolnienia pracownika z obowiązku świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia z zachowaniem prawa do wynagrodzenia.

Do proponowanych rozwiązań pozytywnie odnieśli się przedstawiciele wszystkich klubów.

Tomasz Szymański (PO) podkreślił, że projektowane zmiany są bardzo oczekiwane społecznie. "Projekt jest kwintesencją dialogu różnych środowisk, początkiem wielkiej reformy prawa pracy w Polsce" - mówił. Jak dodał klub PO opowiada się za dalszymi pracami nad projektem w odpowiedniej komisji sejmowej.

Z kolei Janusz Śniadek (PiS) choć zapowiedział, że największy klub opozycyjny będzie głosował za przyjęciem rządowego projektu, zaznaczył, że "jest on namiastką tego, co powinno zostać zrobione". Wskazał też, że wymaga on doprecyzowania w pewnych kwestiach.

Poparcie dla dokumentu wyraził też Józef Zych z PSL. "Po zapoznaniu się z projektem klub PSL uważa, że zasługuje on na uwagę" - zadeklarował.

Poseł SLD Ryszard Zbrzyzny również ocenił, że proponowane zmiany są dobre i idą w dobrym kierunku. Zwrócił jednak uwagę, że zapisany w projekcie maksymalny okres trwania umów terminowych powinien być przeanalizowany, a okres vacatio legis ustawy skrócony do 14 dni. Rząd w projekcie zaproponował by było to 6 miesięcy. "Popieramy ten projekt i chcemy go doskonalić" - zaznaczył Zbrzyzny.

Poparcie dla zadeklarowali też przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy oraz Ruch Palikota.

Propozycją zmian w Kodeksie pracy zajmie się teraz sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny.