Najwięksi gracze rynkowi stają się jeszcze potężniejsi, a dyskryminowane są głównie niewielkie przedsiębiorstwa. Takie wnioski płyną ze słów jednego z najwybitniejszych polskich prawników, prof. Stanisława Sołtysińskiego.

Prof. Sołtysiński wygłosił w Trybunale Konstytucyjnym wykład pod tytułem „Czy sądy konstytucyjne powstrzymają zmierzch zasady równości podmiotów gospodarczych?”
Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński, zapowiadając wystąpienie, stwierdził, że dla niego kluczowym słowem w jego tytule jest „zmierzch”. Jak mówił, zmierzch może być także piękny. A po nim nadchodzi nowy dzień. I chodzi właśnie o to, aby się do niego właściwie przygotować.

Prof. Sołtysiński negatywnie ocenił trend występujący jego zdaniem od przeszło 30 lat, który polega na tym, że wzmacnia się pozycja najpotężniejszych instytucji finansowych (SIFI - Systematically Important Financial Institution) kosztem mniejszych podmiotów prawa gospodarczego. Coraz lepiej dostrzegalna jest różnica między finansami rzeczywistymi a „papierowymi”. Sołtysiński podkreślał, że kiedyś jak bank miał 100 mln, to te 100 mln pożyczał i zarabiał na tym powiedzmy 20 mln. Obecnie ma 20 mln i z tego pożycza 100 mln. Nieskuteczność zmiany na rynku operacji finansowych pokazał kryzys ekonomiczny.

Mówca ocenił, że państwo aspirujące do dołączenia do grona krajów rozwiniętych musi „trochę jechać na gapę”. Aby dogonić szybszych, trzeba sobie skrócić drogę. W tym kontekście prof. Sołtysiński odniósł się do regulacji prawa autorskiego. Krytycznie ocenił ich represyjny charakter, podając za przykład art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa naprawienia wyrządzonej szkody poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu). Ironizował, że dzięki przepisom chronione są wszystkie biedne wydawnictwa.

Jak zaznaczył Sołtysiński, „epoka patentu na wszystko” znacznie ogranicza rozwój. Przedsiębiorcy boją się działać, naśladować, aby się nie narazić największym graczom na rynku.

Prezes Rzepliński podsumował: musimy zaakceptować to, że świat zmienia się bardzo szybko. Kiedyś całe pokolenia żyły w jednakowych realiach, a obecnie w ciągu 20 lat wszystko może ulec zmianie. Chodzi o to, aby potrafić do tych zmian się przystosować i starać się w choćby małym zakresie myśleć o tym, co można zrobić, aby nadchodzący dzień był lepszy od kończącego się.